Pages

wtorek, 27 czerwca 2017

Tajemnicza Śmieć Marianny Biel

Typical Upper Silesian house. Katowice Szopienice, Poland.

Szymon Solański właśnie wyleciał z pracy w policji. Nie próbował rozkręcać ekologicznego cateringu ani bloga lajfstajlowego, wszak nawet najlepszy stylista nie zrobi z wilka owcy. Wypadłszy z komisariatu trafił wprost do familokowej kawalerki i własnej agencji detektywistycznej. Interes się nie kręcił, nie z winy braku talentu, ale chęci. Sypiące się mailowo zlecenia, znikały gdzieś w cyberprzestrzennym niebycie. Solański wpisywał się idealnie w model prywatnego detektywa: małomówny-samotnik-abnegat. Chudy, w wymiętym szarym podkoszulku, z adoptowanym psem inwalidą u boku, szwendał się po Chorzowie w poszukiwaniu celu, a może znaku z nieba? Nie rozgaszczał się zbytnio w swoim życiu, jakby przeszedł na L4. Ciągnęły go wspomnienia, tęsknoty, grób żony, ojciec alkoholik, matka hetera. Życie wyjadał głodowymi porcjami, a ta smętność idealnie wpisywała się w jesienną śląską szarówę. Odkrycie zwłok kobiety w piwnicy familoka, podsunęło zagadkę, o którą wcale się nie prosił. Wypadek? Przypadek? Życie Marianny Biel pełen było marzeń i samotności, dokładnie takie samo jak jej mieszkanie w chorzowskim familoku – wypełnione obrazami w kolorze sepii, kurzem, aby w końcowej fazie przybrać formę samotnie schnących w łazience rajtuz. Niestety nawet śmierć nie była spektakularna i bez publiczności. Sama pod wyschniętym dżemem malinowym, pośród smrodu stęchlizny i kociego moczu, ku uciesze szczurów. Zapomniana, niewidzialna. Jej zniknięcia nikt nie zauważył? Nikt nie rejestrował komórką i nie wrzucił na FB?
W Solańskim nie było ani entuzjazmu, ani zapału, tylko miałka ciekawość. Od inicjatywy była koleżanka-dziennikarka – Róża Kwiatkowska. Razem tworzyli świetnie uzupełniający się tandem przeciwieństw, któremu przyszło się zmierzyć z trupem, historiami z przeszłości, uczuciami z liceum, owocem seksu w toalecie, pustym portfelem i kamienicą pełną ewenementów: niepodobnych bliźniaków, tajemniczego gostka z szafy, właścicieli księgarni, pasjonatki kuchni śląskiej, pryszczatej Ewy i tytułowej aktorki. Społeczny patchwork.
Książka Marty Matyszczak jest bardzo przyjemną lekką lekturą zapowiadającą serię z Solańskim i Guciem. Nie znajdziecie tutaj wychodzenia za linię, ani nawet przekraczania gatunku. Mylenie tropów? Tak, ale bez wirtuozerii Grzegorzewskiej czy Nesbø. Ciekawe jest wprowadzenie psa narratora i tropienie zabójcy z nieco niższej prespektywy, glównie zapachowej. Po prostu zabawny kryminał z czarnym humorem oraz popkulturowo - literackimi passusami. Typowa „cozy mistery” gdzieś na peryferiach, muśnięta humorem, w tym wypadku również śląską gwarą, bez drastycznych opisów, bez psychopatów, bez nadprzyrodzonych mocy i kazirodczych zapasów. Idealnie na lato.


Marta Matyszczak „Tajemnicza śmierć Marianny Biel”, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz