„Dawniej”



Przyszłość jest pełna trudnych spraw, które za każdym razem dzieją się inaczej. Wolę odgadywać przeszłość. [166]

            Ndalu de Almeida (Ondjaki) to angolski poeta, prozaik, współtwórca amatorskiego teatru w Lizbonie i malarz. Do tej pory można było przeczytać kilka jego opowiadań w „Literaturze na świecie” i „Dekadzie Literackiej”. Nakładem Wydawnictwa Karakter ukazała się właśnie pierwsza tłumaczona na język polski książka, pod dość enigmatycznym tytułem „Babcia 19 i sowiecki sekret”.  Autor przyznaje, że inspiracją wydarzeń przedstawionych, stały się jego własne przeżycia. (…)przywołuję odkształcone wspomnienia, żeby wymyślać opowieści.” [208]
       Akcja powieści rozgrywa się w Angoli w latach 80-tych. Dawniej. Gdzieś w tle majaczy wojna domowa. Na przedmieściach, w nadbrzeżnej dzielnicy Praia do Bisbo, grupka dzieci spędza czas na zabawach na ogromny placu w pobliżu swoich domów. Niestety, ich „terytorium” jest zagrożone. Radzieccy żołnierze wznoszą ogromne mauzoleum, gdzie spoczną zabalsamowane zwłoki Augustinha Neto, pierwszego prezydenta Angoli. Biorąc przykład z nieustraszonych bohaterów westernów, Brada Spencera czy Lucky Luke’a, postanawiają „deksplodować” miejsce pochówku. Narratorem jest mały chłopiec, który wychowuje się z grupą kuzynów oraz przyjaciół – Pi (vel 3,14) i Charlitą.  W jego domu rządzą dwie starsze panie – pojawiająca się tylko wtedy kiedy chce, babcia Catarina oraz tytułowa Babcia 19 – Agnette, której amputowano palec zagrożony gangreną. Jest Piana Morska, rzekomo trzymający u siebie na podwórku krokodyla w psiej budzie; kubański lekarz  Doktor Rafel Puk Puk; radziecki żołnierz Biliardow; Towarzysz Sprzedawca Benzyny właściciel stacji, gdzie paliwa nigdy nie ma i Stary Rybak. Galeria prawdziwych osobliwości i osobowości, do której dzieci nie zapraszają rodziców. To jest kraina Dawniej. Dawniej - czas i Dawniej - miejsce.
   Fantastyczna narracja i somnambuliczna poetyka. Jest tu dualizm czasu, który niby dwa prostopadłe wektory wyznacza Teraz realne i Teraz senne. Czytać tę książkę, to tak jakby stąpać na granicy ułudy i jawy. Mały chłopiec wzrasta w kulturze opowieści. W języku kimbundu są to misoso. Babcie snują owe magiczne historie przed snem, czy w czasie wizyt na cmentarzu. Tajemnica kryje się wszędzie. Kto spoczywa obok dziadka Mbinhi ? Czemu babcia Caterina pojawia się i znika? Po co Madalena chowa resztki jedzenia? Wszystko zdaje się być zawieszone w bezczasie. Ciekawym aspektem jest również warstwa językowa książki. Ondjaki wprowadza metajęzyk, neologizmy i wypowiedzi w hiszpańskim, angielskim czy rosyjskim. Dzieci niestety nie znają rdzennego kimbundu, mówią po portugalsku. Ciągle żartują z nieporadnych wypowiedzi radzieckiego żołnierza Brywieczerow alias Biliardowa - z jego „dieti”, „brywieczer”.
    Kiedy oglądamy się wstecz, będąc dorosłymi, dzieciństwo ma dla nas określone zapachy i kolory. „Wspomnienia(…) niewidzialne łaskotki uwięzione w środku nas” [151]. U Ondjakiego wspomnienia mają przepiękne barwy. Czy to pod wpływem eksplozji Mauzoleum, która niczym fajerwerki rozświetliła okolicę? Dla mnie wysadzenie mauzoleum jest symbolem przejścia z krainy dzieciństwa do dorosłości. Koniec zmartwień i trosk (początek problemów?).  Babcie w tej książce to klamra łącząca Dawniej i Teraz. Kobiety pozbawione są lęku o przyszłość, który zdaje się towarzyszyć młodym. Pogodzone i cierpliwie znoszące nieuchronne zmiany. To piękny utwór o tożsamości, o dojrzewaniu i zmianach.

Ondjaki, "Babcia 19 i sowiecki sekret", Wydawnictwo Karakter, Kraków 2013

You May Also Like

0 komentarze

Navigation-Menus (Do Not Edit Here!)