foto Charlotte Ainsley, newfoundland.ca |
Według mnie
Michael Crummey nie potrafi napisać złej książki. Bardzo dobre
zdanie na początek recenzji, praktycznie zdradza wszystko, a do tego
jest dość śmiałe pod piórem dyletanta literackiej myśli
krytycznej. Za chwilę mogę skryć się w okopach i bronić przez
świstem argumentów o słabszych początkach, albo o upartym trwaniu
w tych samych, surowych rejonach świata. Cóż, żeby być tak mocno
związanym z miejscem i potrafić opowiedzieć wszystkie jego
historie za
każdym razem z
dopieszczeniem i pomysłem. Mistrzostwo. Przyznaję,
że
po „Dostatku”,
nosiłam
w sobie niepewność,
że
nie da się
tego powtórzyć.
Przeczytałam „Pobojowisko,
„Sweetland”,
a teraz
„Rzekę
złodziei”.
Nie
potrafię znaleźć skazy, wszytko
za każdym
razem u Crummeya przemyślane: historia opowiedziana sugestywnie,
bohaterowie o charakterach mocnych, ociosanych; silni swoimi
prostymi, jasnymi zasadami. Cały ten nowofundlandzki świat taki
piękny, choć okrutny; wciąga za każdym razem. Autor wybiera
ciekawy sposób narracji, daleki od moralizatorskiego paplania, albo
relacjonowania czy upraszczania, zwykle idzie w dwuznaczność, którą
zapowiada tytułem. Kto będzie
łamała
prawo i kradł?
Kolonizatorzy,
a może Indianie. Zawsze
sięga
po plastyczne opisy szczegółów, które budują atmosferę i po
wirowanie wokół centralnego wydarzenia, dodając mu stopniowych
warstw i znaczeń, bez żadnych tam pogubionych i zbędnych wątków.
W
najnowszej powieści, choć tak naprawdę pierwszej w karierze,
Crummey tradycyjnie zapuszcza się w bezlitosne rejony Nowej
Fundlandii. Tym razem wędruje ścieżkami traperów. Tak, możecie
biec myślami w stronę „Zjawy”, ta sama plastyczność
obrazu, to jedyny wspólny mianownik. Początki XIX wieku. Brytyjski
zarządca tych ziem ma w zamyśle poskromienie obu stron i
wprowadzenia przyjacielskich stosunków. Polityczna naiwność.
Wysyła z misją Jamesa Buchana, który korzystając z pomocy rodziny
Peytonów, próbuje zaprowadzić, sama nie wiem, jakąś formę
rozejmu, współpracy. John Peyton oraz jego ojciec, John Senior,
trudnią się rybactwem oraz zakładaniem pułapek na zwierzęta.
Mozolna i niebezpieczna praca, szczególnie na obszarach
zamieszkałych przez autochtonów. Czerwoni Indianie z plemienia
Beothuków, walczącą o przetrwanie, tak z Europejczykami jak i
Mi’kmaqami. Trójkąt obaw, uprzedzeń i walki o przetrwanie. W oku
tej pełzającej wrogości, pojawia się centralne wydarzenie -
Maria. Przyprowadzona siłą, ocalała, potencjalna tłumaczka.
Wszystkie mroczne sekrety, krążące od pierwszych stron, niczym
stado czarny wron, zaczynają skrzeczeć, upiornie. W całej tej
bojowej historii znalazł Crummey miejsce dla kobiet. Najbardziej
zaciekawiła mnie Cassie Jure. Nieśmiała, ale dzielna dziewczyna,
zabrana przez starego Peytona z Anglii, żeby uczyć jego syna. Z
czasem z korepetytorki stała się gosposią, a nawet członkiem ich
męskiego stada. Każdy meżczyzna miał na nią pomysł, albo
przypinał jej wyobrażenie, a ona zachowuje swoją odrębność.
Jest pełna spokoju i pokory oraz trochę drażniącego beznamiętnego
milczenia, cichego i kurczowego trzymania się wdzięczności. Z tym
swoim kufrem książek, w świecie brutalnej codzienności, wygląda
momentami jak odmieniec. Jej historia jest najbardziej intymna ze
wszystkich zawartych w książce i przez to przyciąga.
Mam
za sobą
trzy książki
Crummeya
i za każdym
razem hołubię zatrzymane w słowie piękno
szczegółu.
Facet ma absolutnie fenomenalne
oko do drobiazgów
i literackiego chwytania chwili:
zapachów
skory, krążących
płatków
śniegu
nad płomieniami
ogniska, dźwięku
ciszy. Te obrazy przeszłego
świata,
w spektakularnie okrutnym otoczeniu. Książka
nie ma w sobie sentymentalizmu,
raczej niesentymentalny realizm. Opowiada o strachu i uprzedzeniu,
które
rodzą
niezrozumienie i przemoc.
Michale
Crummey „Rzeka złodziei”, Wydawnictwo Wiatr od
Morza, Gdańsk 2016
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Wiatr od Morza
Jako wytrawny krytyk literacki dostrzegasz więcej niż ja ;-) Uważam, że książka jest napewno udanym debiutem literackim mimo,że nie zachwyciła mnie tak jak genialny Dostatek. Przeczytałam wszystkie książki Crummeya i czekam na kolejną fascynująca opowieść.
OdpowiedzUsuń