Pages

piątek, 22 maja 2015

Pochłonięta

To ja zostałam pochłonięta. „Pochłaniacz” Bondy tak działa. Totalnie, od pierwszej strony. Czym? Tymi znakami zapytania, które piętrzą się i tłoczą. Ktoś najpierw z czymś zrywa, potem ktoś podgląda gimnastyczki, ktoś obrywa kastetem, ktoś zabija rodzeństwo, ktoś wpada pod autobus i ktoś strzela i trafia tylko w połowie, a jednak zabija. Wyrastają pytania – skąd to wszystko, dlaczego, kto pociąga za sznurki – i rozbijają się o ścianę uporczywego milczenia. Myślicie klasyczny kryminał? Nie, raczej zabawa konwencją: ramy i schemat kryminalne, a jednak otrzymujemy bardziej thriller. Czeka nas literacka „Ośmiornica” jak nic. Komisarz Cattani, zamienia spodnie na spódniczkę i przywdziewa imię Saszy Załuskiej, staje się profilerem. Śledztwo na podstawie obserwacji, węszenia, interpretowania i grzebania, psychologicznej analizy. Jak dobrze, że Bonda nie dała się uwieść telewizyjnym serialom, z cyklu CSI i nie zafundowała nam odrealnionych obrazków zawieszonych na holograficznych ekranach. Będzie swojsko i za to duży plus.


Sasza powraca z Huddersfield, gdzie rozpoczęła doktorat. Wraca z pięcioletnią córką. Przed czym uciekła do Anglii? Pewnie przed własnymi demonami, cuchnęły alkoholem i jeszcze ten facet. Ale wraca i przypadkiem ktoś zleca jej sporządzenie profilu potencjalnego szantażysty. Zaczyna się gra, demony też wrócą. Macki sięgają głęboko, korupcja przeżera ludzi, każdy ma coś do ugrania, gęsto i niebezpiecznie. Tajemnica skryta w pajęczynach i kurzu historii, tylko potwierdza, że prawda zawsze wypłynie na wierzch.


Katarzynę Bonda popełniła trzy świetne kryminały i reportaż. Miłoszewski koronował ją na królową polskiego kryminału, to było w ubiegłym roku, a ja po nią nie sięgnęłam, a teraz przykleiłam się do tego tekstu i bałam choćby na chwile odłożyć książkę. „Pochłaniacz” otwierać cykl „Cztery żywioły Saszy Załuskiej”. Każdej z części patronuje inny żywioł, tej powietrze. Poznajemy tajniki osmologii, czyli nauki o zapachach, a także jednej z metod kryminalistyki.
Siła tej książki leży w tym, co jest poza wątkiem kryminalnym. Po pierwsze bohaterowie są świetnie skonstruowani, skomplikowani z całą dbałością o szczegóły, niejednoznaczni. Akcja toczy się niespiesznie na przestrzeni dwudziestu lat, od 1993 do 2003. Bonda jako młoda dziennikarka mogła obserwować na salach sadowych procesy trójmiejskiej mafii w latach dziewięćdziesiątych. Ciekawe i niebezpieczne czasy, początki transformacji, konszachty grup przestępczych. Bardzo przekonujące opisy tła społecznego, zachowań ludzi, policyjnego świata, naturalny język, dzieciaki biegające w koszulkach z Curtem Cobainem, układy i układziki z trójkąta polityka, biznes, media. To najmocniejsza strona tej książki, wyborna wręcz. Do tego część techniczna, czyli know-how kryminalistyki, dość szczegółowa, czasem przedstawiana tonem belfra. Mam apetyt na ciąg dalszy, a „Okularnik” już w sklepach.


Katarzyna Bonda „Pochłaniacz” Wydawnictwo Muza, Warszawa 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz