Morze mruczy i uspokaja szumem.
Rozmywa się na piasku, wsiąka w niego, aby odbić się od dna, wypłynąć nową falą
i powrócić. Sól roztopiona w wodzie wysycha na skórze, potem spada i ponownie
się rozpływa. Świat zamknięty spokojem i beztroską zdaje się być rajem na ziemi. Dwie
rodziny, właściwie dwie kobiety – Liliane i Rozeanne. Zawsze razem, „niczym dwa identyczne ziarenka pisaku, nie
do odróżnienia, (…) nawzajem się uzupełniały.” Wspólny ślub, mieszkanie
obok siebie, obie rodzą synów, obie mają nieudane małżeństwa. Ich relacja jest
jak symbioza, nie potrafią bez siebie żyć, podejmować decyzji, funkcjonować, są
dla siebie powietrzem, zrozumieniem, wsparciem. Bez zbędnych słów. Prawdziwa przyjaźń.
Czy potrafi ona zaspokoić wszystkie pragnienia? Czy gdzieś w zakamarkach raju nie
czai się samotność i tajemnica? A co stanie się kiedy narodzi się miłość
bulwersująca? Romans skandaliczny? No, może w naszych czasach nie jest to
sytuacja, aż tak obrazoburcza. We mnie zrodziła raczej pytania: „I co dalej?”. Być
może mój pragmatyzm i sceptycyzm zaczyna kwestionować sens tych uczuć. Można kwestionować
sens uczuć? Miłość nie ma rozumu. Czy to jest miłość? Czy tylko wypełniacz jakiś
pustek, zasklepiający się w ranach i łagodzący wypływ smutków? Jakie są granice
egoizmu w miłości? Są? Młodzi chłopcy wplątują się (zostają wplątani?) w serię
zdarzeń, która odmieni ich na zawsze, która tak naprawdę skrzywdzi ich samych oraz
wiele innych osób.
Autorka opowiadania ”Idealne matki” to Doris Lessing, laureatka
Literackiej Nagrody Nobla w 2007 roku, pisarka z ponad czterdziestoma powieściami
w dorobku m.in. "Złoty notes",
"Trawa śpiewa", "Znów ta miłość". „Jej (…) proza jest wyrazem kobiecych
doświadczeń. Przedstawia je z pewnym dystansem, sceptycyzmem, ale też z ogniem
i wizjonerską siłą.” - napisał Komitet Noblowski. Mnie zawsze ciężko czytało
się jej książki. Nie da się ich tak po prostu przeczytać. Trafność obserwacji Lessing,
obnażanie nawet najbezwstydniejszych pragnień i lęków odbywa się zawsze na
takiej płaszczyźnie, żeby czytelnik miał przestrzeń do rozmyślań i
interpretacji. Nie ma białego i czarnego, wszędzie wkrada się szarość, niejednoznaczność.
Mała forma niesie ciekawy ładunek emocji i prowadzi nas do raju, który staje się
piekłem.
Idealne matki? Dwie
Kobiety? Babcie? Różne wydania i różne tłumaczenia tego samego tytułu
opowiadania Doris Lessing „The
grandmothers”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz