Nie będzie to wpis kulinarny poświęcony sztuce gotowania
jajek. Po prostu utknęłam dziś na bookdepository.com.
Nie znacie? Polecam. Szukam ostatniej książki nagrodzonej Bookerem, australijskiego
pisarza Richarda Flanagana „The Narrow
Road to the Deep North”. Cena £15,93
twarda, £5,89 miękka. Taki przykład z pierwszego rzędu. Różnica widoczna i znacząca.
Ta sama treść w innej oprawie. Ulec
ekonomii? To dylemat zrozumiały i myślę dość powszechny. Bardzo lubię książki w
twardej oprawie, uwielbiam nawet, można powiedzieć, że to mój fetysz. No, co będę
pisać wiecie sami. Pięknie prezentują się w bibliotece, w czasie czytania, są
dostojne i eleganckie. Półki to jednak nie wybieg rodem z pokazu mody. A
jednak?
Na rynkach anglosaskich nowości zwykle wydawane są najpierw
w twardej oprawie - podaje tu stwierdzenie dotyczące konkretnych krajów, na podstawie
własnych obserwacji i nie mam pewności, czy inne mają podobnie, nie będę uogólniać.
Pod koniec 2014 roku czytałam interesujący artykuł w The Economist*, o tym, dlaczego twardziele idą na pierwszy ogień.
Pierwsze książki były cegłami, opasłymi okrytymi skórą i
opasanymi sznurkiem. Luksus dla wielu, przyjemność dla wybranych. Okładki miękkie
pojawiły się w XIX wieku i do razu zaskarbiły sobie fanów. No ja myślę. Wydawcy
w krajach anglosaskich – Penguin i New America Library, zaczęli masową produkcję
tanich, ale ładnie opracowanych wydań. Czasy wymagały bardziej wydajnych, tańszych
metod produkcji, aby pozyskać masowego konsumenta. Miękka okładka jak znalazł.
ebookfriendly.com |
Więc po co nam twarde okładki? Ekonomia ma tutaj odpowiedź:
twarda okładka generuje więcej zysku na sztuce, czyli marża jest znacznie wyższa.
To nic odkrywczego i taki proces można zaobserwować też, jeśli chodzi i filmy. Premiera
kinowa z mniejszą lub większą pompą, a za kilka miesięcy DVD. A na rynku księgarskim:
spada sprzedaż książki w twardej okładce,
rozpoczyna się druk w miękkiej, co może to nastąpić nawet po dziewięciu miesiącach.
Nazywa się to profesjonalnie wśród sprzedawców metodą „windowing”.
Twarda obwoluta to większa ilość papieru. Jest droższa,
ze względu na lepszej jakości papier wykorzystywany do ich produkcji, bo ma neutralne
pH. Papier jest zszywany i dodatkowo sklejany. Twarde okładki są trwalsze i stabilniejsze.
Dobrze je wybrać w przypadku książek używanych często: encyklopedii, słowników,
książek kucharskich, albumów, atlasów, dla dzieci. Są pięknym prezentem (większość
ukazuje się właśnie tuz przed świętami), dla kolekcjonerów idealne. Ale … miękkie
są poręczniejsze w podroży, za łatwością mieszczą się w torebce, choć mogą się rozpaść,
a ich rogi łatwiej zaginać.
Co wybrać? Nie ma dobrej odpowiedzi to jasne, bo
wiele zależy od preferencji czytelniczych. Treść, w takim opakowaniu,
czy innym, pozostaje niezmieniona. Ciekawi mnie natomiast, czy kiedyś e-book
stanie się alternatywą, najpierw
dla miękkich okładek, a później…?
*The Economist, 15.10.2014
Mapka pokazująca co inni kupili jest obłędna. Tam często zabawiam dobrych kilka minut;)
OdpowiedzUsuń