„- A czym się zajmujecie?
- Jesteśmy Eli i Charlie Sisters
-Aha. O rety.”
Gorączka
złota, rok 1851. Oto mamy dwóch braci, notabene, Sisters! Charlie i Eli. Są brutalnymi
płatnymi mordercami. Poznajemy ich kiedy wyruszają z Oregon City do Kalifornii,
aby wykonać kolejne zlecenie dla Komandora. Tym razem wyrok pada na niejakiego Hermanna
Kermita Warma. Po drodze spotykają róże osoby: czarownicę z koralikami, dentystę-
samouka, Mayfield’a lokalnego watażkę próbującego upolować niedźwiedzicę,
zagubionego chłopca, który dostaje ciągle po głowie, poszukiwacza złota parzącego
kawę z ... piasku. Dziki Zachód deWitta obnaża brutalność okresu, kiedy ludzkie
nadzieje konfrontowała brutalna rzeczywistość. Żądza pieniądza skąpana w krwi. Obaj
bracia piją brandy, mordują, bawią się i rabują. Nie jest to ich pierwsza
robota. Zresztą są profesjonalni - zlecenie to zlecenie. Brak skrupułów i zbędnych
wyrzutów sumienia. Na pewno? Eli zaczyna powoli kwestionować zasadność ich
działań.
Osobista historia
braci jest dość ponura. Ich ojciec był damskim bokserem i pijakiem, znęcał się nad rodziną dopóki nie trafiły go skutecznie dwie kule ze
strzelby Charliego. Matka wyklęła synów dowiedziawszy się czym się trudnią. Bracia,
a jakże różni. Oryginalny duet. Piegowaty Eli, narrator, spokojniejszy,
momentami rozczulający się, wrażliwy. Trochę romantyk. Sceptyk do bólu. Chciałby spotkać tą
jedyną i zakochać się, bo tęskni za stabilizacją. Dba o swoje zęby i próbuje
zrzucić zbędne kilogramy. To on potrafi, o ile tylko jest to możliwe, wyciszyć brata
i skierować jego myślenie na inne tory, bardziej ludzkie. Charlie, jest surowy,
wybuchowy jak ojciec, nie stroni od alkoholu, używek i kobiet lekkich obyczajów.
Cyniczny introwertyk. Bezpośredni i okrutny. Chce dominować i przewodzić braterskiemu
duetowi. Ta sama krew ale o innej konsystencji.
Świetny
styl i wartka akcja, choć brak typowego starcia dobra i zła: nie ma podziału na
szeryfów i szlachetnych jeźdźców znikąd. Każdy bohater ma tutaj coś do ukrycia. Specyficzny
i urzekający sposób narracji czyni tą pozycję wyjątkową. Krótkie rozdziały, jak
kadry z filmu wciągają totalnie. Awanturniczo – łotrzykowski klimat, western w odcieniu
noir. Elementy groteski i absurdu w tej historii prowadzą czytelnika na inny
poziom, poza fabułę. Odpowiedź na pytanie „o czym w zasadzie jest ta powieść?”,
nie jest taka jednoznaczna. Zaśmiewamy się czytając ją, i owszem, ale ... za
chwilę pogrążamy się w zadumie - nad ludzkim losem, życiem w ogóle. Lektura skłania
nas do rozmyślań o wolności i jej granicach, o wyborach i realizacji własnych
planów, o złożoności ludzkich losów, o przyjaźni i próbie komunikacji z drugim człowiekiem.
Jest tu o rodzinnych więzach i brzemieniu jakie one niosą, o samotności i potrzebie
bliskości. Skrajne emocje, tak jak skrajnie różni są główni bohaterowie.
Patrick deWitt, “Bracia Sisters”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013
Też czytałem "Braci Sisters". W tej książce niewiele jest tego przaśnego, schematycznego i czasami kiczowatego westernu, a za to spora dawka dobrej literatury
OdpowiedzUsuńNiedawno wysłuchałam audiobookowej wersji. Jestem zachwycona. Tego się nie spodziewałam
OdpowiedzUsuń