Pages

wtorek, 25 czerwca 2019

Próchnica na zębach Justina Trudeau, czyli „27 śmierci Toby’ego Obeda”



Ulubiony argument ludzi, którzy argumentów nie mają to wszechpotężne słowo maskujące odpowiedzialność: „wszyscy”. „Wszyscy” to tajemniczy zbiór ludzi [potencjalnie KAŻDY mieszkaniec naszej planety], którzy „podobno” zgodnie przyklaskują pewnym zachowaniom, a skoro „wszyscy” klaszczą to znaczy, że jest zajebiście. I w zasadzie tyle, koniec dyskusji. „Wszyscy” oprócz swej enigmatyczności, kryje w sobie (o losie!) okrutną wybiórczość.

Joanna Gierak-Onoszko wpadła w taką włąśnie dyskusję. Zamieszkała w Kandzie na dwa lata, zamieszkała w multikulturowym Toronto, mogła przebijać piatkę z liberalnym premierem Trudeau, pływać w przesłodzonym syropie klonowym, mogła zachłystywać się wolnością i słynną tolerancją kandyjskiego państwa. Ale wpadła dość szybko na ludzi niewygodnych. Ich niewielką grupkę protestującą wokół małego namiotu w centrum miasta tolerancji. Czego chcieli? Zadośćuczynienia za zbrodnie białych mieszkanców. Oto przemówiły Pierwsze Narody i odważnie mówiły o wynarodawianiu, niszczeniu i ubezwłasnowolnieniu. Z rozmów z nimi, a także z kandyjskimi politykami, wolontariuszami, aktywistami i zwykłymi obywatelami zrodził się ten reportaż i obraz Kanady niedoskonałej.  

LUDOBÓJSTWO
Podbite tereny okazały się niezmiernie bogate, ludzie je zamieszkujący szybko zostali sprowadzeni do kategorii podludzi, a tacy nie mogli na przykład wychowywać dzieci. Szybko więc narodził się pomysł utworzenia szkół z internatem, pomysł ten jako lukratywny interes przyciągnął kościół. W ten sposób już czterolatki odbierano rodzicom i osadzano w miejscach odległych, o bajecznych nazwach np. Yale. Tak skazywano je na wieczną samotność i lęk, później alkoholizm, depresję i próby samobójcze. Na papierze wszytko błyszczało, w rzeczywistości dzieci były głodzone, bite, rażone prądem, zmuszane do jedzenia wymiocin, wielogodzinnego klęczenia, uprawiania stosunków seksualnych z innymi wychowankami, z zakonnikami, izolowane. Dzieci pozbawiano imion, przydzielano numerki. Ja pierdole. Czasem, ktoreś uciekło, albo tak po prostu zniknęło, a może umarło, bo ich nie szczepiono. Nikt się nie przejmował, WSZYSCY milczeli, albo tuszowali. Szkoły niczego nie uczyły, nawet pisania, ani liczenia, słaby poziom usprawiedliwiano głupotą wychowanków. Zresztą na każdym kroku podkreślano ich miernotę, spychano na margines, zamykano w rezerwatach. Kobiety sterylizowano, bez wcześniejszej zgody, aby już nigdy nie zostały matkami, bo i po co... . Wszyscy wiedzieli, TAKIE BYŁY CZASY. Za sprzeciwienie się kościołowi [vel Bogu] czekała kara. WSZYSTKICH ... rdzennych mieszkańców.

ROZLICZANIE [KOGO? WSZYTKICH?]
Tak, Justin Trudeau ma wytatułowanego na ramieniu kruka, opiekuna jednego z rdzennych ludów. To niczego nie załatwia, wielu wkurwia, bo pozerstwo. Kanada się jednak stara, nie ucisza, bo uciszyć się nie da. Roliczanie się idzie powoli. A to puryfikacja języka, a to gigantyczne odszkodowania, a to komisje, a to weryfikacja mitu squaw. Mało jednak jest zwykłego przepraszam ze strony tych instytucji, które uczestniczyły najbardziej. Kościół protestacki i rzymskokatolicki w swojej znanej pozie: są ataki polityczne, próba zniszczenia kościoła, nie wszyscy byli tacy. Ale jednak część była, a część wiedziała o wszystkim i chowała głowę w piasek.

Reporterski debiut mnie osobiście pochłonął. Książka napisana jest bardzo prosto i szczerze. Niektóre zdania i sformułowania rozdzierały moje serce, niektóre potwierdzały dręczące mnie zwątpienie. Wygodnie jest mówić o pojedynczych przypadkach, w tej książce ich aż nadto, ale one reprezentują tylko rozmiar powszechności okrucieństw. Słowa „przepraszam” liczę na palcach jednej ręki.

Joanna Gierak-Onoszko „27 śmierci Toby’ego Obeda”, Wydawnictwo Dowody na Istnienie, Warszawa 2019



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz