Sam jest przedszkolakiem–świeżynką, ale dzielnie
aklimatyzuje się w nowym otoczeniu. Jego pies, owczarek szwajcarski, Riko właśnie
rozpoczął szkolenie z posłuszeństwa dla szczeniaków. Sam i Riko robią wszystko razem,
a mówiąc dokładniej: razem odkrywają świat i dorastają. Przychodzi czas na pożegnanie
z pieluszką i naukę psiej dyscypliny, rozmowy o różnicach między chłopcami i
dziewczynkami, pierwsze choroby, wyjazd na wakacje, uczestnictwo w przedstawieniach
i psich wystawach.
Narratorem powieści jest Sam, dlatego perspektywa postrzegania
świata zawieszona będzie na jego pułapie. I bardzo dobrze, bo to jak dzieci
widzą otoczenie, pozwala nam rodzicom, na nowo zacząć dostrzegać jego subtelności.
To ogromny plus tej książki. Lubię tak wejść do świata mniejszych ludzi na
nowo.
Marzenie posiadania psa to chyba jedno z najpopularniejszych
wśród dzieci. Sam kontakt ze zwierzęciem to cudowne doświadczenie od najmłodszych
lat, wyrabia w nich empatię, wrażliwość, ale także obowiązkowość i odpowiedzialność
za drugą istotę. To ważne. Relacja między człowiekiem i psem to jeden z najszczerszych
związków, jaki może się zawiązać. Co na to my rodzicie? Boimy się, że na nas spadnie
odpowiedzialność opieki. To pierwsza myśl, kiedy kiełkuje projekt „chcę zwierzątko”.
Wszystko zależy od podejścia. O ile łatwiej będzie, jeśli pies nie stanie dodatkiem
(broń Boże kaprysem!), a pełnoprawnym członkiem „stada”.
Na koniec kilka słów o czarno–białych, „drapanych cienkopisem”
ilustracjach Pauliny Engen. Miałam skojarzenie
z „Mikołajkiem”. Oczywiście to nie ta sama kreska, po co nam parobka Sempé, on jest w końcu niepowtarzalny. Ale
podobnie jak u francuskiego ilustratora, tak i tutaj obrazki są świetnym,
zabawnym komentarzem tekstu, dużo się na nich dzieje za sprawą piórka.
Lubię takie ciepłe historie o szanującej się, wspierającej
rodzinie, wspólnie świętującej małe sukcesy.
Agnieszka Wiszowata, „Sam
i Riko” Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2015
Za książkę dziękuje autorce i Wydawnictwo Novae Res
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz