Mam wrażenie, że
ostatnio każdy
ma coś do powiedzenia o kobietach i ich problemach.
To cieszy, choć nie napawa
radością
kordon przepychanek i kłótni jaki wokół nich narasta. Feminizm
jest albo demonizowany i sprowadzany do plamy menstruacyjnej na
kobiecych gaciach albo kretyńsko ośmieszany w czasie transportu
lodówki na czwarte piętro, albo przyjmuje formę nadmiernej
opiekuńczości, która panie w pewnym wieku odsyła do kuchni lub
opieki nad wnukami. Ani jedno mnie bawi, ani drugie kręci, ani
trzecie pociąga. Każdy ciągnie w swoją stronę, zasłaniając
się „wyborem”, a jednak takiego wcale nie daje. Jeszcze
bardziej irytują mnie jednak zabawy z tematem. Akurat trafiła w
moje ręce książka Balli
Kaur Jaswal
„Pikantne
historie dla pendżabskich wdów”.
Klasyczny przykład jak tematy ważne spłaszczyć i wsadzić w
formę, niestety,
chick-lit.
NIKKI
Główną bohaterką
książki jest Nikki, idealny prawie przykład zachodnich aspiracji i
porażek. Dziewczyna
swój
świat pragnie budować w zupełnej opozycji do tradycyjnych
sikhijskich rodziców i ortodoksyjnej
siostry. Poznajemy Nikki
w momencie pewnego zastoju: odeszła
z studiów prawniczych, straciła ojca, mieszka nad podrzędnym
pubem (w którym też pracuje).
Szuka nowych pomysłów
na życie,
głównie w organizacjach zbawiających świat i wyzwalających
kobiety. Stawia na wolność, na
której temat zdaje się wiedzieć już wszystko.
Czuje się osaczona przez swoje pochodzenie i pełzającą wszędzie
tradycję, kopie więc
prywatny
(podwójny) Rów Mariański. I tu spotyka ją przypadek. Pomagając
siostrze napisać, a później wywiesić w Southhall, ogłoszenie
poszukujące męża, odnajduje nowy drogowskaz.
Zostanie
nauczycielką
(kreatywnego) pisania. Bez doświadczenia, z jednym popularnym postem
na stronie „Fem Fighter”, udaje jej się dostać tę posadę.
Takie
rzeczy tylko w książkach!
Wizualizuje zatem
wizję wyemancypowania kobiet poprzez pisanie. Jakież będzie jej
zdziwienie kiedy stanie przed grupą analfabetek, która ma w dupie
wolnościowe
ideały.
SOUTHALL
Grupę kursantek
stanowią wdowy. Dość szybko okazuje
się, że ich
biała
dupatta skrywa nie tylko skromność, ale prawdziwe tajemnice. Lata
życia w patriarchalnej społeczności, w cieniu mężów, braci i
ojców, sumiennie wypełniające przyszyte do nich obowiązki:
rodzenie, gotowanie, wychowywanie, modlenie. A teraz tekstami
dyktowanymi jedynej piśmiennej prawie znoszą
penisowe embargo. Prawie, bo historie pendżabskich wdów zapełnią
się bakłażanami, ogórkami, kobiecym kieszonkami, patyków.
Wyobraźni odmówić im nie można. Z
historii
przebija przyjemność, a
razem z nią także tęsknota i wymagania. Nie jest
zatem zaskoczeniem, że takie zabawy na polu seksualnym, w
dzielnicy gdzie policja moralności ma gumowe ucho,
nie ukryją się na długo i wzbudzą różne uczucia i postawy. Nie
zapominajmy z kim tańczymy.
ZONG
Trzeba
autorce oddać, że jest bystrym obserwatorem, przybliża prawa
sikhijskiej społeczności i
kilka tajemnic patriarchalnej kultury.
Grupa
kobiet żyjąca od lat w Londynie, tak naprawdę jest na dożywotnej
emigracji mentalnej gdzieś na granicy indyjsko-pakistańskiej. Nigdy
nie mogły wrażać swojego zdanie, dzielić przemyśleniami, nie
były pytanie o opinie. Te lekcje pisania są dla nich pierwszym
świadomym wyborem i cichym buntem. No
i tu pojawia się pewien problem. Wartka akcja, nieźle prowadzona
narracja, ciekawy pomysł, ale wszystkie te erotyczne historie nie są
niestety pretekstem do opowiedzenia czegoś więcej. Choć nie można
zarzucić frywolnym
opowieściom
monotonii, choć ożywiają one wątek kryminalny niewyjaśnionych
śmierci kobiet i faktycznie pokazują, że nawet najbardziej
ortodoksyjne światy mają swojego Pana Greya, to
muszę napisać, że
to słaba książka jest.
Pisarka
znajduje temat, ale nie może się zdecydować w jakie
ramy go wsadzić. Thrillera? Komedii erotycznej? Powieści
obyczajowej? Rysu
socjologicznego? Dlatego chyba kończy się czymś prostym i
pobieżnym.
Czy
autorka, tak jak jej główna bohaterka, jest zbyt zadufana w sobie,
aby dostrzec głębię problemów
za
które się zabiera?
Czy lekiem na całe zło uprzedmiotawiania ma być spisywanie
fantazji i
erotycznych
wspomnień? Mnie to oburza.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca