Pages

wtorek, 11 grudnia 2018

#dodajdokoszyka Mikołajowy punkt prezentowy 2018


Na listach do Mikołaja królują perfumy i biżuteria [tak donosi Deloitte], ale my najchętniej obdarowywalibyśmy się nawzajem książkami [w kategorii dla dorosłych]. Dzieciom podarujemy lalki i pluszaki, zabawki kreatywne i konstrukcyjne i w końcu książki. Statystycznie każdy jaką dostanie... . Dorzucam do blogowych pomysłów kilka tytułów, które znajdą się pod naszą choinką. Polecane. Mądre.


Gregory Rogers „Pewnego razu w Londynie”, Wydawnictwo Literówka, Warszawa 2018
Żeby obejrzeć tę książkę, musiały zaginąć dwie paczki, a ja musiałam wybrać się na drugi koniec Krakowa, gdyż pomyliłam punkty odbioru. Przeglądałam ją w tłumie w tramwaju linii 50, nie było łatwo, bo to format A3. Kiedy już przedarłam się przez listę nominacji, nagród i wyróżnień spoglądałam na Londyn spod pióra Gregory’ego Rogersa. Przeniosłam się w czasy Tudorów delektowałam szczegółami epoki [niekiedy drastycznymi]. W ciszy, bo to piękny picturebook. „Pewnego razu w Londynie” mały chłopiec grający w piłkę, gdzieś między pustostanami, trafia na scenę teatralną, a teatr to magia. Co go spotka? Czy niedźwiedź zazna wolności? Czy Shakespeare to groźny czubek? Czy baron straci głowę? Czy królowa lubi ciuciubabkę?


Åke Holmberg „Ture Sventon w Londynie”, przekład Justyna Czechowska, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2018
Ture Sventon to ekscentryczny detektyw z serii książek Åke Holmberga. Fan „psysiów”, posiadacz latającego dywanu i „piftoletu” oraz mistrz kamuflażu. Znany z poprzednich części i przygód w rodzinnej Szwecji czy na pustyni, tym razem udaje się do Londynu na prośbę lorda Hubbarda. Ma zbadać sprawę tajemniczego mężczyzny [w błyszczących spiczastych butach] pojawiającego się w rezydencji lorda. Z puszką psysiów, zapasem przebrań [bród], zaprzyjaźnionym Omarem ruszą grzebać w londyńskiej mgle.


Małgorzata Strzałkowska „Mama gęś”, Wydawnictwo Bajka Warszawa 2018












Pierwszą piosenką jakiej nauczyłam się po angielsku trzydzieści trzy lata temu była „Pussy cat, pussy cat”, potem „Humpty Dumpty”, „Baa, baa black sheep” . Nigdy nie wyobrażałam sobie ich w wersji polskiej, bo po co. Aż, pewnego dnia zobaczyłam na profilu instagramowym krzywego pana narysowanego przez Adama Pękalskiego. Zachwyciłam się. Kupiłam. To nie tylko zbiór spolszczonych wierszyków, pełnych absurdalnego angielskiego humoru, ale także garść ciekawostek i anegdot dotyczących niektórych rymowanek.

Ben Guterson, „Hotel Winterhouse”, przekład Anna Anita Wicha, Wydawnictwo Dwukropek

Chyba nikt nie chce spędzić świąt bez rodziny, ale co jeśli ta rodzina podrzuca cię do nieznanego hotelu o dziwnej nawie Winterhouse, pełnego złowrogich i osobliwych gości, bez pieniędzy, w skromnym ubraniu. Dobrze, że pojawia się książka, pełna zagadek, rebusów, wcale nie chciała zostać odłożona z powrotem na półkę.

Benjamin Renner Wielki zły lis”, przekład Krzysztof Umiński, Kultura Gniewu, Warszawa 2018

To nie Lis Witalis, ani nawet Lis Rabuś, choć jak temu ostatniemu tak temu komiksowemu brakuje szczęścia, głównie na polowaniu. Być może pomysł wilka pomoże mu się w końcu najeść czymś mięsnym. Dieta oparta na rzepie zaczyna go wykańczać. Pojawia się plan kradzieży jajek i stworzenia własnej hodowli ... posiłków. Czy genialny plan okaże się być tylko fantastyczną teorią na miarę Egona Olsena?

Mònica Petix, „Kacper dorasta”, „Maja dorasta”, Wydawnictwo Debit, Katowice 2018


Jak rozmawiać z dziećmi o seksualności i dojrzewaniu? Najlepiej naturalnie. Nie robić z tego narady rodzinnej na wysokim szczeblu, albo festiwalu w Sopocie, nie dramatyzować. Ta książka traktuje dojrzewanie jako przygodę, odpowiada na pytania jakie mogą pojawić się w głowie młodego człowieka [i jego rodziców]. Rozwiewa strachy i prostym językiem [plus świetnym rysunkiem Cristiny Losantos i czasem komiksem] odpowiada na pytanie – co się właściwie dzieje? Czemu nie rosnę? Czym jest ginekomastia? Skąd te włosy wszędzie? Nocne moczenie? Miesiączka? Siusiak, penis, ptaszek? No i o co chodzi z tymi wszystkimi hormonami?

2 komentarze: