Święta
minęły, mogę przestać mówić ludzkim głosem i wywlec kilka
gorszych tytułów tego roku. Jedne podszywały się pod dobrą
literaturę, bo niby biły rekordy w zestawieniach list sprzedaży,
inne po prostu dały ciała, obiecując wiele, a dostarczając
ochłapy.
https://pl.pinterest.com/pin/528680443732210415/ |
Drugie
miejsce, potwierdza fakt, że pisać o seksie, o związkach, o
kobietach w konwencji „Seksu w Wielkim Mieście” jest po prostu …
oklepane, nudne. Lena Dunham „Nie taka dziewczyna.
Młoda kobieta o tym, czego nauczyło ją życie”. Kupa,
sperma i bzykanie na podłodze, czyli tak naprawdę … totalna
pomyłka.
Teraz
kategoria zawodów. Najpierw
Michel Houellebecq
„Uległość”.
Głośna
powieść, wyniesiona na fali histerii i
zamachów Paryżu. A
ja chyba wciąż tkwię w „Cząstkach elementarnych”, bo
miałam wrażenie, że autor
się powtarza,
że
nudna ta proza, bez energii, poddana zupełnie krzykliwości tematu.
Islam
jest straszny, a muzułmanie czyhają, aby ściąć nas wszystkich.
No
i? To już odtrąbili w telewizji. Nic
mnie nie zaskoczyło, nic nie zostało ze mną na dłużej. Nuda
i jeszcze raz nuda.
Michał
Witkowski
mnie nigdy nie porywał. Ta cała kreacja Michaśki pozwoliła mi
zapomnieć, że
facet w ogóle jest pisarzem. „Fynf
und cfancyś”
miało poślizg
ze względu na aferę. Mówi się, że to najlepsza powieść od
czasów „Lubiewa”.
Możliwe, pomysły
z tej pierwszej wykorzystano
ponownie.
Znowu
mamy dychotomię, tym razem na linii Europa Środkowa i Zachód.
Dorzucę
kilka braków w prowadzeniu fabuły, momentami niespójność
całości. Można pomyśleć, że Witkowski wraca do formy, ale czy
warto od razu popadać w euforię?
Za
zbytnią szczegółowość dostanie się ode mnie „Dziwnej
myśli w mej głowie”
Orhana Pamuka. Naprawdę
nie rozumiem, co kieruje pisarzami w tworzeniu cegieł, gdzie gro
tekstu zajmuje opis trasy ulubionego tramwaju, opis
prania, zbierania ziaren na ulicy itd. Mimo, że obraz Stambułu,
daje fantastyczne wrażenie ulotności miasta, to ten tekst nie
pozwala czytelnikowi oddychać. Jest napakowany po same brzegi
„opisami”, akcja
toczy się bez żadnego zawieszenia, bez napięcia. Czytałam i
czekałam, ale nic nie nadeszło.
Życzę
sobie w nadchodzącym roku, bardziej wyostrzonego zmysłu
krytycznego!
Całe szczęście nic z tych książek nie czytałam, chociaż muszę przyznać, że z Greyem jestem zaznajomiona właśnie dzięki "Złym książkom". Kocham te filmiki, dają niezłego kopa optymistycznego i banana na twarzy na cały dzień. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę lepszych (niż te) książek w 2016! :)
A zmysł krytyczny jest bardzo potrzebny, bo większość blogerów go nie posiada... Z tych książek czytałam tylko Lenę Dunham (i faktycznie nie rozumiem zamysłu tej ksiazki), do rozwleklego stylu Pamuka już dawno sie zrazilam, a na Uległość miałam nawet ochotę, ale chyba ostatecznie wybilas mi to z głowy
OdpowiedzUsuńMarcin Wilk twierdzi, że przesadziłam :)
UsuńNiestety też mam wrażenie, że za dużo blogerów pisze łaskawym okiem ;-)
OdpowiedzUsuńNic nie czytałam z powyższych i szczerze mówiąc - cieszę się z tego ;d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/