Można powiedzieć,
że wybór wakacji na Costa Blanca, ociera się o kicz. Wybrzeże pokaleczone
białymi, jednakowymi budowlami. Cóż to za przyjemność spędzić czas wśród
betonowych ścian hoteli, w ofercie z all
inclusive, klubikiem dla dzieci, na zatłoczonych plażach. Jak się chce liznąć
lokalnej atmosfery i spokoju, ta opcja odpada. Na samą myśl się duszę i ogarnia
mnie panika. A jednak poleciałyśmy. Same, to znaczy bez pośrednictwa biura podróży.
Dobre dusze z rodziny Suarez-Chwatko nas przygarnęły. My „włoskie matki”,
mammas z dwójką dzieci, trzema walizkami, dwoma plecakami, kłapołuchymi i krowami pod pachą, aparatami
fotograficznymi na szyi, kanapkami z szynką, jabłkami, lizakami na czarną godzinę.
Lot z Krakowa trzy i pół godzinki. Żegna nas deszcz, wita nas ciepło i zapach
soli w powietrzu, a przed domem palmy. Bezcenne. Do tego cisza. Rano w ekspresie
kapie kawa, zabielamy ją mlekiem i moczymy w niej tłuste churros. Jest środek maja, turyści nie zdążyli najechać tego
miejsca. Plaża w Arenales del Sol świeci pustkami. Leżaki stoją puste, albo zapełniają
się bardzo powoli bliżej południa. Stopniowo pojawiają się kelnerzy, przynoszą
sangrię, piwo z cytryną. „Ludzie w innej skórze”, jak nazywa ich Krzyś, sprzedają
kapelusze, pareo, plotą warkoczyki. Ale jest bardzo leniwie. Tylko wiatr energicznie
rozwiewa żar z nieba i toczy fale. To jedyny ruch jaki można wyczuć. No, są
jeszcze nasze dzieci. Energia to ich drugie imię, ich powołanie, podrywają
świat wokół siebie do życia, wciąż i wciąż.
Alicante mnie
zadziwiło. Zaskoczyło. Myślałam o nim jak o mieścinie przyczepionej do morza
skorupa betonowych hoteli. A tymczasem ... Jego nazwa po arabsku oznacza „źródło światła”. Lucentum.
To
fakt jest tu i jasny blask i ciepło. Szeroka La Rambla prowadzi nas wśród
ruchliwych jednopasmówek wprost do mariny.
Piękne, dostojne łodzie parkują w równych szeregach. Nie ma tu miejsca na przypadek. Plamy stoją w szpalerze wzdłuż nabrzeża i Espanalda de España. Ich cienie rozkładają się na deptaku. A deptak to nie byle jaki, ponad 6 milionów płytek czerwonych, czarnych i białych, które falują. Człowiek z rybą wychodzi z wody. Jest 18.00 ale zmrok wcale nie planuje się pojawić. Słońce kłuje jeszcze spieczoną skórę. Parasole na plaży del Postiguet poskładane odpoczywają. Ludzie też, zdejmują kapelusze i czapki, śmielej stąpają po chłodniejącym piachu. Plaża pogrąża się w ciszy, rozdzieranej z rzadka krzykiem mewy.
Nad miastem czuwa święta Barbara i Maur, którego twarz spogląda złowieszczo z wzgórza Benacantil. Oboje zawieszeni wysoko nad miastem, na nagiej skale w kształcie ucha - Banu-lQatil to wszakże małżowina uszna. Wzgórze z zamkiem, który był wielokrotnie zdobywany. Najpierw przez Alfonsa X Mądrego, potem Aragończyków, Francuzów, Anglików. Tylu go chciało, ale wreszcie został porzucony i zapomniany, aż do lat 60-tych XX wieku, kiedy to otwarto go dla zwiedzających. Tchnięto życie. Poprowadzono szyb windziarski, który wiezie 166 m n.p.m., ale zamek można zdobyć na nogach. To nie jest trudna wyprawa, ot spacer. Z naszą dwójką dzieci wykluczony. Przeszły, przebiegły już tego dnia swoje. Nie można wymagać zbyt wiele i tak są dzielnymi towarzyszami.
Teraz chcemy coś zjeść. Najchętniej jakieś „wykwintne” menu w Barrio de Cruz' . Dla malców caldo de fideos, dla nas różnie – lubimy nowe smaki, rzucamy się na nie chętnie, ale bliższy kontakt z fois w sałatce, zaszczepił w niektórych ostrożność i wahanie. Ja próbuje caldo gallego, dziewczyny fideuà. Smaki różne- jarmużowo- kapuściane, kurczakowe, rybne, makaronowe. Smacznie. Pijemy kawę. Maluchy już krążą wokół stołów, spragnione czegoś ciekawego, słodkiego albo ... może są po prostu zmęczone. Nie zasną w aucie, dopóki nie zaparkujemy przed domem. Typowe. Rozpakowujemy torby, dzieci na ręce, idziemy do domu. Śmiejemy się. Typowe.
Piękne, dostojne łodzie parkują w równych szeregach. Nie ma tu miejsca na przypadek. Plamy stoją w szpalerze wzdłuż nabrzeża i Espanalda de España. Ich cienie rozkładają się na deptaku. A deptak to nie byle jaki, ponad 6 milionów płytek czerwonych, czarnych i białych, które falują. Człowiek z rybą wychodzi z wody. Jest 18.00 ale zmrok wcale nie planuje się pojawić. Słońce kłuje jeszcze spieczoną skórę. Parasole na plaży del Postiguet poskładane odpoczywają. Ludzie też, zdejmują kapelusze i czapki, śmielej stąpają po chłodniejącym piachu. Plaża pogrąża się w ciszy, rozdzieranej z rzadka krzykiem mewy.
Nad miastem czuwa święta Barbara i Maur, którego twarz spogląda złowieszczo z wzgórza Benacantil. Oboje zawieszeni wysoko nad miastem, na nagiej skale w kształcie ucha - Banu-lQatil to wszakże małżowina uszna. Wzgórze z zamkiem, który był wielokrotnie zdobywany. Najpierw przez Alfonsa X Mądrego, potem Aragończyków, Francuzów, Anglików. Tylu go chciało, ale wreszcie został porzucony i zapomniany, aż do lat 60-tych XX wieku, kiedy to otwarto go dla zwiedzających. Tchnięto życie. Poprowadzono szyb windziarski, który wiezie 166 m n.p.m., ale zamek można zdobyć na nogach. To nie jest trudna wyprawa, ot spacer. Z naszą dwójką dzieci wykluczony. Przeszły, przebiegły już tego dnia swoje. Nie można wymagać zbyt wiele i tak są dzielnymi towarzyszami.
Teraz chcemy coś zjeść. Najchętniej jakieś „wykwintne” menu w Barrio de Cruz' . Dla malców caldo de fideos, dla nas różnie – lubimy nowe smaki, rzucamy się na nie chętnie, ale bliższy kontakt z fois w sałatce, zaszczepił w niektórych ostrożność i wahanie. Ja próbuje caldo gallego, dziewczyny fideuà. Smaki różne- jarmużowo- kapuściane, kurczakowe, rybne, makaronowe. Smacznie. Pijemy kawę. Maluchy już krążą wokół stołów, spragnione czegoś ciekawego, słodkiego albo ... może są po prostu zmęczone. Nie zasną w aucie, dopóki nie zaparkujemy przed domem. Typowe. Rozpakowujemy torby, dzieci na ręce, idziemy do domu. Śmiejemy się. Typowe.
Fotografie autorki.
Świetne zdjęcia. Zazdroszczę Alicante i Alenarez de Sol w maju, gdy nie ma jeszcze piekielnego słońca i można skupić się na tym, co urokliwe. No i to jedzenie! Często czytam Twoje wpisy o książkach, czasem czytamy podobne.Pozdrawiam. B.Z. Aha, Samuel jest moim siostrzeńcem.
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu!!!
Usuń