Wydawnictwo
Krytyki Politycznej przysłało mi do recenzji nową książkę Michała Zygmunta o
wdzięcznym tytule „Nienawiść”. Autora
kojarzę głównie z „New romatic” i opowiadań,
które zrobiły na mnie wrażenie pomysłowością, z jaką potraktowano nielekką
tematykę i siłą wyrażającą głos mojego pokolenia. To, co takiego przynosi nowa
powieść? Zaczyna się ostro, bo zaserwuje nam się science fiction. Potem następna niespodzianka: trup-starzec, w
nomenklaturze roku 2084 - starik. Krystian Polak znaleziony w jednym z bloków
warszawskiego osiedla. Rozpoczyna się śledztwo: przeszukano miejsce zbrodni w
poszukiwaniu emocji i odnaleziono pamiętnik. Dochodzenie prowadzą Kronos i
Przester. Pierwszy ma niezwykły dar „widzenia” uczuć, wspomagany chemia, drugi
pogardza wszystkim wokoło, czeka na żonę z przydziału, bo taka należy się wszystkim
zgodnie z zasada Biologizmu. Najbardziej jarają go stany po pigułach, wiec z zapartym
tchem słucha opowieści, tych którzy dostąpili zaszczytu.
Źródło |
Dwa światy
rozdzielone fosą siedemdziesięciu lat. Rok 2013 pachnie nienawiścią, pogardą, brutalnością,
bluzgiem, frustracją. Spiętrzone żale, chybione związki, skrywane pragnienia. Czytając
o tym z perspektywy autora, przyszły mi na myśl współczesne obrazki telewizyjne,
fora internetowe, ścianki fejsbukowe czy twitter’owe. Wszystkie dają pole do grafomańskiego
popisu i upuszczenia nieco frustracji. Nietolerancja. Pornografia. Pedofilia. Fanatyzm. Hejt na hejcie. To jak wyprawa na drugą stronę lustra, obejrzyjmy nasze odbicie. Przerażające. Serio.
Obecnie uczestniczymy w tym całym informacyjnym nalocie, a nasz mózg poddaje się,
bombardowany ze wszech stron. Prawda, nie jest ważna. Główny bohater pamiętnika,
współczesny nam Marek, w zasadzie nienawidzi wszystkich, wszystkiego, mniemam, że
do siebie też nie pała miłością. Aż huczy od emocji. Przyszłość nie niesie niczego
lepszego, bo ta z kolei będzie wyjałowiona z wszelkich sentymentów. Mroczna wizja.
W jej opisach czuć pewne zamazanie, jakby na haju. Obrazy są plastyczne, język chłodny,
punktuje w opisach, wszytko brutalnie szare, albo przybierające wyzywające
barwy. Skrajnie. Z podziałem generacyjnym. Świat poszedł tak mocno do przodu, że
mechanizacji uległa każda sfera życia. Nawet sex, to nic innego jak obcowanie z
„obcą tkanką”. Przyszłość żyje na pigułkach. „Powab”, utrwalacz, „Miłość” są
jak polepszacze smaku, zapewniają doznania. Najbogatszym państwami świata są
Mali i Algieria. Miasta zamieszkują emigranci z Bliskiego Wschodu i starikowie,
którzy głównie żyją przeszłością, pętają się niechciani. Wieje Orwellem, oj
wieje. Totalna beznadzieja. Ani rok 2013 ani to, co później, nie napawają optymizmem.
Książka jest klasycznym przykładem dystopii. Cyberpunkowa, momentami, wizji świata,
z dość naturalnie kreślonym tłem społecznym. Ciekawie, choć gorzko. I pomimo, że
stykamy się teraz wszędzie z brutalnością, to jej kumulacja na dwustu stronach
i obraz tego, do czego może prowadzić nonszalancja, wywołuje przestrach.
Cały czas jednak zastanawiałam się nad kilkoma kwestiami.
Co wspólnego ma pamiętnika z rokiem 2084? Jego wprowadzenie pozwalało nam
wprawdzie przenosić się w czasie, ale co je łączy poza tytułową nienawiścią? Trochę
mnie to męczyło, szukałam tego ogniwa. Niespójność? Celowa? Kim jest Sasza
i po co wprowadzono go do fabuły? Właściwie sprawa morderstwa znika w morzu
emocji. Taki antykryminał, a jego zakończenie pozostaje pod jakimś względem otwarte.
Jak mówi Kronos: „Jako Żywy przekonałem się,
ze prawda nie istnieje jako stały byt ujawnia się chwilami, w trudno
zapisywalnej sinusoidzie.” Niepokój spotęgowany.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Krytyki Politycznej
Jakoś tak... Nie wiem, chyba nie dla mnie. Ale znam kogoś, komu książka mogłaby się naprawdę spodobać ;)
OdpowiedzUsuń