I
pomyśleć tylko, że prolog „Nomen omen” (pół
stroniczki) czytałam około dziesięciu razy, a potem książkę
szybko odkładałam, sięgając po coś innego. Czy to opis tytułowej
bohaterki działała tak odstraszająco? Nie wiem. Jedno jest pewne,
długo pozwoliłam czekać Salce. Tak ... dawno tak dobrze się nie
bawiłam. I to niekontrolowane zaśmiewanie się w autobusie,
bezcenne. Końcówka lektury była wręcz dramatyczna, a to dlatego,
że przegapiłam docelowy przystanek na Rondzie Matecznego i zostałam
wywieziona aż na ulicę Aleksandry. Kto zna Kraków ten wie.
Książka
z Krakowem nie ma nic wspólnego, bo jej akcja toczy się we
współczesnym Wrocławiu.Salomea Przygoda, główna bohaterka,
ciągle na coś wpada, w coś uderza głową i ma posiniaczone
nogi. „Z
figury Rubens, z fryzury Tycjan, z gęby zaś wypisz, wymaluj,
Picasso”. Kiedy
postanowi opuścić rodzinne gniazdko i rozpocząć życie z dala od
lekko świrniętej rodzinki, nie będzie miała pojęcia, że to
tylko początek totalnie zakręconej … przygody. A słyszane ciągle
głosy to tylko wstęp. Nie mam zamiaru zdradzić nic więcej, TRZEBA
przeczytać i tyle. Fabuła was pochłonie,bohaterowie są wyraziści
(nawet postacie drugoplanowe, nawet te wspominane mimochodem).Zachwyci was też język. Marta Kisiel pięknie układa
zdania, puentą trafia w sedno, porywa skrzącymi dialogami,
sarkazmem oraz zabawą popkulturowymi motywami i
parafrazami innych utworów literackich. Kojarzyło mi się to
pisanie z Chmielewską, taką wczesną. Bajka! Wspaniały
klimat Wrocławia oraz obleganego Breslau. Dla mnie momentami bardzo
sentymentalnie, także ze względu na World of Warcraft.
Jestem świeżo po "Dożywociu" Marty Kisiel i bawiłam się świetnie, "Nomen Omen" też zapowiada się świetnie.
OdpowiedzUsuńDożywocie przede mną :)
UsuńDożywocie przede mną :)
UsuńNie rozumiem fenomenu tej książki - dla mnie to grafomania.
OdpowiedzUsuńKsiążka od dłuższego czasu czeka na mojej półce, aż znajdę motywację na jej przeczytanie. Teraz na pewno będzie to łatwiejsze. ;)
OdpowiedzUsuń