Pages

niedziela, 2 grudnia 2018

Kompaktowy, przenikliwy Márai Sándor „Żar”



Próba streszczenia tej książki może jej niestety zaszkodzić. Stary arystokrata, generał Henryk, przyjmuje w swoim zamku gdzieś na Węgrzech, niewidzianego od czterdziestu jeden lat przyjaciela, Konrada. Po jednym z polowań kompan po prostu rozpływa się tajemniczo w powietrzu. U kresu żyć, spotykają się ponownie, spożywają kolację wśród tej samej scenografii: te same zasłony, ta sama zastawa, kwiaty, te same potrawy, wina, ale rozmowa już inna. Dwóch aktorów [żona generała, Krystyna, zmarła lata temu] niegdyś nierozłącznych, dorastających, uczących się w tej samej szkole oficerskiej, spędzających razem wakacje i wolne chwile. Dzieliło ich wszystko, status społeczny, grubość portfela, stosunek do kobiet, hobby, temperament, nawet zdrowie, ale połączyła przyjaźń. Kolacja po latach okazuje się być rewanżem i rozmową z prawie ciszą. Nieprzerwany monolog generała, ma obnażyć i ukarać krzywdę wyrządzoną przez starego przyjaciela, ale też przynieść zrozumienie. To tyle akcji, bo „Żar” Sándora Máraiego rozgrywa się wśród słów, niedopowiedzeń i dużych pokładów suspensu. Książka łączy w sobie odrobinę kryminału, romansu i egzystencjalnych [metafizycznych] przemyśleń. To jedna z tych kompaktowych opowieści, której pojedyncze ustępy są warte więcej niż niejedna powieść, są drapieżnie przenikliwe.

Żar”, czy w wolnym tłumaczeniu z węgierskiego „Świece palą się aż do końca”, był według Máraiego jego pomniejszym dziełem. Wydany w 1942 roku w Budapeszcie przeszedł w zasadzie niezauważony, w Polsce to pierwsza wydane jego praca. Książka napisana jest niezwykle pięknym językiem [czasem archaizującym], czuć poetyckie korzenie autora. Zapisuje ona wspomnienia niewypowiedzianych pasji, utraty iluzji, i końca pewnej ery. Oto opis odchodzącego świata i gasnącego splendoru Austro-Węgier. Znajdujemy w niej rozważania o prawdzie, granicach zdrady, sensie przyjaźni, kwestiach winy i zaufania. Opis biczowania słownego po latach odbywa się w wielce spokojnej atmosferze, pełnej uprzejmości, być może odrobinę moralizatorskiej, ale pozbawionej złudzeń. Nie ma tutaj żadnych [prostych, skomplikowanych] odpowiedzi, bo za pewne takie nie istnieją, tym bardziej czyta się wygłodniale. „Człowiek i los trzymają się razem, jedno przyzywa drugie, jedno nadaje drugiemu formę. To nieprawda, że przeznaczenie wkracza ślepo do naszego życia, nie. Przeznaczenie wchodzi przez drzwi, które sami przed nim otwieramy. Nie ma człowieka, który byłby dość silny i mądry, aby słowem bądź czynem odeprzeć to złe fatum, które ze swej istoty, z charakteru, działa z żelazna konsekwencją.


Sándor Márai „Żar”, tłumaczył Feliks Netz, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 2016


1 komentarz:

  1. Hm... zaintrygowała mnie ta książka. Wpisuję na listę. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń