Pages

sobota, 29 września 2018

Beth Underdown, „Czarownice z Manningtree”


Historia pióra Beth Underdown to historia paranoi i niepewności, idealna na nasze czasy, kiedy polowanie na czarownice przechodzi lifting. Przeniesiemy się do XVII wieku. Na listach bestsellerów książka autorstwa Jakuba I Stuarta pod tytułemDaemonologie”, zapis obsesji w formie dialogu, zapis który stał się dla wielu inspiracją. Pięćdziesiąt lat później za wielką wodą dojdzie do krwawej histerii w Salem, a za czterdzieści w Anglii nastanie religijny i polityczny chaos, związany z wojną domową. Atmosfera ciężka od paranoi i niepewności. Lęki stworzyły hologramy złych mocy. Pojawiali się ludzie jak Matthew Hopkinsa, główny bohater książki „Czarownice z Manningtree, postać historyczna. Twierdził, że na stanowisko “łowcy” czarownic powołał go Parlament, a wiele stosowanych przez niego metod pochodziło prosto z książki króla Jakuba: pozbawienie snu przez dni, podcinanie ramion nożem, nakłuwanie, test pływacki. Zaletą tej książki jest oszczędzanie czytelnikowi drastycznych opisów. Dostrzeżecie ten plus, zanim zje was nuda.
PODARUNEK
Matthew Hopkins nie miał siostry, ta książkowa to podarunek od autorki. Zabieg ciekawy, nadał narracji delikatności, jednocześnie potęgując uczucie strachu i zagrożenia. Alice Hopkins z ciężkim sercem wróciła do Manningtree, gdzie wyrosła. Teraz owdowiała, w ciąży, bez perspektywy, musiała szukać schronienia u młodszego brata, została na niego skazana. Przez pięć lat nieobecności, chłopiec którego znała stał się wypływowym mężczyzną. Rozstali się w złości: on nie zaakceptował jej ślubu z synem służącej. Dzieci pastora powinny mieć większe ambicje, zresztą ojciec nie szczędził córce czasu i wspierał jej edukację. Teraz przyszło jej spędzać dnie wypełniając polecenia brata, a wieczory samotnie w zimnym pokoju, gdzie oddawała się domorosłej psychologii.
PYCHOLE I TEOLOGOWIE
Alice próbowała zrozumieć barta i jego zmagadnia z czarną magią. Maleńki Matthew uległ poparzeniu. O tym w jaki sposób, snuły się na kartach książki domysły, które jak pingpongowa piłeczka krążyły między matczynymi i niańkowymi zachowaniami. Wypadek czy celowe działanie? Blizny izolowały chłopca w ekscentrycznościach, matka obsesyjnie chroniła go przed światem, a wszystko to razem zbudowało niemała traumę. Właśnie o tych wydarzeniach psychologizowała Anna, podczas kiedy jej brat raczej teologizował. Mannigtree pogrążało się w szeptach i ciemnościach. Ktoś umarł, po tym jak obrażono kogoś. Ktoś inny zapadł na chorobę, gdy z pracy pozbyto się kogoś. I tak trzy lata później tych ktosiów będzie już ponad sto, wszystkie płci żeńskiej. Wieszano je, podtapiano, kaleczono. Czarownice stały się uosobieniem gremialnych obaw. Śpicie?
DORSZ NA DESER
Rzucam tym angielskim ciastkiem o ścianę! Ładnie zapakowane i podane i jeszcze polecane. Najwięszka zgroza. Studium? Choć całość miała przyjemną mroczną i złowieszczą atmosferę, gdzieś tak do polowy, to nazwałabym ledwie zapisem strachu, marginalizacji, wykorzystania władzy, które z reguły prowadzą do tragedii. Tylko, że wszytko to było szablonowe i schematyczne, że chce się cisnąć książką ze złością i nie zmieni tego żadne zakończenie. Było, było i było.

Beth Underdown, „Czarownice z Manningtree”, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2018

2 komentarze:

  1. Czytałam książkę po premierze zaraz i bardzo mną wstrząsnął fakt, że książka jest oparta na faktach, i że takie rzeczy naprawdę miały miejsce jeszcze kilkaset lat temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się jeśli chodzi o wstrząsajacą tematykę, ale to nie jest dobra książka. Duzo w niej powielanych schematow, akcja w pewnej chwili staje w miejscu. Mam zarzut także do konstrukcji głównych bohaterów, ktorzy mnie nie przekonali. Temat świetny ale mógłby urodzić coś lepszego.

      Usuń