Przeczytałam
gdzieś, że skandynawskie kryminały są jak chipsy, nie możesz się
oprzeć, żeby nie sięgnąć po następny. Jakie elementy są tak
uzależniające? Po pierwsze detektyw – nonszalancki, momentami
zaniedbany z jakimś nałogiem na karku, czasem fatalistyczny i na
pewno bardzo ludzki. Po drugie, bohater trzeciego, czy czwartego
nawet planu, matka natura. Zauważyliście tę stoicką, wręcz,
niemą przestrzeń, w której rozgrywa się akcja i kładzie się
trup? Zimowe bezdroża, spokojne tafle jezior, piaszczyste zbocza,
gęsto zalesione wyspy, małe chatki na pustkowiu, przedmieścia
skąpane w letnim upale, wiejący tępo wiatr. I trzeci element to
przemycane w tle treści społeczne i historyczne. Czy piąta w
cyklu, powieść Viveci Sten „Gorączka chwili” jest chipsem?
Foto. Agata Olejnik |
Przyznam
się, że nie czytałam innych książek tej autorki i po raz
pierwszy spotkałam się z inspektorem Thomasem Andreassonem i serią
z Sandhamn. Nie sądzę, żeby to zaburzyło bardzo odbiór tej
części. Skupiłam się na zagadce. Z tego, co zdążyłam się
zorientować detektyw pióra Sten, nie do końca jest w moim typie.
Co zrobić, wolę abnegatów. Thomas jest wprawdzie po przejściach,
stracił dziecko, małżeństwo, ale jednak szczęście jest po jego
stronie, a on sam dobrze odnajduje się w życiu wzorcowym.
Sandhamn via źródło |
Czerwiec,
noc świętojańska. Doki oraz przystanie małej miejscowości
gęstniały od łodzi, młodzież wyrusza w rejs imprez, niesiona
alkoholowo-narkotykowym speedem. Jest hałaśliwie, dzieciaki
wyłączają hamulce. Ranek zaczyna się dla niektórych już o
pierwszej w nocy, kiedy nie pojawia się nastoletnia córka. Związek
Nory i Jonasa, ledwo ma rok, czy przetrwa próbę? Potem zapodzieją
się jacyś chłopcy, a w krzakach znajdą ciało. Co się stało?
Odpowiedź nie będzie taka prosta, utrudni ją subiektywność.
Każdy z bohaterów ma swoją prawdę, swoją wersję, swoje powody.
Skandynawska
szkoła kryminału ma się dobrze. Sten pisze bardzo rzetelnie,
umiejętnie składa fabułę i poszczególne relacje układają się
w logiczną całość. Bez wyczekiwanego napięcia, bez obgryzania
paznokci, raczej ze spokojną konsekwencją. Czytając kojarzyłam ją z Camillą Lackberg, ale to chyba przez to zacięcie do opisów społecznych i obyczajowych (dłuższych niż u innych). Bo w tle jak cienie krążą nieobecni,
rozwiedzeni, zapracowani rodzice, pojawiający się tylko w razie
problemów lub śmierci, w innych kwestiach abonent czasowo
niedostępny.
Viveca
Sten „Gorączka chwili”, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2016
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca
Przeczytałam dwie pierwsze książki z cyklu "Morderstwa w Sandhamm" (lubię serię poznawać od początku do końca) i polubiłam Sten. Szukałam czegoś, co zastąpi mi przeczytaną w całości Lackberg:)
OdpowiedzUsuńCzyli skojarzenie z Lackberg celne :)
Usuń