Pages

piątek, 4 marca 2016

Marcowy spleen mi nie grozi

Źródło
W marcu nie grozi mi dołek. Głównie w sferze czytelniczej. Nie będzie przesilenia, będzie armagedon, słowa i treści popłyną rzeka wartką, zsuną się na mnie roztopowymi lawinami. Tak, jestem czytelniczo zapracowana. I choć może to zabrzmieć zabawnie - mam poważne zaległości. Wiele książek jest w drodze do mnie, wiele mam nadczytanych, wiele tytułów krąży po głowie, gdzieś zasłyszanych lub podejrzanych. W marcu będzie kilka górskich peregrynacji i to wcale nie z Czarnym; bardzo tęsknię żeby gdzieś się wspiąć. Oto kilka pozycji, za którymi warto rozejrzeć się wśród marcowych nowości.

Na początek coś dla najmłodszych ze stajni Wydawnictwa Literackiego: “Dlaczego hipopotam jest gruby?Doroty Sumińskiej oraz “Historia ślimaka, który odkrył znaczenie powolnościLuisa Sepúlvedy. Dwie opowieści ze świata zwierząt, które udzielają wielu odpowiedzi na pytania konkretne i zupełnie abstrakcyjne. Czy zwierzęta mierzą czas? Czy łysieją? Jak ciężki jest słoń? Czemu powolność jest fajna? Co komu po ekologii i przeszłości? Czy warto się buntować? Jak zwykle coś interesującego dla małego i dużego.


Wydawnictwo Dolnośląskie prezentuje “Nagą góręReinhold Messner. Historia wspinaczki dwóch braci na Nanga Parbat, przez ścianę Rupal, uważanej przez wielu, za najniebezpieczniejszą drogę na szczyt. Jeden z braci ginie, drugi musi zmierzyć się z chwałą i winą. To stało się naprawdę 27 czerwca 1970 roku.

Kobiety w górach. Delikatność i siła. Jeniffer Jordan w „Okrutnym szczycie. Kobiety na K2” przygląda się pięciu kobietom: Wandzie Rutkiewicz, Liliane Barrard, Julie Tullis, Chantal Maudit, Alison Hargreaves), które podejmowały ryzyko, aby zdobyć K2. Jak radziły sobie w tej zdominowanej przez mężczyzn dyscyplinie? Jak żyły? Jak walczyły o swoje marzenia? Jak realizowały ambicje balansując na granicy śmierci.

Kolejna reporterska podroż Filip Springer po naszym kraju, tym razem celem stają się budowle monumentalne, widowiskowe, straszące i koszmarne. Tytuł przekorny Księga zachwytów”. Architektoniczne rozważania przeplatane jak zwykle porcją historii, mentalności, sposobu myślenia Polaków o sztuce. Klimatyczne wędrówki po tym co wyryte w betonie, cegle, kamieniu.

Felietony Wacława Radziwinowicza w Gazecie Wyborczej, czytywałam namiętnie. Zabawne i pełne sarkazmu, świetnie tłumaczyły o co chodzi w pokręconej rosyjskiej rzeczywistości społeczno-politycznej i fascynującej rosyjskiej duszy. Teraz można przeczytać najnowszą książkę “Crème de la Kreml”. O „przebiśniegach” i sikaniu spadochroniarzy, o sztukach, które straszą zanim powstały.

1 komentarz: