Historia
pióra Beth
Underdown
to historia paranoi i niepewności, idealna na nasze czasy, kiedy
polowanie na czarownice przechodzi lifting. Przeniesiemy
się do XVII wieku. Na
listach bestsellerów książka autorstwa Jakuba I Stuarta pod
tytułem
“Daemonologie”,
zapis obsesji w formie dialogu, zapis który stał
się
dla wielu inspiracją. Pięćdziesiąt
lat później
za wielką wodą dojdzie
do
krwawej
histerii
w Salem, a za czterdzieści w Anglii nastanie
religijny i polityczny chaos, związany z wojną domową. Atmosfera
ciężka
od paranoi i niepewności.
Lęki
stworzyły
hologramy
złych
mocy.
Pojawiali
się
ludzie jak
Matthew Hopkinsa, główny
bohater
książki „Czarownice
z Manningtree,
postać
historyczna. Twierdził,
że na stanowisko “łowcy” czarownic powołał go Parlament, a
wiele
stosowanych przez niego
metod pochodziło prosto z książki króla Jakuba: pozbawienie snu
przez dni, podcinanie ramion nożem, nakłuwanie, test pływacki.
Zaletą
tej książki jest oszczędzanie czytelnikowi drastycznych opisów.
Dostrzeżecie ten plus, zanim zje was nuda.
PODARUNEK
Matthew
Hopkins nie miał siostry, ta książkowa to podarunek od autorki.
Zabieg ciekawy, nadał
narracji delikatności, jednocześnie potęgując uczucie strachu i
zagrożenia. Alice
Hopkins z ciężkim sercem wróciła
do Manningtree,
gdzie wyrosła. Teraz
owdowiała,
w ciąży, bez perspektywy, musiała
szukać schronienia u młodszego brata, została
na niego skazana. Przez pięć lat nieobecności, chłopiec którego
znała stał się wypływowym mężczyzną. Rozstali
się w złości: on
nie zaakceptował jej ślubu z synem służącej. Dzieci
pastora
powinny
mieć
większe
ambicje, zresztą
ojciec
nie szczędził
córce
czasu
i wspierał
jej edukację.
Teraz
przyszło jej spędzać dnie wypełniając polecenia brata, a
wieczory samotnie
w zimnym
pokoju, gdzie
oddawała się domorosłej psychologii.
PYCHOLE I TEOLOGOWIE
Alice próbowała
zrozumieć barta i jego zmagadnia z czarną magią. Maleńki
Matthew uległ poparzeniu. O tym w jaki sposób, snuły się na
kartach książki domysły, które jak pingpongowa piłeczka krążyły między matczynymi
i niańkowymi zachowaniami.
Wypadek czy celowe działanie? Blizny izolowały chłopca
w ekscentrycznościach, matka obsesyjnie chroniła go przed
światem,
a wszystko to razem zbudowało niemała traumę. Właśnie o tych
wydarzeniach psychologizowała
Anna, podczas
kiedy jej brat raczej
teologizował.
Mannigtree pogrążało
się
w
szeptach i ciemnościach. Ktoś umarł, po tym jak obrażono kogoś.
Ktoś inny zapadł na chorobę, gdy z pracy pozbyto się kogoś. I
tak trzy lata później tych ktosiów będzie już ponad sto,
wszystkie płci
żeńskiej.
Wieszano je, podtapiano, kaleczono. Czarownice stały się
uosobieniem gremialnych obaw. Śpicie?
DORSZ NA DESER
Rzucam tym angielskim ciastkiem o ścianę! Ładnie
zapakowane i podane i jeszcze polecane. Najwięszka zgroza. Studium? Choć
całość
miała
przyjemną
mroczną
i złowieszczą
atmosferę,
gdzieś
tak do polowy, to nazwałabym
ją
ledwie zapisem strachu,
marginalizacji, wykorzystania
władzy,
które
z reguły prowadzą do tragedii.
Tylko, że wszytko to było szablonowe i schematyczne, że
chce się cisnąć
książką ze złością i nie zmieni tego żadne zakończenie. Było, było i było.
Beth
Underdown,
„Czarownice z Manningtree”,
Wydawnictwo Prószyński
i S-ka,
Warszawa 2018
Czytałam książkę po premierze zaraz i bardzo mną wstrząsnął fakt, że książka jest oparta na faktach, i że takie rzeczy naprawdę miały miejsce jeszcze kilkaset lat temu.
OdpowiedzUsuńZgadzam się jeśli chodzi o wstrząsajacą tematykę, ale to nie jest dobra książka. Duzo w niej powielanych schematow, akcja w pewnej chwili staje w miejscu. Mam zarzut także do konstrukcji głównych bohaterów, ktorzy mnie nie przekonali. Temat świetny ale mógłby urodzić coś lepszego.
Usuń