Jadąc na wakacje
planowałam zabrać trzy książki, ostatecznie spakowałam jedną, a przeczytałam trzy
strony. Tak, wiem. Mogłaby się tłumaczyć, ale uwierzcie lub nie, fakt nieczytania
jest do obrony. Po powrocie do domu czekała na mnie niespodzianka. Świeżutka,
pachnąca „Prawdziwa historia oparta na
kłamstwach” Jennifer Clement. W środku żółta kartka od Wydawcy z życzeniami
wielu wzruszeń. Tego można się spodziewać znając nietuzinkową autorkę oraz gust
oficyny Mała Kurka.
Współczesny
Meksyk. Dom Państwa O’Conner. Młoda Leonora przybywa tam wprost ze szkoły
klasztornej świętej Cecylii, do której oddała ją matka, zbieraczka witek na
miotły. To miała być prawdziwa nauka życia: gotowanie, cerowanie, pokora, dzierganie
na drutach. „Jestem miotłowym dzieckiem”
mówi o sobie dziewczyna – szumiący głos, długie palce i ramiona, żylaste ręce,
chude ciało. W łososiowym domu, Leonora dzieli na poddaszu pokój z kucharką
Sofią. Ma być nianią dwójki chłopców oraz pomagać w drobnych pracach domowych.
Jest cicha, pokorna i skromna, nigdy nie mówi na głos, co myśli, tego nauczyła ją
matka. Ujmuje swoją prostotą, ale też pewną mądrością, której w szkole wykuć nie
sposób. Bycie służącą w tym pięknym domu,
gdzie wszystko wydaje się być idealne, to szczyt marzeń dla dziecka z ulicy. Bękarta.
Co innego mogła być robić? Rodzić dzieci? Żebrać? Znowu rodzić dzieci? Być głodna?
Żyć w smrodzie i brudzie, powielać beznadziejny los, a tak „pożyczy” sobie
cudze zapachy skórzanych obić mebli, suszonych moreli, czosnku, kminku i
eleganckich perfum. Kłamstwo. Lourdes O’Conner jest żoną miejscowego prawnika,
bardzo czułego dla dwójki ich synów oraz
wielu, bardzo wielu innych kobiet. Wiele kłamstw jest w tym małżeństwie. W zasadzie
kłamstwo przykrywa tu wszystko, bardzo cieniutką warstwą. Łososiowy dom staje się
więzieniem dla kobiet, służby, przyjaciółek, partnerów, dzieci. Niewiarygodna
manipulacja. Piekło. Skrupulatna wierność zasadom i równie świadome ich gwałcenie.
Kłamstwo i przemilczenie przylepia się do każdej relacji. Czy to plotka, czy rzeczywistość?
Matilde, Sofia, Concepción, Josefa. Ta książka jest pełna kobiet, ich historii,
uczuć, przeżyć i oprawców. Wierne jak psy, ciche jak myszki. Mimo prób buntu, zależne
i zbyt słabe, by walczyć, choć krzyczymy do nich, że czas wyrwać się z tego kręgu,
czas odejść. W końcu Bóg próbował kiedyś stworzyć człowieka z drewna i choć ten
pływał, chodził, to jednak ulegał ogniowi. Nie jesteśmy doskonali, ale jak
drzewa jesteśmy świadkami historii, a „każdy
liść to usta.”
Clement ma niezwykły
dar łączenia dziennikarskich spostrzeżeń i komentarzy z literatacka fikcją. Nie potrzebuje
opasłych tomów, żeby opisać kilka wymiarów problemu. W poetyckim stylu przedstawia
brutalność tego świata. Stosuje elegancki, oszczędny styl, bardzo sugestywny,
przesycając swoje historie magią, wierzeniami i folklorem. Podaje czytelnikowi
krótkie rozdziały, niektóre retrospektywne, do tego dwóch narratorów i jakby
chór grecki: komentarze pozostałych bohaterów, a czasem tylko jednym słowem
niesie puentę. Bardzo bogata, wielowarstwowa nowela, w której porażająca wręcz
prostota kryje mroczne tony i zawiłości wypowiadanych kłamstw. Clement jako
poetka wspaniale trzyma rytm słów, zupełnie naturalnie budując atmosferę
„niemożliwego”. Związki męża i żony, matki i córki, kobiety i kobiety,
przyjaciół. Niesie uniwersalne tematy dyskryminacji, męskiej
dominacji, kobiecego poddania, społecznej hierarchii i ludzkich słabości w
obliczu zła.
Jennifer Clement
„Prawdziwa historia oparta na kłamstwach” Dom Wydawnicze MAŁA KURKA, Piastów
2014