Źródło |
Mrożek. Słowo zagadka.
Wydaje nam się, że tyle o nim wiemy. Tyle. Tyle, to znaczy ile? Że prozaik, że
satyryk, że dramatopisarz. Tyle ile wyczytaliśmy w gazetach? Jakie tytuły
książek Mrożka, oprócz „Tanga”, potrafimy wymienić? Skąd był? Jaką drogę odbył?
Czego chciał? Jakie demony nim zawładnęły? Czym był dla niego komunizm? Dlaczego
wyjechał z Polski i czy rozminął się z jej historią? Czy można go zrozumieć w
oderwaniu od polskiego kontekstu? Kim był?
Mrożek równa się
skrytość, introwertyzm. Ciężki w rozmowie, ciężki w obyciu, a jednak
przyciągający, jednak genialny. „(…) jest jak Chudy, bohater
jego minipowieści „Ucieczka na południe": „Widuje się go zawsze po
przeciwnej stronie ulicy, po drugiej stronie rzeki, za zakrętem, obok, nigdy
tuż”. Jak się do niego zbliżyć?” Samotnik. Być może właśnie dlatego tyle pisał,
przepisywał, dostrzegał. Julia Hartwig napisała o Mrożku, że styl ”reprezentowany przez niego był niezwykle rzadki: był to
wyrafinowany intelektualizm ujęty w formie wysokiego lotu żartu i swobody
literackiej". Od pełnego gorliwości i komunistycznego zapału tekstu o Nowej
Hucie, do „Emigrantów”. Książka Małgorzaty Niemczyńskiej jest pierwszą, wydaną po
śmierci Mrożka, pozycją jemu właśnie poświęconą. Pokłosie poszukiwań, rozmów, badań
i porządkowania prowadzonego przez sześć długich lat. To pierwsza, nie licząc autobiografii „Baltazar” czy „Dzienników”, próba
opisania człowieka, którego moim zdaniem, nie sposób zamknąć w słowach.
Mruk, milczek o ciętej ripoście, jakby lekko autystyczny. Nieprzystępny, niepewny
swoich możliwości, zagubiony, ciągle na rozdrożu, ciągle wątpiący, poszukujący.
Nie tak jak Gombrowicz, którego podziwiał, w którego cieniu był. Jak do niego
dotrzeć? Wydaje się, że tylko przez ludzi i miejsca. Ta książka jest więc czymś
więcej niż biografią Mrożka, jest obrazem pokolenia, świata, który go ulepił i,
który on kształtował. To książka o związkach, różnych – rodzinnych, małżeńskich,
epistolarnych, platonicznych, zagranicznych, damsko-męskich, toksycznych.
Mrożka jest tu mało. Stoi z boku. Stoi w tłumie, obok Lema, Szymborskiej, Adama
Włodka, Susany Osorio, Marii Oremby, Giedroycia, Dygata, Maja, Błońskiego i innych.
Setki twarzy i tyle samo miejsc. Borzęcin, Dom Literatów, Krupnicza, Chiavari,
Paryż, Meksyk. Obywatel świat, a może niepoprawny romantyk i patriota? Pisarz i …
filmowiec, choć obejrzeć jego filmy to sztuka i wyzwanie. ”Amor” i „Powrót” są dziś
zupełnie zapomniane, nic dziwnego dotrzeć do nich nie jest łatwo, bo trzeba
wystąpić o specjalne kopie z archiwum Südwestrundfunk.
Książka ma bardzo ciekawą konstrukcję. Opowieść zaczyna się od afazji,
bezdusznej, zamykającej milczka w przerażającej niemocy, w świecie układanek
dla dzieci, nauki liczenia i powolnego odzyskiwania siebie na nowo. Kończy się
ostatnim wywiadem autora, dwa miesiące przed śmiercią. Striptizem - stopniowane
napięcie, niespieszność, pogodzenie ze sobą, już bez szarpania, bez podważania.
I … teczka. Pozycje z Biblioteki Gazety Wyborczej zawsze mają bogate zaplecze
fotografii, rysunków, kopii świadectw i memorabiliów. To podnosi jeszcze
wartość wspomnień, faktów i anegdot. Czy to książka kompletna? Z pewnością nie.
Czy to kolejny pomnik i peany na cześć mistrza? Byłabym daleka od takiego
stwierdzenia, bo to rzetelny reportaż, bez nadmiernego upiększania. Po
przeczytaniu czułam się nasycona, a jednak utwierdziłam się w przekonaniu, że
Mrożek to tajemnica. Wieczna.
Uwielbiam Mrożka, jego opowiadania - majstersztyk! Człowiek tajemnica, o którym wiemy niewiele i tak dużo, poprzez jego twórczość.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja! Po tę książkę na pewno sięgnę:)