Pages

poniedziałek, 12 lutego 2018

„Kanada. Ulubiony kraj świata”


Książka „Kanada. Ulubiony kraj świata” mogłaby być niczym stos naleśników utopiony w sadzawce syropu klonowego. Jesz go oczami, pożądasz, skrycie marzysz, by pochłaniać go codziennie na śniadanie, a on cię bezczelnie zatyka i stępia cukrem. No to, tak nie będzie... Ta cudowność i rajskość nie mogą być ciągle na wysokim C, prawda? Ci „mili” ludzie, otwarci, sympatyczni i luzaccy muszą przecież być lizani przez jakieś uprzedzenia i ksenofobię. Muszą mieć tam swojego Błaszczaka i koronnego winnego w multi-kulti? Ale podobno „wolność przesunęła się na północ...” ? W mini ojczyźnie Ani z Zielonego Wzgórza, mogliby na przykłada zamieszkać jacyś heroiniści? Rdzennych mieszkańców można umieścić w rezerwatach, odebrać im bogate ziemie, a Chińczyków izolować, a potem przepraszać i rozliczać te czasy. A bezkresne puszcze i lasy? No cóż nie szczędzi się ich, żeby wydobyć ropę. A komunistyczny Quebec, który z ostoi katolicyzmy, stał się ulrtraliberalnym regionem? Wszystkie te „mankamenty” mógłby spokojnie przyćmić Justin Trudeau, przystojny, elokwentny, optymista emanujący wyrozumiałością i luzem. W utworzonym przez niego rządzie są Syryjczycy, niepełnosprawni, kobiety (bo był 2015!). Ale przed Trudeau, był już Trudeau i matka-celebrytka i to oni stworzyli współczesną Kanadę. Kraj niegdyś pachnący głównie żywicą, dziś przyciąga magią quasi hologramowego premiera.

Czy kraj jaki chcemy widzieć dziś to utopia, a może działanie fantastycznego PRu? Czy wystarczy założyć skarpety w kaczki na World Economic Forum, aby podbić świat? Czy kontrast między tym jak sobie wyobrażamy Kanadę, a jaką ona jest w relacji Katarzyny Wężyk, miejscami zaskakuje? Tak, spodziewałam się 90% sielanki. Autorka przejechała kraj ze wschodu na zachód, ale nie wydaje mi się że przywiozła czysty reportaż. Mamy tu po trosze rysu biograficznego, przewodnika turystycznego, opisu zmagań i rozliczeń z niechlubną historią, mamy historie zwykłych ludzi. Wszystko to sprawia, że czyta się bardzo dobrze, choć przyznaję, że robiłam przerwy, kiedy nurkowaliśmy zbyt głęboko w temat, wolałabym trochę skondensować tu i ówdzie. Kraj niegdyś pachnący głównie żywicą, dziś przyciąga magią quasi hologramowego premiera. Polecam!


Katarzyna Wężyk, „Kanada. Ulubiony kraj świata”, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2017

1 komentarz:

  1. Mieszkam w Kanadzie już 5 lat i musiałam przeczytać te książkę. Mało jest w niej o samej Kanadzie,a więcej o polityce. Dla mnie książka dość słaba i jednostronna. Szkoda, spodziewałam się czegoś lepszego. Wszystkie te informacje można znaleźć w Google, a nawet mówią o tym w szkole 😊

    OdpowiedzUsuń