Próchnica na zębach Justina Trudeau, czyli „27 śmierci Toby’ego Obeda”
Ulubiony
argument ludzi, którzy argumentów nie mają to wszechpotężne słowo maskujące
odpowiedzialność: „wszyscy”. „Wszyscy” to tajemniczy zbiór ludzi [potencjalnie
KAŻDY mieszkaniec naszej planety], którzy „podobno” zgodnie przyklaskują pewnym
zachowaniom, a skoro „wszyscy” klaszczą to znaczy, że jest zajebiście. I w zasadzie
tyle, koniec dyskusji. „Wszyscy” oprócz swej enigmatyczności, kryje w sobie (o losie!)
okrutną wybiórczość.
Joanna
Gierak-Onoszko wpadła w taką włąśnie dyskusję. Zamieszkała w Kandzie na dwa
lata, zamieszkała w multikulturowym Toronto, mogła przebijać piatkę z
liberalnym premierem Trudeau, pływać w przesłodzonym syropie klonowym, mogła
zachłystywać się wolnością i słynną tolerancją kandyjskiego państwa. Ale wpadła
dość szybko na ludzi niewygodnych. Ich niewielką grupkę protestującą wokół
małego namiotu w centrum miasta tolerancji. Czego chcieli? Zadośćuczynienia za
zbrodnie białych mieszkanców. Oto przemówiły Pierwsze Narody i odważnie mówiły
o wynarodawianiu, niszczeniu i ubezwłasnowolnieniu. Z rozmów z nimi, a także z
kandyjskimi politykami, wolontariuszami, aktywistami i zwykłymi obywatelami
zrodził się ten reportaż i obraz Kanady niedoskonałej.
LUDOBÓJSTWO
Podbite tereny
okazały się niezmiernie bogate, ludzie je zamieszkujący szybko zostali
sprowadzeni do kategorii podludzi, a tacy nie mogli na przykład wychowywać
dzieci. Szybko więc narodził się pomysł utworzenia szkół z internatem, pomysł
ten jako lukratywny interes przyciągnął kościół. W ten sposób już czterolatki
odbierano rodzicom i osadzano w miejscach odległych, o bajecznych nazwach np.
Yale. Tak skazywano je na wieczną samotność i lęk, później alkoholizm, depresję
i próby samobójcze. Na papierze wszytko błyszczało, w rzeczywistości dzieci
były głodzone, bite, rażone prądem, zmuszane do jedzenia wymiocin, wielogodzinnego
klęczenia, uprawiania stosunków seksualnych z innymi wychowankami, z
zakonnikami, izolowane. Dzieci pozbawiano imion, przydzielano numerki. Ja pierdole.
Czasem, ktoreś uciekło, albo tak po prostu zniknęło, a może umarło, bo ich nie
szczepiono. Nikt się nie przejmował, WSZYSCY milczeli, albo tuszowali. Szkoły
niczego nie uczyły, nawet pisania, ani liczenia, słaby poziom usprawiedliwiano
głupotą wychowanków. Zresztą na każdym kroku podkreślano ich miernotę, spychano
na margines, zamykano w rezerwatach. Kobiety sterylizowano, bez wcześniejszej zgody,
aby już nigdy nie zostały matkami, bo i po co... . Wszyscy wiedzieli, TAKIE
BYŁY CZASY. Za sprzeciwienie się kościołowi [vel Bogu] czekała kara. WSZYSTKICH ...
rdzennych mieszkańców.
ROZLICZANIE [KOGO? WSZYTKICH?]
Tak,
Justin Trudeau ma wytatułowanego na ramieniu kruka, opiekuna jednego z rdzennych
ludów. To niczego nie załatwia, wielu wkurwia, bo pozerstwo. Kanada się jednak
stara, nie ucisza, bo uciszyć się nie da. Roliczanie się idzie powoli. A to
puryfikacja języka, a to gigantyczne odszkodowania, a to komisje, a to weryfikacja
mitu squaw. Mało jednak jest zwykłego
przepraszam ze strony tych instytucji, które uczestniczyły najbardziej. Kościół
protestacki i rzymskokatolicki w swojej znanej pozie: są ataki polityczne,
próba zniszczenia kościoła, nie wszyscy byli tacy. Ale jednak część była, a
część wiedziała o wszystkim i chowała głowę w piasek.
Reporterski
debiut mnie osobiście pochłonął. Książka napisana jest bardzo prosto i
szczerze. Niektóre zdania i sformułowania rozdzierały moje serce, niektóre
potwierdzały dręczące mnie zwątpienie. Wygodnie jest mówić o pojedynczych
przypadkach, w tej książce ich aż nadto, ale one reprezentują tylko rozmiar powszechności
okrucieństw. Słowa „przepraszam” liczę na palcach jednej ręki.
Joanna
Gierak-Onoszko „27 śmierci Toby’ego Obeda”, Wydawnictwo Dowody na Istnienie,
Warszawa 2019
0 komentarze