Pages

piątek, 26 stycznia 2018

Węgierska odmian przez rodzaje


Pierwszą rzeczą jakiej dowiedziałam się na lekcji węgierskiego było to, że wszystkie rzeczowniki, przymiotniki, liczebniki i zaimki są jednego rodzaju. Wszyscy identyczni. Płci nie dookreślisz. A w „Incognito” Tibora Noé Kiss rodzaj jest odpowiedzią, rodzaje się mieszają, końcówki spadają na nas w zawrotnym tempie. Oto świat – pułapka, ciało -więzienie. Ciało obce. Jedyna odpowiedź na piętrzące się pytania to ściana nieprzystawalności. Nie mam doświadczenia z tematyka transseksualizmu w literaturze, ale cieszy mnie to, że czytając Kiss mniej współczuję, a bardziej współodczuwam.

Oto świat budapesztańskich lat osiemdziesiątych. Krok po kroku poznajemy głównego bohatera od jego wczesnej pasji do piłki nożnej, przez dramatyczny rozpad rodziny, alkoholizm ojca, chorobę psychiczną matki. Chłopiec w kobiecych fatałaszkach, przekracza próg. Normalne zacznie być definiowane inaczej. Słowo kanon nabiera plastyczności. Ciągły lęk, niepewność i wisząca nad wszystkim bluszczowatość. Stąpanie po pociągającym, ale kruchym lodzie, bo tak jest lepiej.

Temat ekshibicjonistyczny, ale podany w ciekawej, czułej formie. Konstrukcja książki opiera się na krótkich zdaniach wystukanych jakby na maszynie do pisania i na szczegółowych opisach otoczenia – przedmiotów, zapachów, wrażeń, doświadczeń. Skrupulatne budowanie świata bezpiecznego, w którym każde kliknięcie klawisza maszyny przerywa ciszę i wystrasza. Fabuła i dialogi stanowią subtelne tło, a może lepiej przypisać im funkcję taśmociągu, który przesuwa czasoprzestrzeń. Nieco zbyt technicznie, za to styl obłapia delikatnością, czasem melancholią. Jest bardzo intymnie. Subtelne szczęścia mieszają się z humorem. Historia spotykania w sobie innej osoby, bardzo kobiecej, takiej którą chce się chronić. Codzienne zmagania bohater(ki) z pogardą i wyobcowaniem, własnymi projekcjami, wymysłami, brakiem akceptacji, taka konstrukcja powieści pozwala ją bardzo silnie współodczuwać.
Nie jest to materiał na hollywoodzki hit, nie ma w nim fajerwerków, widziałbym go raczej w Sundance; na końcu nie czeka happy end, światu nie udaje się wygrać z nietolerancją i indolencją. Kibicujemy, ale pytania, które nam podsunięto, pozostaną bez odpowiedzi. I to kolejna zaleta tej książki.



Tibora Noé Kiss Incognito”, Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław 2017













Za książkę dziękuję Wydawnictwu Ksiażkowe Klimaty


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz