Pages

sobota, 24 lutego 2018

Annapurna przed Everestem


Podobno historię piszą zwycięzcy. Tę choć zachwycającą, trzeba wyjąć z różowej ramki. „Annapurna” Maurice’a Herzoga, to opowieść ludzi, którzy jako pierwsi weszli powyżej ośmiu tysięcy metrów. Choć szczyt zdobyli w parze i przy wsparciu sporej ekipy, to nawet Paris Match na słynnej okładce o tym zapomniał. Louis Lachenal właściwie do dziś jest nieznanym bohaterem wejścia, a Gaston Rébuffat, Lionel Terray? Niestety Herzog zmonopolizował zdobycie ośmiotysięcznika, zabraniając swoim współtowarzyszom publikowania jakichkolwiek zapisków. Podobno ta książka jest ubarwiona, przesadnie romantyczna i egoistyczna. Nie sposób tego zweryfikować.

Historia z 1950 roku właściwie mogła zakończyć się inaczej. Grupa wspinaczy z Francji mogła zdobyć Dhaulagiri (8167 m n.p.m.), taki był pierwotny cel ich wyprawy. Opierali się na bardzo prowizorycznych, dość wybrakowanych mapach rejonu. Długo planowali i błądzili po polach śniegowych, szukając drogi prostej i krótkiej, zanim znaleźli dogodne dojście na szczytową grań. Wtedy zostały im zaledwie dwa tygodnie na zdobycie szczytu, zanim wszystko zniweczyłyby silne wiatry. W mniejszych grupkach przedzierali się przez śnieżne burze, mgły, szczeliny lodowe i lawiny. Choć większość z nich była zaprawionymi alpinistami, to Himalaje zaskoczyły ich wszystkim, głównie rozmiarem i dystansami. Kilkanaście dni tropienia szczytu, było poszukiwaniem góry wśród gór, a opis tych zmagań jest nieco suchy i monotonny. Jednak po przejściu pierwszych trudności, dostajemy, momentami romantyczną, ale zdumiewającą historię zdobywania szczytu po omacku, z ówczesną dość ubogą technologią, bosymi tragarzami, komunikacją listową. Całość składa się ze szczegółowych opisów przygotowań, drogi ku szczytowi oraz tragicznego zejścia. W drodze powrotnej, Herzog zgubił rękawiczki, przypłaci to ogromnymi odmrożeniami. Lachenal ślepy, z odmrożonymi stopami. Obaj doświadczali halucynacji, czekało ich biwakowali pod gołym niebem, wychodzenie w stanie skrajnego wyczerpania z lodowych szczelin. Pomoc nadeszła.

Książka jest zapisem szaleńczej wyprawy. Prawie siedemdziesiąt lat później z punktu widzenia ciepłej podłogi, wygodnego fotela i kubka gorącej herbaty, można zarzucić Herzogowi szaleństwo i lekkomyślność w podejmowaniu decyzji. Ale można też zachwycić się wyjątkowym osiągnięciem i niebywała odwagą. Ta książka poleruje legendę.

Maurice Herzog „Annapurna”, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2017


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz