Kolejna
górska książka przeczytana tej zimy. Tylko w górach znajduję
ciszę absolutną i skupienie totalne, dlatego wczytuję się w takie
historie. Szukam rzadkich stanów. Lubię to uczucie pokory, lęku, a
jednocześnie fascynuje mnie nieograniczona przestrzeń. Moje
dzieciństwo zalęgło się w górach, w nosidełku, potem na krótkich nogach przechodziłam z babcią kolejne szlaki. Wtedy
pytałam, po co my tam właściwie idziemy, dziś już nie muszę
szukać odpowiedzi. Systematycznie przekazuję pałeczkę dalej.
Bardzo wysokie góry są dla mnie, ze względów zdrowotnych, już
nieosiągalne, dlatego pochłaniam je w tekstach i na fotografiach.
Po
książkę Jacka Hugo-Badera „Długi film o miłości. Powrót
na Broad Peak” sięgnęłam
późno. Wiedziałam, że to książka o bólu, który przyszedł
niespodziewanie i zżera od
środka. To pozycja o
szukaniu przyczyny i winy, z
założenia literatura reportażowo-rozliczeniowa.
Ja sobie z takim bólem
radziłam długo, zmuszał
mnie do udzielania wielu
szczerych i bardzo niewygodnych odpowiedzi.
W takich momentach człowiek
nie czuje smutku, czuje gniew, oskarżenia płyną strumieniami.
Tymczasem prostych odpowiedzi nie ma, ta
książka też ich nie dostarczy.
Na
Broad Peak wrócił
Jacek Berbeka, brat Maćka. Chciał
odnaleźć i pochować
ciała zmarłych. Razem
z nim, do Karakorum,
udali
się rodzice Tomka Kowalskiego i jego dziewczyna. Hugo-Bader pojechał
trochę na doczepkę. Trudno
mu było przekonać
kierownika wyprawy, zwanego Siekierką,
porywczego, stroniącego od
dziennikarzy. Zabrał się
jednak i obserwował.
Książka ścisnęła mnie za gardło, głównie dlatego, że
autor pozwalał
mówić swoim bohaterom, wyrzucać
smutek, wypluwać ból.
Swoją rolę
ograniczył, pozostał w
tle, ale mieszał
niewygodnymi znakami zapytania, chciał
skonstruować
odpowiedź wielopoziomową. Przytaczał
wpisy z forum bloga Tomka, czytał
o chorobie górskiej, grzebał
w historii himalaizmu, szukał
opowieści
szczęśliwych oraz tragicznych.
Zapisy ostatnich
rozmów
Wielickiego i Kowalskiego gniotły
moje serce.
„Góry takie są”.
Książka
dała odpowiedź na wiele pytań, odpowiedź niewygodną i brutalną,
choćby wykuć w głowie historie
z serii tych o
co-by-było-gdyby, ja-bym-nigdy, nie-wyobrażam-sobie-żebym-zostawił.
Reportaż Badera stał się
zapisem ludzkich marzeń i planów, uzależnień i tęsknot. Zapisem
rozdźwięku, bo niestety wydaje
się, że w naszym kraju wszystko musi się podzielić, nawet
środowisko ludzi o
wspólnej
pasji.
Czyta
się świetnie, bardzo wizualna książka, może dlatego, że
najpierw miał powstać
film. „Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak”
Jacka Hugo-Badera to reportaż synkretyczny.
Całość
otwiera dramatyczny spis obsady książki, przez cały czas
towarzyszy nam wnikliwa narracja, ale
też w bardzo liryczne
rejony zapuszcza się momentami
autor. Oglądamy
„najpiękniejszy
amfiteatr świata”,
„ze wszystkich stron
otaczające (...)
ostre jak samurajskie katany, barbarzyńsko urodziwe, erotycznie, po
samczemu pociągające szczyty.”
Ujęcia majestatycznego
szczytu K2 i świetlistej ściany Gasherbrum IV.
Jacek Berbeka na ścianie Broad Peak, Adam Bielecki w schronisku nad
Morskim Okiem. Zamiast filmu
mamy zdjęcia i fragmenty
pisanego scenariusza. Ważne,
żeby historię poznać z każdej strony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz