„Mężczyźni objaśniają mi świat”, Rebecca Solnit
Zakres
zainteresowań
Rebeccki
Solnit jest bardzo szeroki od sztuki,
przez
środowisko
naturalne,
Virginię
Woolf,
gender, prawa człowieka,
feminizm i
inne. Kiedy
wprowadziła do mowy słowo „mansplaining”,
upomniała się o nią popkultura.
Rozprzestrzeniło
się w społecznościówkach, na koszulkach i na ustach. „Mężczyźni
objaśniają mi świat”
jest moim pierwszym spotkaniem z tą autorką.
Szukając
intelektualnego wyzwania
oraz
potencjalnych możliwości
wejścia
tam, gdzie nigdy nie byłam,
spojrzenia na pewne sprawy pod kątem pod jakim zwykle nie patrzyłam
i otworzenia
głowy na kompletnie
odmienne doznania,
sięgam
po jej
eseje.
Gatunek
natychmiast podkręcający moje wymagania.
WAŻNE,
BARDZO WAŻNE
Zacznę
od najważniejszego: wszystkie
poruszone przez Solnit tematy dotyczące przemocy wobec kobiet są
istotne i wymagają nieustannego
nagłaśniania.
Szczególnie dlatego,
że wciąż pokutuje przekonanie o jakiejś
nadnaturalnej
męskiej
koncesji
na
posiadanie
i decydowanie.
Nie
chodzi tylko o prawo własności.
Chodzi
także o pouczanie,
ignorowanie,
poniżanie,
wykluczanie,
arogancję
… wszystkie
wypisane na skrzydle okładki. Ku
pamięci.
Zgrabne
rozpoczęcie rozważań od anegdoty, jest też
bardzo
mocne. Rebecca
Solnit wybrała
się
na przyjęcie,
gdzie
została
poproszona przez
gospodarza o podsumowanie pewnej książki, której,
jak się okazało,
ON przeczytał
tylko
recenzję. Autorką
była Sonit.
Cóż
z tego, niesiony arogancją i pewnością siebie, zaczął zagłuszać
pisarkę.
Taki
rytuał i
taki symbol. Przecież kobieta wiedząca, mająca zdanie, domagająca
się prawa to prawdopodobnie czarownica, nieprzeleciany pasztet,
satanistka, histeryczka.
Brzmi znajomo?
LICZBY
W
tej książce jest dziewięć
esejów, spojonych tematem pragnienia
dominacji
i przejmowania
kontroli.
Każdy z nich suto okraszony krzykiem i statystykami. Nic tu nie jest
spokojnie opowiadane, stale czuć frustrację, momentami bezradność,
głównie silny gniew. Zrozumiałe.
W USA trzy
kobiety giną codziennie zamordowane przez mężów. Czemu nie
wywołujemy światowej wojny skierowanej przeciwko
przemocy wobec kobiet, choć
zginęło
ich więcej niż w czasie zamachów 11 września - pyta
autorka?
Gwałt
zdarza się co
6
minut, w
domu, w pracy, w koledżu. Poza
tym twierdzi się, że
„jeśli
gwałt jest we właściwym sensie
(!!!) tego
pojęcia, ciało kobiety ma swoje sposoby na to, żeby
się zablokować.”
Brzmi
znajomo?
Wszystkie
te historie są nam
znane. W różnych odmianach, w różnych szerokościach
geograficznych. Przyzwolenie,
zamykanie oczu. Czytamy
o nich w prasie, oglądamy w telewizji, słyszymy w rozmowach, żyjemy
obok tych kobiet. Natłok przykładów wydaje się współgrać z
bardzo
silnymi emocjami. Dla
mnie było tego momentami nadto, ale potrafiłam sobie wyjaśnić
taki zabieg, który pozwolił tej opowieści dotrzeć do każdej
kobiety.
HAMULEC
Teraz
hamulec. Do końca ta książka mnie nie porwała, nie wyciągnęła ze strefy komfortu. Chciałam więcej. Gęsta
narracja, pełna tak
silnych emocji,
ale niewiele w
niej
nowego.
Tytuł książki wyjaśnił
już wszystko, potem
unosiłam się na
powierzchni. Nie
mówię, że
książka jest zła. Nie jest. Opowiada,
o czymś ważnym, nie tylko dla kobiet. Ale nie zaprowadziła mnie
tam, gdzie bym chciała: poza.
Zaczęło się mocno, z
pomysłem,
skończyło poprawnie. Środek wydał mi się nieco pozbawiony
koncentracji, przy Dominiku
Strauss-Khanie
straciłam
zainteresowanie, eseju
o
Virginii Woolf nie
zrozumiałam.
Rebecca
Solnit „Mężczyźni objaśniają mi świat”, Wydawnictwo
Karakter 2017
1 komentarze
Dziękuję za recenzję, książka przewijała się na fb i tumblru i byłam ciekawa, jaka i o czym dokładnie jest.
OdpowiedzUsuńSądzę, że bez względu na to, czy autorka sięgnęła głębiej w temat, czy nie, takie książki są potrzebne. Bo musimy mówić o tych tematach, krzyczeć, jeśli potrzeba. Każda z nas (wyjątki tylko potwierdzają regułę) zetknęła się bowiem z sytuacją, w której bycie kobietą automatycznie oznaczało brak wiedzy/głupotę/bo się nie znasz/znowu histeryzujesz.
Pozdrawiam,
Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com