Na
listach do Mikołaja królują perfumy i biżuteria [tak donosi Deloitte], ale my najchętniej obdarowywalibyśmy się nawzajem
książkami [w kategorii dla dorosłych]. Dzieciom podarujemy lalki i
pluszaki, zabawki kreatywne i konstrukcyjne i w końcu książki. Statystycznie każdy jaką dostanie... . Dorzucam do blogowych pomysłów kilka tytułów, które znajdą się pod naszą choinką. Polecane. Mądre.
Gregory
Rogers „Pewnego razu w Londynie”,
Wydawnictwo Literówka, Warszawa 2018
Żeby
obejrzeć tę książkę, musiały zaginąć dwie paczki, a ja
musiałam wybrać się na drugi koniec Krakowa, gdyż pomyliłam
punkty odbioru. Przeglądałam ją w tłumie w tramwaju linii 50, nie
było łatwo, bo to format A3. Kiedy już przedarłam się przez
listę nominacji, nagród i wyróżnień spoglądałam na Londyn spod
pióra Gregory’ego Rogersa. Przeniosłam się w czasy
Tudorów delektowałam szczegółami epoki [niekiedy drastycznymi]. W
ciszy, bo to piękny picturebook. „Pewnego razu
w Londynie” mały chłopiec grający w piłkę, gdzieś między
pustostanami, trafia na scenę teatralną, a teatr to magia. Co go
spotka? Czy niedźwiedź zazna wolności? Czy Shakespeare to groźny
czubek? Czy baron straci głowę? Czy królowa lubi ciuciubabkę?
Åke
Holmberg „Ture Sventon w Londynie”, przekład Justyna Czechowska,
Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2018
Ture
Sventon to ekscentryczny detektyw z serii książek Åke
Holmberga. Fan „psysiów”, posiadacz latającego dywanu i
„piftoletu” oraz mistrz kamuflażu. Znany z poprzednich części
i przygód w rodzinnej Szwecji czy na pustyni, tym razem udaje się
do Londynu na prośbę lorda Hubbarda. Ma zbadać sprawę
tajemniczego mężczyzny [w błyszczących spiczastych butach] pojawiającego się w rezydencji lorda. Z
puszką psysiów, zapasem przebrań [bród], zaprzyjaźnionym Omarem
ruszą grzebać w londyńskiej mgle.
Małgorzata
Strzałkowska „Mama gęś”, Wydawnictwo Bajka Warszawa 2018
Pierwszą
piosenką jakiej nauczyłam się po angielsku trzydzieści trzy lata
temu była „Pussy cat, pussy cat”, potem „Humpty
Dumpty”, „Baa, baa black sheep” . Nigdy nie
wyobrażałam sobie ich w wersji polskiej, bo po co. Aż, pewnego
dnia zobaczyłam na profilu instagramowym krzywego pana narysowanego
przez Adama Pękalskiego. Zachwyciłam się.
Kupiłam.
To nie tylko zbiór
spolszczonych wierszyków, pełnych absurdalnego angielskiego humoru,
ale także garść ciekawostek i anegdot dotyczących niektórych
rymowanek.
Ben
Guterson, „Hotel Winterhouse”, przekład Anna Anita Wicha,
Wydawnictwo Dwukropek
Chyba nikt nie chce spędzić świąt
bez rodziny, ale co jeśli ta rodzina podrzuca cię do nieznanego
hotelu o dziwnej nawie Winterhouse, pełnego złowrogich i osobliwych
gości, bez pieniędzy, w skromnym ubraniu. Dobrze, że
pojawia się książka, pełna zagadek, rebusów, wcale nie chciała
zostać odłożona z powrotem na półkę.
Benjamin Renner „Wielki
zły lis”, przekład Krzysztof Umiński, Kultura Gniewu,
Warszawa 2018
To nie Lis Witalis, ani nawet Lis
Rabuś, choć jak temu ostatniemu tak temu komiksowemu brakuje
szczęścia, głównie na polowaniu. Być może pomysł wilka pomoże mu się w końcu najeść
czymś mięsnym. Dieta oparta na rzepie zaczyna go wykańczać.
Pojawia się plan kradzieży jajek i stworzenia własnej
hodowli ... posiłków. Czy genialny plan okaże się być tylko
fantastyczną teorią na miarę Egona Olsena?
Mònica
Petix, „Kacper dorasta”, „Maja dorasta”, Wydawnictwo Debit,
Katowice 2018
Jak rozmawiać z dziećmi o
seksualności i dojrzewaniu? Najlepiej naturalnie. Nie robić z tego
narady rodzinnej na wysokim szczeblu, albo festiwalu w Sopocie, nie
dramatyzować. Ta książka traktuje dojrzewanie
jako przygodę, odpowiada na pytania jakie mogą pojawić się w
głowie młodego człowieka [i jego rodziców]. Rozwiewa strachy i
prostym językiem [plus świetnym rysunkiem Cristiny Losantos i
czasem komiksem] odpowiada na pytanie – co się właściwie dzieje?
Czemu nie rosnę? Czym jest ginekomastia? Skąd te włosy wszędzie?
Nocne moczenie? Miesiączka? Siusiak, penis, ptaszek? No i o co
chodzi z tymi wszystkimi hormonami?
Dla mnie książki to podstawa prezentów :)
OdpowiedzUsuńkurcze..że też mam tylko jedno dziecko. :)
OdpowiedzUsuń