Próbowałam wydobyć z otchłani mojej
pamięci książkę, którą bym szczególnie znielubiłam w tym
roku. Było takich kilka, ale nie był to ból na tyle dotkliwy, żeby
go rozpamiętywać i chować w szufladkach na jakieś potem. Za to
przytrafiło mi się rozczarowanie, porzucone
(przyznaję) w trakcie czytania kilkakrotnie. Nathan
Hill „Niksy”. A
tyle się nasłuchałam, że fenomenalne, że przekrojowy obraz
społeczeństwa, że epopeja naszych czasów. I
nie mogę napisać, że to książka zła, ale jedno jest pewne …
za gruba. Z recenzją w głowie spacerowałam kilka tygodni myśląc,
że może jak z przymałymi ciuchami w szafie - zacznie kiedyś
pasować. Niestety.
Początek
napisany dynamicznie, z pomysłem, a
nawet furią. I tak najpierw
poznajemy Fay Anderson-Anderson, która atakuje pewnego
konserwatywnego polityka z Wyoming. Incydent przyciąga uwagę
mediów, rozkręca się spirala analiz domysłów i plotek. Widzicie
ten ekran: terrorystka tuż
obok faceta, który potrafi pochłonąć
ogromne ilości jedzenia. Reality
check.
Samuel, syn Fay żyje jednak na innej
planecie, gdzie telewizji nie ma. W swoim elfickim świecie online
zdobywa kolejne poziomy i epickie kawałki zbroi. Od dziś oficjalnie
uznany za chorego psychicznie - uzależnionego od internetu. W realu
wiedzie mu się gorzej, jest niespełnionym pisarzem, wykładającym
na małym uniwersytecie, gardzący swoimi studentami. Pewnego dnia
kontaktuje się z nim obrońca Fay, a moment później wydawca,
żądający zwrotu zaliczki sprzed dziesięciu lat. Tak oto otwierają
się wrota sukcesu: napisać o popularnej terrorystce i sprzedać
więcej niż 100 egzemplarzy. Tylko, że matka wyszła z domu i
porzuciła go lata temu. Empatia i rzeź. I tu Samuel podróżuje w
czasie, poznaje życie Fay, zanim matką się stała i jej losy po
tym jak zwiała. Panorama pięćdziesięciu lat, od epoki dzieci
kwiatów, demonstracje z 1968 roku przeciwko wojnie w Wietnamie, aż
po dwudziesty pierwszy wiek protesty w 2004 przeciw wojnie w Iraku,
kryzys finansowy.
Gęsto w tej książce
od bohaterów. Małych takich niksów, właśnie. Oki, one zminiają trajektorię losów Samuela, ale po co nam wiedzieć o nich wszytko? Bethany,
skrzypaczka i jej brat bliźniak Bishop i jego traumatyczne przeżycia
na wojnie w Iraku. Studentka Laura Pottsdam, upiorna
prześlizgiwaczka, plagiatorka i manipulatora. Nemezis Samuela. I
inni. Dla mnie za mało powietrza. Jak
oswoiłam
się z jedną postacią Hill,
zaczynał wiosłować w innym kierunku.
Jest tu ciekawa
zabawa konwencjami tragedii i komedii, celne ostrze satyry trafiające
w polityków, media, amerykańskie społeczeństwo. Dobre
dowcipy i rodzinne sekrety pchają
historię na przód, tylko dla
czego, na Boga
potrzeba aż
tylu słów. Hej kapitanie, jestem
tu też ja czytelnik i chcę
do brzegu!
Nathan Hill „Niksy”, Wydawnictwo
Znak, Kraków 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz