Pages

sobota, 24 marca 2018

Trzy zielone książki


Miło było dziś wyjść do ogródka w słońcu, najpierw w szczelnym opakowaniu, a potem stopniowo popełnić striptease. Świetne uczucie! Kot, zaszczepiony i zaczipowany, stawiał pierwsze kroki poza domem. Lila oskalpowała większość suchych, roślinnych pozostałości. I tak właśnie sobie czekałyśmy... Wkrótce się zazieleni.


Shel Silverstein „ Drzewo darów”, Wydawnictwo Kinderkulka
Ta książka to pułapka. Czytana siedemnaście lat temu, doprowadzała mnie do wzruszeń dziś kompletnie mi obcych. Prosta historia chłopca i drzewa, tak prosta jak tylko opowieść o miłości być może. Oszczędnie w słowach i kresce. O uczuciu, które nie ukrywa się w pudełku z napisem „żyli długo i szczęśliwie”, ani takim, które karmi się zagubionym pantofelkiem czy zbawczym pocałunkiem. Oto miłość w pełnej okazałości dawania i brania. Brutalna. Można dokonać także innej interpretacji i pokusić się o wycieczkę intelektualną na tereny ekologicznych powiązań człowieka i natury. Znowu jednak branie i dawanie. Brutalnie.


Lot Osvalda”, Thomas Baas, Wydawnictwo Tadam
Tę książkę najpierw długo się ogląda, a potem znowu ogląda po przeczytaniu. Jest przepięknie wydana. Gabarytami dorównuje "Mapom" Mizielińskich, a kolorystyką zagajnikowi paproci. Historia Osvalda i jego przyjaciela, ptaszka Fiu-Fiu. Pary żyjącej w symbiozie obserwacji i śpiewu, w związku zatrzaśniętym w eleganckim mieszkaniu i monotonii. Do czasu. Pewnego dnia, bowiem, pojawiła się dziwna tęsknota i nic jej nie mogło wyleczyć - nie pomagały większe klatki, ani nowe miejsce na oknie. Osvaldo zakupił tajemniczą roślinkę, która podobno mogła uszczęśliwić każdego. Najpierw jednak zmieniła mały pokój na poddaszu w dżunglę. To wstęp do onirycznej przygody, grającej kontrastami, o stylu lekko naiwnym, z przesłaniem o pragnieniu wolności i konieczności otwarcia się na innych/inność. A oglądania nigdy dość!


999 kijanek”, Wydawnictwo Tatarak
Obrodziło kijankami, a potem żabkami, aż staw spuchł rozmiarem, konieczna była przeprowadzka. Jak przetransportować ponad tysiąc żab, gdy wokoło czyhają węże i orły, a na dodatek rodzice muszą mierzyć się z największym wzywaniem – niczym nieskrępowaną ciekawością maluchów! Historia z happy-endem, zabawna i pełna zwrotów akcji. Ogromny plus za grafikę opartą na dużych białych płaszczyznach, zabawach perspektywą i szczegółem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz