Marcowy spleen mi nie grozi
Źródło |
W
marcu nie grozi mi dołek. Głównie w sferze czytelniczej. Nie
będzie przesilenia, będzie armagedon, słowa i treści popłyną
rzeka wartką, zsuną się na mnie roztopowymi lawinami. Tak, jestem
czytelniczo zapracowana. I choć może to zabrzmieć zabawnie - mam
poważne zaległości. Wiele książek jest w drodze do mnie, wiele
mam nadczytanych, wiele tytułów krąży po głowie, gdzieś
zasłyszanych lub podejrzanych. W marcu będzie kilka górskich
peregrynacji i to wcale nie z Czarnym; bardzo tęsknię żeby gdzieś
się wspiąć. Oto kilka pozycji, za którymi warto rozejrzeć się
wśród marcowych nowości.
Na początek coś dla najmłodszych ze stajni Wydawnictwa Literackiego: “Dlaczego hipopotam jest gruby?” Doroty Sumińskiej oraz “Historia ślimaka, który odkrył znaczenie powolności” Luisa Sepúlvedy. Dwie opowieści ze świata zwierząt, które udzielają wielu odpowiedzi na pytania konkretne i zupełnie abstrakcyjne. Czy zwierzęta mierzą czas? Czy łysieją? Jak ciężki jest słoń? Czemu powolność jest fajna? Co komu po ekologii i przeszłości? Czy warto się buntować? Jak zwykle coś interesującego dla małego i dużego.
Wydawnictwo
Dolnośląskie prezentuje “Nagą
górę” Reinhold
Messner. Historia wspinaczki
dwóch braci na Nanga Parbat, przez ścianę Rupal, uważanej przez
wielu, za najniebezpieczniejszą drogę na szczyt. Jeden z braci
ginie, drugi musi zmierzyć się z chwałą i winą. To stało się
naprawdę 27 czerwca 1970 roku.
Kobiety
w górach. Delikatność i siła. Jeniffer
Jordan w „Okrutnym szczycie. Kobiety na K2”
przygląda się pięciu kobietom: Wandzie Rutkiewicz, Liliane
Barrard, Julie Tullis, Chantal Maudit, Alison Hargreaves), które
podejmowały ryzyko, aby zdobyć
K2. Jak radziły
sobie w tej zdominowanej
przez mężczyzn
dyscyplinie? Jak żyły?
Jak walczyły
o swoje marzenia? Jak realizowały
ambicje balansując
na granicy śmierci.
Kolejna reporterska podroż
Filip Springer po
naszym kraju, tym razem celem stają
się budowle monumentalne,
widowiskowe, straszące i koszmarne. Tytuł przekorny “Księga
zachwytów”.
Architektoniczne
rozważania
przeplatane jak zwykle porcją historii, mentalności, sposobu
myślenia Polaków o sztuce. Klimatyczne wędrówki po tym co wyryte
w betonie, cegle, kamieniu.
Felietony
Wacława Radziwinowicza w
Gazecie
Wyborczej, czytywałam namiętnie.
Zabawne i pełne sarkazmu, świetnie tłumaczyły o co chodzi w
pokręconej rosyjskiej rzeczywistości społeczno-politycznej i
fascynującej rosyjskiej duszy.
Teraz można przeczytać najnowszą książkę
“Crème de la Kreml”.
O
„przebiśniegach” i sikaniu spadochroniarzy, o sztukach, które
straszą zanim powstały.
1 komentarze
Ten tytuł posta. :D
OdpowiedzUsuńNie czytałam tych książek. :c