Lato
jakby o nas zapomniało. Ciągle leje, siąpi, mży i grzmi. Weekend czerwcowy
upłyną wprawdzie na wędrówkach po Gorcach, ale wieczornego grilla zamieniłam na
filiżankę zielonej herbaty, ciepły pled i dobry kryminał. Nie narzekam, bo
deszczowa pogoda wybitnie sprzyjała czytaniu książki Alana Bradleya. Atmosfera
powieści jest obłędna, a krople deszczu za oknem tylko ją potęgowały.
Anglia. Posiadłość Buckshaw, położona w
malowniczej okolicy rzeki i lasów, gdzieś na obrzeżach małego miasteczka Bishop's
Lane. Lata pięćdziesiąte. Dopiero zakończyła się wojna, ale ciągle ją słychać,
czuć w rozmowach, w sposobie myślenia, we wspomnieniach. Życie mieszkańców
zdaje się toczyć swoim powolnym rytmem. Mamy tu oryginalne typy ludzkie, starą
pannę, dobrotliwego księdza, mroczną bibliotekarkę oraz wszechobecne tajemnice.
Zestaw idealny dobrego angielskiego kryminału. Poznajemy czteroosobową rodzinę
de Luce – ojca stale przesiadującego w gabinecie, zatopionego w klaserach i
znaczkach oraz jego trzy córki. Najmłodsza Flavia, główna bohaterka, jest
jedenastoletnią dziewczynką, znaczenie dojrzalszą niż wskazywałby jej wiek.
Inteligentna i bardzo elokwentna, a przy tym oryginalna. Pochłaniają ją
eksperymenty chemiczne, które mają na celu głównie uprzykrzyć życie starszym
siostrom, o szekspirowskich imionach Ofelia i Dafne. Wybitny talent chemiczny
odziedziczyła po wuju Tarze. Niezwykłe zainteresowania tak młodej osoby
koncentrują się na truciznach. Jej pokój wypełniają probówki, retorty,
mieszadła, palniki, kwasy i zasady. Mama Flavii, Harriet, zginęła w tragicznym
wypadku w górach tuz po jej urodzeniu. Dziewczynka jest samotna, choć wspaniale
organizuje sobie czas. Nie bawi się z rówieśnikami i nie ma przyjaciół, no może
poza równie oryginalnym Doggerem – ogrodnikiem, kierowcą i bodyguardem w jednej
osobie.
Pewnego dnia w tym sielskim miejscu pojawiają
się zwłoki. Pojawiają się w ogórkach. To wydarzenie budzi
duchy przeszłości. Rezolutna Flavia zaintrygowana tajemnicami, najpierw mimowolnie łączy poszczególne elementy układanki, później jej detektywistyczne są celowe i mają uratować ojca. Próbuję rozwikłać zagadkę,
wspierając przy tym niezbyt bystrego inspektora Hewitta. Będzie mrocznie z
garścią naukowych ciekawostek, odniesień do kultury i literatury brytyjskiej. Pojawi się sam król Jerzy VI i tajemniczy
bekasik.
Czyta się fantastycznie. Wartka akcja
opowiadana ustami samej Flavii, błyskotliwie i z humorem. To, co jest także
niezwykłe w tej książce to fakt, że napisał ją Kanadyjczyk i trzeba mu oddać -
realia angielskie oddał wspaniale. To nie jest Harry Potter. Magię i różdżkę
zastępuje bystry umysł, spostrzegawczość i upór. To nie jest Stephanie Meyer.
Nie ma tu nadprzyrodzonych sił i wampirów. To bardziej styl Marthy Grimes i
inspektora Jury’ego. Literatura młodzieżowa, ale któż nie chciałby ponownie zobaczyć
świata oczami dziecka ? Polecam! Ukazało się pięć części.
Alan Bradley, „The Sweetness at the Bottom of the Pie” The Orion Publishing Group,
London 2009.
polskie wydanie: Alan Bradley, “Zatrute ciasteczko”, Wydawnicwto Vesper 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz