Kiedy
Penelopa, żona Odyseusza, skarciła Telemacha za słabo
dobraną muzykę na przyjęciu, ten udzielającym reprymendy tonem
kazał jej się zamknąć i odesłał na górę. Historycznie to
właśnie dla męskiego głosu zarezerwowane były mowy publiczne,
kobietom przychodziło pielęgnować bezgłos. Minęły wieki, a
współcześnie wciąż hołubi się ten nawyk.
Mary
Beard, angielska
filolożka klasyczna, wygłosiła w roku 2014 i w 2017 dwa wykłady,
przyglądając się utrwalonym podziałom ról i tradycji absencji
kobiecego głosu. W książce "Kobiety
i włądza. Manifest",
w bardzo przystępny i inteligentny sposób, humorystycznym językiem
mówi o rzeczach dobrze znanych, o „przebijaniu szklanego sufitu”,
czy „zdobywaniu twierdzy” i o tym dlaczego kobiety poprzez #metoo
ponownie dopominają
się tego ,
co im należne. Narracja znana: mimo progresu w ostatnich
latach, kobiety wciąż nie są dostatecznie reprezentowane na
najwyższych szczeblach rządów, uczelni czy firm. Nie trzeba być
feministą, żeby to wiedzieć. Książka Beard próbuje naświetlić
status quo poprzez zrozumienie klasycznych
korzeni współczesnej mizoginii. Czytamy o starożytnych praktykach
w deprecjonowaniu wysokiego, skrzekliwego głosu kobiet, aż po
obcinanie im języka. Analizujemy przykłady wypowiedzi mężczyzna,
które obnażają ich indolencję, ignorancję, ale i tak są
powszechnie akceptowalne. Kobietom odmawia się prawa głosu,
wyśmiewa je, a ich wypowiedzi w sferze publicznej powodują
złośliwości. Wtargnięcie na tereny będące domeną męskich
przemówień spotyka się z bezwzględnym i brutalnym uciszaniem. W
dawnych czasach kobieta mogła zabierać tylko głos broniąc innych
lub siebie. Taktyki przeszłe były brutalne, dziś przeniesione na
platformę social media, szokują tak samo.
Beard
rozsądnie używa klasycznych przykładów, szukając przyczyn
maskulinizacji władzy. Jako społeczeństwu ciężko nam wyobrazić
sobie kobiety będące autorytetem ... poza domem. Jeśli sięgają
po władzę, muszą maskować kobiecość, przybierając
androgeniczną postać w sztywnym garniturze – Margaret Thatcher,
kształcąca swój „piskliwy” głos, broniła płci torebką.
Dlaczego taką sensacją jest premier na macierzyńskim? Palimy
staniki, wygrywam rajdy, spawamy, a wciąż musimy się dobijać do
twierdzy?!
Książka
Beard ma podnieść naszą świadomość. Skanując przeszłość,
znajdujemy żmudnie budowane sarkofagi myślowe, skostniałe układy. Autorka konstatuje,
że zamiast „przebijać sufit”, czy „zdobywać twierdzę”
musimy po prostu rozwalić znany nam „męski” system władzy.
Całość pełna bystrych uwag i niecierpliwości w analizie;
podobnie jak u
Solnit, ale z większą
spójnością i konsekwencją.
Mary
Beard “Kobiety i Władza. Manifest”, Dom Wydawniczy Rebis,
Warszawa 2018
Za książke dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis