Ostatnio ciągnie mnie do opasłych tomów. W czasach
wiecznego pospiechu można patrzeć na mnie ze współczuciem, zdziwieniem, a może
nawet podejrzliwością. Jeszcze w styczniu zachwycałam się Eleanor Catton, teraz
do poduszki poczytuje „Szczygła” Donny
Tartt. Codziennie kilka stron, delektuję się samym faktem czytania opowieści i
niespania nocami. Jest czym - ponad osiemset stron.
www.pinterest.com |
Donna Tartt nie publikuje często, co dziesięć lat nowa
książka. Kolosalna ilość czasu poświęcona pisaniu, zbieraniu materiałów,
notatek. Myślę, że to dość ryzykowne i odważnie zarazem. To tak jakby zacząć wspinać
się na Mount Everest, kawał przygotowań i drogi. Wyczerpujące? No, dobra a jak
się nie powiedzie? Pisarska ruletka. To ma być uczta czytelnicza, zapowiada to Pulitzer,
miejsce na krótkiej liście Baileys Best
Female Fiction 2014 oraz peany w prasie anglosaskiej. Epickie dzieło?
„Szczygieł” to
historia współczesna, rozpoczynająca się w Nowym Jorku i wędrująca wraz z głównym
bohaterem przez Las Vegas, po Amsterdam. Theorode Decker, trzynastoletni
narrator, zostaje zawieszony w szkole za palenie papierosów. To błahe
wydarzenie skieruje jego los na nowe tory. Razem z matką, udaje się na
spotkanie z dyrektorem, ale nieoczekiwanie oboje trafiają do Metropolitan
Muzeum, bo zaskakuje ich burza. Wystawa „Sztuka
portretu i martwej natury: arcydzieła północnoeuropejskich mistrzów Złotego Wieku”.
Mama Theo, Audrey, jest jego prywatnym przewodnikiem i z dużą swobodą prowadzi
go od obrazu do obrazu, snując opowieści, aż stają przed jej ulubionym dziełem
- „Szczygłem” pędzla Fabritiusa
- niepozornym,
ale zachwycającym w swojej prostocie. Zwykły dzień, pochmurny, całkowicie przeciętny, nic nie
zapowiada katastrofy, dopóki muzeum nie wstrząsa huk bomby. Nagle Theo zostaje
sam na świecie, poza ojcem alkoholikiem, który ich porzucił, dziadkami, których
nigdy nie było i kolegami ze szkoły, nie ma nikogo. Mama była mu osobą najbliższą,
przyjacielem. Jedynym łącznikiem pozostanie odtąd „Szczygieł” - skradziony i skrywany przez Theo. Taki sekret może przytłaczać,
już Raskolnikow coś o tym wiedział. Tylko może nie o sam obraz tu chodzi, a to
wspomnienie momentu wspólnego oglądania obrazu z mamą? Ostatni raz razem.
Początek wysadza w powietrze, bądźcie na to
przygotowani. Jest wstępem i końcem w jednym. Pierwsze osiemdziesiąt stron poraża
intensywnością emocji, bezwzględnością śmierci, bólu, losu, strzępkami
delikatnych wspomnień. Potem wypadamy z oka cyklonu, gwałtownie, w głowie
wiruje, mętlik, coś się wydarzyło, ale czy, aby na pewno. Zamykamy oczy – sen?
Jawa? Grawitacja rzeczywistości przyciąga brutalnie. Lewitujemy między słowami,
radami, ludźmi, miejscami, a okrutną tęsknotą i … złością. Spotykamy osoby
samotne, zagubione, wchodzimy w niebezpieczne związki, sięgamy po narkotyki. Trzeba
przyznać Tartt, że potrafi pisać o bólu. Jej język jest bardzo aluzyjny,
sugestywny, potrafi zagrać na wielu emocjonalnych oktawach.
www.vogue.com |
Książka wpisuje się w ramy XIX wiecznej powieści dickensowskiej,
co tam wpisuje, czerpie z tego wzorca garściami. Pięknie odtworzone klasyczne reguły:
mnogość bohaterów, dokładnie opisanych, ze wszystkimi swoimi groteskowymi i
zdziwaczałymi zachowaniami, kompletnie niejednoznacznych. Jest i sierota
pochodząca z niższej klasy, zagubiona, samotna w kotle dorastania i ewentualności.
W tle kilka pomysłowych, współistniejących historii, powiązanych z głównym
tematem. Powolna narracja, pleciona z długich, soczystych zdań, zapraszających
do sięgnięcia po kolejny rozdział, natychmiast. Błyskotliwe opisy, i piękny
elegancki język. Kto lub klasykę i tradycyjną konstrukcję powieści, nie zawiedzie
się. To taki Bildungsroman, czyli opowieść
o kształtowaniu się osobowości młodego człowieka, z nutą kryminalną. Choć te
dwa wątki są bez wątpienia osią powieści, to dla mnie osobiście jest to książka
o społeczeństwie amerykańskim, o pięknie i o tęsknocie. Czyta się ze strachem i
ekscytacją.
Donna Tartt ”Szczygieł”
Wydawnictwo Znak literanova, Kraków 2015
Za książkę dziękuję:
o proszę!
OdpowiedzUsuńproszę proszę proszę... jak ambitnie w tej książce
muszę ją mieć :)
PS. genialnie ją opisałaś
Jej... Aż zazdrość zżera...
OdpowiedzUsuńCzeka na mnie na półce :)) świetna recenzja
OdpowiedzUsuńŚwietna książka! Zapraszam również do lektury mojej recenzji: http://pozycjeobowiazkowe.blogspot.com/2016/01/pierwsza-trojka-najlepszych-powiesci.html
OdpowiedzUsuń