Nie
zazdroszczę „Elenie Ferrante” sławy, jaką przyniosła
jej anonimowość. Są tacy, którzy podążają za tą tożsamością,
analizując korespondencję z mediami i wyłuskując domniemany
zawód, płeć, liczbę dzieci, stan cywilny. Nie zazdroszczę też
porównań jej książek do „Metamorfoz” Owidiusza (The New York
Book Review), do „Ulissesa” Joyce’a za epicki rozmach i ambicje
(ponownie NYBR), do Tołstoja (Grażyna Plebanek). Nie zazdroszczę
etykietki geniusza (Franzen). Nie zazdroszczę projektantów okładek.
Kimkolwiek jest Elena Ferrante, nieźle to sobie wymyśliła, nic się
lepiej nie sprzedaje niż tajemnica. Jej cykl neapolitański bierze
listy bestsellerów, ale mnie nie porwał.
Początkowo
uległam dość gęstej narracji i włoskiemu stylowi uroczego
chaosu. Dzielnica, gdzieś na przedmieściach stolicy włoskiego
fatalizmu i kamorry, Neapolu. Tłumne przegadujące się rodziny,
dawne niesnaski, brudne podwórka. Historia „Genialnej
przyjaciółki” zaczyna się gdzieś w latach pięćdziesiątych.
Oto dwie dziewczynki: Lila Cerullo, córka szewca i Elena Greco,
córka portiera zaprzyjaźniają się. Pierwsza, wyraźnie
niepokorna, indywidualistka, diabelnie zdolna manipulatora, druga
rozkoszująca się dominującą koleżanką, pracowita i naiwna. Ich
przyjaźń oraz silna rywalizacja, zbudowane zostaną na
nieprzewidywalności, pewnej toksyczności, ambicjach i zazdrości.
Wokoło szkoła, śluby, romanse, rozwody, pogrzeby, morderstwa,
seks, a szczyt marzeń wyznaczą celuloidowe lalki i Fiat 1100. Gęsto
od uczuć i od przemocy, a linia między nimi cieniutka, dlatego nikt
za takim dzieciństwem nie tęsknił. Powojenne Włochy, w
mizoginicznym uścisku. Lektura obyczajowa, o prozie i skomplikowaniu
życia, o pogrzebanych marzeniach, o przyjaźni. Pełno tutaj emocji
wyrzucanych na gorąco i zapisywanych prostym, momentami lekko suchym
językiem. Jest i polityka, ale podawana niezgrabnie, naiwnie. Jest i
feminizm, który na fali współczesnych silnych głosów, wydał mi
się nieco przycupnięty, niewykorzystany, choć najsilniej
rezonujący w zupie emocji.
Przeczytałam,
tylko, że nic mnie dłużej nie zatrzymało, nie wwierciło się w
głowę, nie tęsknię za bohaterami, nie pamiętam ich relacji,
nawet nie chcę wiedzieć, co było dalej i czy Lila się odnalazła.
Elena
Ferrante „Genialna przyjaciółka”, Sonia Draga, Katowice 2017
A mnie tetralogia uwiodła kreacją głównej bohaterki, problemów przed jakimi stawała i tegi w jaki sposób sobie z nimi radziła bądź nie. Dla nnie to przede wszystkim historia dziewczyny, która nieoczekiwanie awansowała społecznie i nie do końca się odnajduje w realiach.
OdpowiedzUsuńMiałam duże oczekiwania ...
UsuńMiałam bardzo podobne odczucia do Twoich. Po kolejne części już nie sięgnęłam :)
OdpowiedzUsuńMnie wciągnęło i pochłonęło na amen :)
OdpowiedzUsuń