Pages

środa, 14 sierpnia 2019

Majorka, pierwsze wrażenia: być może mamy farta



Wszystko zaczęło się od bezdzietnego wyjazdu M&K.L i ich zachwytów nad Majorką. W tym momencie, w mojej głowie już wybór miejsca na wakacje był przesądzony, a przekonanie reszty bandy wcale nie było trudne. Na rodaków liczyć można w każdej kwestii, zatem nałuchaliśmy się też narzekań: że będzie tłoczno, że sierpień drogi, że na Balearach to wieczna dyskoteka. Byłam jednak na to wszytko głucha, przekonywał mnie turkus krzyczący z fotografii, bezpośredni lot Ryanairem z Krakowa i piękna willa z basenem, którą udało nam się wynająć w Cala Mesquida. Oczywiście zanim tu dotarliśmy i dzielnie odparaliśmy ataki szyderstwa, musieliśmy jeszcze radzić sobie z kilkoma atrakcjami jakie zgotował nam przewrotny los. Pierwszy dom, który zarezerwowaliśmy przez airbnb.com został nagle w maju ... sprzedany. Dear Agata, we regret to inform you that we have sold the house. Happy holiday!” Zrobiło się gorąco, rzucałam mięsem. Bilety lotnicze kupione, a tu mieszkać nie ma gdzie. Uratował nas booking.com, być może lekko drożej nas uratował, ale teraz myślimy, że lepiej być nie mogło. Auta ogarnęliśmy z wypożyczalni Centauro, cenowo atrakcyjniejszej niż Avis, czy Hertz, dalej od lotniska, ale dowiózł nas do niej busik w jakieś dziesięć minut. Podróżujemy z trójką dzieci, w tym dwulatkiem, było naprawdę spoko. Co tu dużo gadać, Majorka zaskakuje mnie od dwóch dni i zachwyca. Jestem w pozycji odpoczywającej i przyjemnie nic się nie dzieje (chyba, że chcemy coś znaleźć).

ü  Jest SPOKÓJ, drogi nie są zatłoczone. Jesli ktoś twierdzi, że „sierpień to szczyt wszytkiego”, to chyba mamy farta. Z Palma de Mallorca na północno-wchodnie wybrzeże jechaliśmy w zasadzie pustymi drogami. Spokojnie, leniwie. Codzienne wycieczki i zwiedzanie póki co nie otarło sie nawet o tłumy.

ü  Plaże NIE SĄ zalepione ludźmi. Nasz piaszczysty zakątek w Cala de Mesquida jest przestronny, czysty, można oddychać i zaznać prywatności. Można walnąć się na piach, można wypożyczyć leżak, można pozwolić nogom zapadać się przy brzegu, można pobyć w samotności z myślami. Woda jest bosko turkusowa, że czuję się tak wspaniale jak ćma podlatująca do świecy.

ü  Nie straszą nas stragany, sklepiki i plastikowe gówno, od którego trzeba odrywać dzieci.

ü  Jest ciepło, pięknie, ale wieje przyjemna bryza. Fale w zatoczkach mogą zadowolić zwykłych wczasowiczów, ale także miłośników surfingu. Wilgotność po przylocie nas zaskoczyła, zalepiła mówiąc szczerze, ale szybko się zaaklimatyzowaliśmy.

ü  Nie ma ani jednej dyskoteki, muzyka nie wyje z głośników. Jest cisza, w domu słyszę fale lub cykady albo Morcheebę.

ü  Dystanse są cudownie nieduże. Ze wschodu na zachód można dostać się w godzinkę. Można planować wiele, krótkich i spontanicznych wypadów, ale o tym więcej w kolejnych wpisach.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz