Pages

niedziela, 29 października 2017

Sadyści, agenci i seryjni mordercy w służbie Wielkiego Brata, czyli cztery seriale na jesienne słoty


TV porzucić było łatwo, repertuarem nie przyciąga. Tyle mi się czasu namnożyło. A potem na próbę przytuliłam Netflixa, szybki skan, asortymentem nie podnieca. Sztachnęłam się piąteczką „House of Cards” i tyle. A jednak co chwila coś wynajduję. Od dwóch tygodni mam Showmaxa, za free na rok, bo w Play. Pierwsze wrażenia takie sobie, ale znowu kliknę i … . Ja z tych oglądaczy, którzy lubią/potrafią na jednym posiedzeniu całość, ale nie czytają recenzji, bo nagle wybór urasta do rangi tych lekarskich – intubować czy nie? Oto cztery tytuły warte uwagi, a do tego idealne na jesienne słoty.
WIELKIE KŁAMSTEWKA, HBO

To się ogląda na wdechu. Przyciąga obsada. Reese Witherspoon. Laura Dern. Nicole Kidman. Za ostatnią nie przepadam, ale zagrała tutaj pięknie. Zaczyna się dość leniwie, a potem jest tak idyllicznie. Gładki filmik, z żonami ze Stepford, można sobie myśleć, idealne przy parsowaniu czy obieraniu ziemniaków. Oto amerykańska klasa średnia, mieszkająca w Monterey, w tle ocean, boskie ujęcia za zachodzącym słońcem. Marzenie. Pierwsze wrażenie tak bardzo zapada w głowę, ten spokojny, sielski karajobraz, te luksusowe domy, te kawki popijane leniwie z przyjaciółkami, te dzieci niewinne. I … wypadek? I one cztery. I miłość. I zdrady. I przeszłość. I przemoc. Bo socjopata może nosić maskę Kubusia Puchatka. I ta muzyka. Genialna.
Scenariusz serialu powstał na podstawie książki Liane Moriarty pod tym samym tytułem.

NOCNY RECEPCJONISTA, Showmax

Poszukiwałam tego serialu rozpaczliwie, w erze przed Showamaxem. Chciałam i czułam, że muszę go obejrzeć. W rolach głównych Tim Hiddleston oraz Hugh Laurie. Pierwszy jest managerem nocnej zmiany w luksusowym hotelu Nefertiti w Kairze. Serial rozpoczyna się Arabską Wiosną, huki, krzyki, wiwatowanie, a nasz recepcjonista wchodzi spokojnie do hotelu i zaczyna nowy dzień. Rewolucja, a on przychodzi do pracy. Tom Hiddleston jest idealnym Johnatanem Pinem: spokojny, grzeczny, pewny siebie, przystojny (bardziej kiedy się nie uśmiecha). Pewnego dnia, niejaka Sophie Aleka pokazuje mu dokumenty dotyczące zakupy broni przez jej chłopaka Frieddiego Hamida. Broń ma stłumić powstanie w Egipcie, a sprzedawcą jest niejaki Richard Roper (Doktor House). Przyzwoitość (bo inaczej nie potrafię sobie tego wytłumaczyć, nie przekonuje mnie nawet miłość) Jonathana nie pozwala mu przejść obok sprawy spokojnie, zwłaszcza że wkrótce kobiet zostaje zamordowana. Hugh Laurie jest wspaniałym łajdakiem, tyranem o magnetycznej wprost sile zła. Ten serial to trochę taki Bond, cała przyjemność płynie z ogólnego, pozytywnego wrażenia (w tym pięknych scenerii i scenografii), niekoniecznie wyrafinowania fabuły.
Na podstawie książki Johna le Caré pod tym samym tytułem.

SHETLAND, BBCOne

To się tutaj nie zdarzaszepnął pewien patolog z małego sennego miasteczka, gdzieś w Anglii. A jednak, detektyw Jimmy Perez (tu wspaniały Douglas Henshall) ma pełne ręce roboty. Mieszka prawie na krańcu świata i jest bohaterem bardzo udanego celtyckiego noir, który może Wam przypominać Brodchurch”, „Most nad Sundem”, a nawet serię o Wallanderze. Niemniej to, co mnie prawdziwie urzekło to: opresyjność wysp (bandyta lub ofiara w ciągłej pułapce), urokliwe, acz puste plaże, szerokie nieba i ten cudny język, który przyjemnie gryzie w ucho. Osobiście lubię seriale kryminalne, gdzie zagadka ciągnie się przez kilka odcinków (może z wyjątkiem „Sherlocka Holmesa”, czy „Poirota”), a tutaj tylko dwa odcinki w serii. Nie nudziłam się. Główny bohater, Jimmy, jest mocno wżyty w lokalną społeczność, jak na powrót po latach, ma więc sporo empatii i zrozumienia dla pewnych zachowań, a to niekonieczne ułatwia mu tropienie zabójców.
MINDHUNTER, Netflix

W tym serialu nic nie dzieje się szybko. Lata siedemdziesiąte, dwaj agenci FBI bawią się w szkółkę niedzielną, ucząc lokalną policję profilowania morderców i behawioralnych aspektów zbrodni. Ale nikogo to nie jara, nawet ich szefa, taka psychologiczne pulp fiction, empatia dla zbrodniarzy, która śmieszy i wkurwia, kiedy ogląda się zwłoki matki i dziecka z rozszarpanym odbytem. Główny bohater, Holden Ford jest nudny, jest jak jego szary garnitur, ale skupiony i ambitny. Jego partner, Bill Tench ucieka z domu przed ciszą (prawdopodobnie) autystycznego syna. Wszystko się tak niby ciągnie jak guma balonowa, ale słodko nie jest. Zbrodnie jakie się naszym dwóm bohaterom przydarzają pozostają w kontraście do tej atmosfery. Są rozdzierające. Wywiady z seryjnymi mordercami: Edem Kemperem, Jerrym Brudosem, Dennisem Raderem wpłyną zasadniczo na definiowanie dobra i zła. Palce przy tym serialu maczał David Fincher, czyli od pierwszych kadrów spodziewajcie się dbałości o szczegół, stylizowanych kadrów i rzetelnego odtwarzania historii. Zapach „Zodiakuunosi się w powietrzu, a suspens nie gaśnie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz