„Zanim człowiek został rolnikiem, był już farmakologiem”
Aldous Huxley
Po przeczytaniu tej książki jestem pewna, że źródłem tarapatów, w które się w życiu pakujemy, jest odwieczne pragnienie nagrody. Może być tytuł mistrza w uprawianiu seksu z powietrzem, najszybsza rundka w Need for speed, zalicznie trzystu panienek na spływie kajakowym. Może też być niematerialnie, bo to nawet częstsza potrzeba. Przecież płaski brzuszek wymaga wysiłku, wymaga go również pełny brzuch, wymaga tym bardziej awans, seks i wygrana w kasynie. Raz rajcuje nas sama pogoń za króliczkiem, raz złapanie nicponia. Opioidalna lub dopaminowa podróż. Tymczasem nagroda może kryć się w syntetycznie wyhodowanej pigułce, w palonym zielu, w wąchanym proszku i wstrzykiwanym kompocie. Niebieska czy czerwona?
„Weź niebieską pigułkę, a historia się skończy, obudzisz się we własnym łóżku i uwierzysz we wszystko, w co zechcesz. Weź czerwoną pigułkę, a zostaniesz w krainie czarów i pokażę ci, dokąd prowadzi królicza nora.”
OBALANIE SYSTEMU
Nie określiłabym poglądów profesora Vetulaniego mianem wywrotowych, raczej niepopularnych. Tak, popierał legalizację marihuany, tak swobodnie rozmawiał o seksie (także własnym), nie oburzało go słowo eutanazja, nie wierzył w Boga. Co ciekawe jadał mięso i czasem jeździł na rowerze. Stanął w obronie teorii Dody, że Biblię napisali „napruci winem i napaleni ziołem”; potrafił tę koncepcję merytorycznie uzasadnić. Otóż manna zesłana Izraelitom na pustyni, to nic innego jak grzyb halucynogenny. Wskazywałby na to zarówno opisy substancji, która spadła z nieba, jak i zachowań ludzi. A Mojżesz? A płonące krzewy? Może to wpływ popularnego winka, a może mirry.
Profesor Vetulani potrafił wspaniale przekładać trudne, czasem nudne gadki o psychofarmakologii, czy neurobiologii na prosty sugestywny język. Sypał jak z rękawa anegdotami, popkulturowe smaczkami i żarcikami. Nie bał się poruszać tematów trudnych i budzących emocję. Mówił otrawcie, z opanowaniem, bez powagi i bez straszenia, czyli nie wszyscy pójdziemy do piekła.
PROFESOR NA HAJU ŚPIEWA „LUCY IN THE SKY WITH DIMONDS”
Książka koncentruje się wokół tematu konopi, ziółko znalazło się przecież w świetle reflektorów, w związku z próbami legalizacji medycznej jej odmiany. Pędzona ciekawością i niewiedzą, trafiłam w centrum rozważań o reakcjach mózgu, glutaminianie i addyktogenach. Do tego wszystkiego wykład dotyczący grzybków, pejotu, kokainy, opiatów, ecstazy i innych syntetycznych (albo nie) zabawek. Niewielka ilość amfetaminy, stosowana jest w leczeniu anoreksji, może także pomóc w stanach niepokoju, leczyć ospałość i zmęczenie. Sam Vetulani potwierdził, że stosował amfetaminę ucząc się do egzaminu z matematyki. W latach pięćdziesiątych można ją było legalnie kupić w aptece, bez recepty. Rozbawiły mnie nieco obrzydliwe historie o piciu wywaru z muchomora, wysikiwaniu go i sączeniu moczu. Substancje psychotropowe występują u roślin, zwierząt, grzybów: ropucha koloradzka, szałwia wieszcza, łysiczka.
UZALEŻNIENIA
Vetulani uważał, że marihuana uzależnia tylko behawioralnie: nie tyle sama substancja staje się niezbędna dla naszego organizmu, co rytuał związany z jej paleniem - coś jak niezbędny przy piwku petek. Również dla stymulantów ma pewną dozę wyrozumiałości, wiążąc możliwość uzależniania z braniem z nudów lub dla zabawy. W całej tej opowieści podkreślał umiar, rozsądek i pokorę wobec natury. Marihuana potrafi przecież otępiać i ogłupiać, a kokaina, doręczna reguralnie, bez względnie pustoszy nasz organizm, nie mówiąc o nowych wynalazkach w postaci dopalaczy. Kolejne zakazy i walka z narkotykami tworzyły nowego, syntetycznego potwora, współczesne nagrody w pigułce. A ludzie? „Ludzie zawsze pozostają ludźmi. Najchętniej robią to, czego im nie wolno.” (Oksana Pankijewa)
Jerzy Vetulani, Maria Mazurek „A w konopiach strach”, PWN, Warszawa 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz