Pewnej
soboty postanowiliśmy uciec, od gwaru koniecznych rozmów. To był sierpień. Tyle
ostatnio zmian, słów, osób. Chciałoby się krzyknąć żądając ciszy. Panie Munk,
poproszę Pana, niech mnie Pan wyręczy.
Ruszamy
o dziewiątej rano z Krakowa. Prowadzą nas znaki. Zielone. Żaden tam GPS.
Celiny. Sączów. Zendek. Ossy. Niezdara. Świerklaniec. Uroczo. Marcin mówi, że
nie wie gdzie jedzie. I dobrze, bo zawiezie nas tam gdzie nikt nie będzie nas
szukał. Pod ziemię. Niedaleko Tarnowskie Góry i galena.
|
http://www.kopalniasrebra.pl/ |
|
foto. Agata Olejnik |
|
foto. Agata Olejnik |
Kiedy
dojeżdżamy mam marsową minę. Jakieś pola, jakaś droga polna nas tam wiedzie,
tylnym wejściem wjeżdżamy? Chciałam ciszy i bezludzia, no to będę miała. A tu
okazuje się, że przy wejściu do samej kopalni już oczekuje kompletna grupa i
zbiera się kolejna i kolejna. Tłumu nie widzę, a bilety schodzą jak ciepłe
bułeczki. Jest nas dwadzieścioro, mali, malutcy i duzi. Ubieram Lilkę, bo na
dole poniżej dziesięciu stopni. Sama nie świecę przykładem – japonki i krótkie
spodenki. Na początku będę rozkoszować się przyjemnym chłodem, ale pod koniec
wycieczki moje paznokcie zabarwią się na niebiesko i zacznę dygotać. Weźcie
futra, mufki i onuce! A gwarkowie tam godzinami siedzieli, praktycznie bez
światła, w wysmarowanych tłuszczem skórach, żeby opierać się wodzie. My
zjeżdżamy windą na głębokość 40 metrów, w kaskach i ruszamy labiryntem
korytarzy, czasem w półzgięciu. Od razu myślę o swojej pracy, na która czasem
narzekam. Szacunek odradza się momentalnie. Woda kapie, stoi w zagłębieniach,
czuć ją w powietrzu. Przewodnik mówi, że możemy nie wyjść stąd cali. Szyb
„Anioł” prowadzi do komory Srebrnej, a później Zawałowej. Odgłosy z taśmy
zapowiadają katastrofę. Płomyk miga, światło gaśnie. Udało nam się przetrwać i schronić
w szybie „Szczęść Boże”, wsiadamy tam do łodzi. Klaustrofobiczna przeprawa.
Łódka się kołysze, głęboko nie jest, ale przy tej temperaturze, marny nasz los.
Siedem stopni. Winda na górę. I upał znowu kaleczy naszą skórę.
|
foto. Agata Olejnik |
|
foto. Agata Olejnik |
|
foto. Agata Olejnik |
|
foto. Agata Olejnik |
Było
cicho. Spokojnie, ale mało mi, chcę pozostać w tej ciszy, gdzie nikt mnie nie
zna. Poszwendamy się po śpiących Tarnowskich Górach. Na ulicy pojedyncze
duszyczki. Na rynku prawie nikogo. Kurtyna wodna zrasza powietrze. Cisza.
Gwarek wdrapał się na fasadę ratusza. A w dali dzwonek szychtowy. Nie słychać.
Nic nie słychać. Cisza utopiona w skwarze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz