Rafał Tomański napisał kolejną książkę. Rzucał już nami o
tatami, a potem paradował z nalepką Made in Japan na czole i znowu kusił
zapachem kwiatu wiśni, spowitym radioaktywnym pyłem. Cokolwiek robił,
zachwycał mnie. Tym razem znowu spogląda skośnym okiem na wschód, ale patrzy
szerzej, na cały region (będzie i o Chinach, o Bhutanie, o Korei); wzajemne
animozje, kulisy i strategie polityków, ekonomistów i informatyków. Na książkę
składają się felietony napisane w 2014 dla Rzeczypospolitej,
komentujące i przybliżające szereg wydarzeń ubiegłego roku. Znajdziemy opis
protestów w Hong Kongu i co miała z nimi wspólnego IKEA. Przyjrzymy się bliżej Abenomice
i hasłu „cool Japan” – czy premier
próbuje stworzyć maskotkową armię na wzór tej terakotowej u sąsiada? Dlaczego
Chińczycy kochają numerologię i jak wykorzystują ją w codziennej…komunikacji?
Czemu służy ściema o Fukushimie i dlaczego schody w supermarketach zwalniają? Wszystko
to okraszone sporą dawką nowinek ze świata nowoczesnych technologii, zakulisowych
rozgrywek gigantów branży IT: kto kogo i dlaczego przejmuje, za ile i po co.
Jak popcorn chroni nas przez marketingowa papką? I czy Facebook nas uleczy?
Mimo, że świat jest teraz na wciągniecie ręki, to mam
wrażenie, że kraje Azji są dla nas wciąż zagadką, na dodatek albo przedstawia
się je jako kuriozum, albo płodzi programy i teksty pogłębiające stereotypy. Japonia
to kraj bardzo ciekawy, a ta przedstawiana w książkach Tomańskiego chce być przede
wszystkim zrozumiana i to mi się bardzo podoba. Nie jest to kolejna pozycja
podróżnicza, a bardzo udany patchwork historii i ciekawostek, z wpisanym GPSem
jak je rozumieć i czytać, czemu one służą i dlaczego w ogóle mają miejsce.
Będę się jednak czepiać, bo o ile dwie poprzednie książki
autora mnie porwały, ta zmęczyła. Prawie pięćset stron tekstu, a jazda jak po
wybojach. Zła jestem, odkładałam na półkę, szkoda było nie dokończyć. Tomański
wie, o czym pisze, ma świetny warsztat, ale to wrażenie déjà lu mnie wykańczało: całe fragmenty przetaczane raz po raz. I
tak sobie myślałam, że może to faktycznie wada poskładania gazetowych tekstów i
wprowadzenia chronologii. Ale halo?! Gdzie jest redaktor?. Czy to celowy
zabieg? Nieuważny czytelnik gazety, stykający się z reportażami sporadycznie
mógłby tego nie wyłapać, ale w takim tomiszczu, to już się nie ukryje. Szkoda
droga Oficyno Wydawnicza Finna. Co nam, zatem zaproponujesz w drugim tomie,
który ma ukazać się już lada dzień. Czekam, ciekawa jestem.
Rafał Tomański „Skośnym
okiem” Oficyna Wydawnicza Finna, Gdańsk 2015
Za książkę dziękuję Oficynie Wydawniczej Finna
Nie w tym terminie
OdpowiedzUsuńDrugi tom nie w czerwcu?
Usuń