Pages

wtorek, 14 lipca 2015

Ostatnie słowo i dlaczego nie jest to prawda

Biografia jest formą opartą na interpretacjach i zacieraniu linii między pamięcią, a faktami. Bo jak opowiedzieć historię życia trzymając się sztywno prawdy i jednocześnie uniknąć encyklopedycznego tonu? Obiektywnie bywa rzadko. A jak piszemy o kimś, kto żyje, jak sprowadzić naszego bohatera do czystej narracji, jak uczynić go literackim. Kto ma ostatnie słowo? Pisarz? Wydawca? A może czytelnik? Małżonek?

vandelaydesign.com
W nowej książce Kureishi opisuje ustawkę zorganizowaną przez londyńskiego wydawcę, który z biografii chce uczynić koło ratunkowe dla konta bankowego (swego) i podstarzałego hinduskiego pisarza Mamoona Azama. Liczy na skandal, niekoniecznie minimalny. Po jednej stronie mamy zatem wielkiego pisarz, i jego żonę numer dwa, Włoszkę, z upodobaniem do luksusowego życia i zakupów. Po drugiej stronie, młodego trzydziestokilkuletniego, raczkującego pisarsko, Harry’ego Johnsona, lekko sfrustrowanego literacko, z biografią Nehru na koncie, wciąż czekającego na sukces. Harry ma ogromne libido, rozbuchane i co rusz podkręcane. W takiej sytuacji mogłaby to być rozmowa dwóch jajogłowych, ale tak nie będzie. Chemia między Panami średnia. Mamoon wydaje się znudzony, arogancki, kapryśny, świetnie stosuje uniki, a Harry rzuca pytania, strzelając ślepakami. Rozmowy są krótkie, bardziej przypominają przeciąganie intelektualnej liny. I mogłoby być całkiem nudno. Szperanie w notatkach, rozmowy z zainteresowanym, z byłymi, z rodziną, plus wykopywanie brudów i sensacji. Tymczasem atmosfera jest wypełniona seksualnymi podtekstami, rozgrywkami i wspomnieniami, a wszystko w lekko klaustrofobicznej atmosferze brytyjskiej wioski. Ale miejcie cierpliwość, bohaterowie są tu jak rosyjskie matrioszki wrzucone w świat Monty Python. To farsa jest. A do tego aktorów w tej historii nie jest dwóch. Ci, którzy mieli statystować w tym szurniętym towarzystwie, bardzo umiejętnie przejmują dowodzenie i pociągają za sznurki. Każdy ma swoja wizję Mamooma, ale gdzie jest prawda …
Kureishi ma taki niezwykły dar, że umiejętnie wtłacza poważne tematy w lekką i zabawną formę. Jest kąśliwym prześmiewcą. Może nie jest to książka na miarę „Buddy z przedmieścia”, który był mocniejszym głosem, rozbrzmiewającym echem w mojej głowie dość długo. „Najlepsze są opowieści otwarte, nie da się ich do końca pojąć.” I tak jest ta książka, pełna pytań. O kreację, o rolę pisarza (artysty), o sens pisania i o to, jaką drogę obiera dziś społeczeństwo, o to jak rozgrywamy siebie nawzajem, jak manipulujemy. Wszystko widziane z różnych perspektyw, nawet listwy przypodłogowej. Ciekawy wielogłos.


Hanif Kureishi „Ostatnie słowo” Wydawnictwo Znak, Kraków 2015



1 komentarz:

  1. Opisywanie historii życia nigdy nie było i nie jest rzeczą prostą - udekorować słowami fakty z życia, a przy tym nie (za)nudzić czytelnika - wyzwanie, któremu nie każdy potrafi sprostać... może właśnie to brak obiektywizmu sprawia, że jedme biografie mają w sobie to "coś", a inne przechodzą niezauważone... zapewne tych kilka składowych wpływa na wyjątkowość danej pozycji - pisarz i jego warsztat, czynniki tudzież osoby na niego wpływające ale również czytelnik wraz ze swoją umiejętnością czytania między wierszami i "odpowiednim" nastawieniem... Rola, cel i znaczenie ludzi piszących i ich miejsce w Świecie - Co i jak ich motywuje...? Co sprawia, że z szerokiego wachlarza zajęć jakimi mogą trudnić się ludzie wybrali właśnie pisanie...? Czy pisarzem człowiek się rodzi czy też może się nim staje wraz z płynącym życiem...?

    OdpowiedzUsuń