Pages

środa, 26 sierpnia 2020

Zasłona z Welebitu, czyli kraj którego nie chciałam odwiedzić. Sierpień 2020

  


Ten Malbork wziął się zupełnie znikąd. Wymyślił go w sumie booking.com, bo ładne domki z jacuzzi i pewnie mało ludzi i wolne miejsca w maju były. Dystans społeczny, dzisiejszy wyznacznik dobrych wakacji. Potem ten Malbork się snuł w mojej głowie, przylepiał uśmiech na twarzy i pocieszał. Na pewno, na pewno ... . Aż przyszedł wtorek i początek sierpnia, w mózgu skłębił się taki rój, który napędzał chęć wyrwania się w pustkę, daleko jakoś, może tysiąc sto pięćdziesiąt dwa kilometry. 1,152 km. Chorwacja, kraj którego nie chciałam odwiedzić. Dalmacja Północna.


Wymknęliśmy się w nocy, aby już w południe nasze suche od klimatyzacji oczy zobaczyły Adriatyk. Zatęskniłam za lataniem, ale przecież w puszce Faradaya ... dystans społeczny. Ślepi ze zmęczenia, z gębami opadłymi po pas z zachwytu patrzyliśmy jak góry spotkały morze. Czy może być na świecie coś piękniejszego? Morze o barwie tak intensywnie lazurowej, dudniące w ostre jak żyletki skały. Symbioza piękna i bólu. Adriatyk i Welebit.






Od teraz powietrze zacznie się lepić każdego dnia. Jaszczurki nieruchome i nieskrępowane na ścianach. Czasem przez góry przedostanie się chmura, zamruczy groźnie, albo puści trochę wiatru-szkwału. Bywa groźnie. Gramolimy się na plaże, bezczelnie kamieniste. A piasek to taki podły [wspominamy Majorkę], że się lepi, a tu nic, no może jeżowiec. Patrzymy przed siebie, na horyzont. Ludzi brak. Woda, ręcznik, woda, ręcznik, a jak nam się znudzi to szprotka z grilla, sałatka z ośmiornicy, albo kalmary. Konoba Tezak, Konoba Crinka. Burek i bliva. Piwem i winem, pod oleandrem. 








Wyspa Pag to Księżyc. Tam zamieszkaliśmy. Pusta, goła, bezwstydna. Chłostana wiatrem i solną, po deszczu pachnie rozmarynem i oliwą. Skrywa tu i ówdzie oazę, i trochę cienia, stare gaje oliwne w Lun. Przy drodze stragany z plastikiem wypełnionym oliwą, winem, miodem, a obok walce Paskiego sera. Śmietanowego, kruchego, owczego. Na plaży Zrće didżeje wybijają rytmy monotonne, dystans społeczny tego nie sponsoruje. My jedziemy swoją drogą, inną. Miasteczka pochowane w dolinkach, oplecione labiryntami wąskich uliczek, wolne od tłumów, rozgrzane. Pag. Metajna. Kustići. Kolan. Simuni. A potem dalej mostem na stały ląd i sąsiednie wysepki.







Piękno chorwackiego krajobrazu tkwi dla mnie w połączaniu skalistych klifów wysp i krystalicznej wody. Morze zalało góry, piętrzące się kiedyś równolegle do kontynentu. Archipelag Koronati jest praktycznie niezamieszkały na stałe. Chcesz zwiedzać, zabierz wodę pitną i jedzenie. Wysepki skrywają piaszczyste plaże, podwodne skarby, piękne koralowce, krasnorosty. Ich nazwy „babciny zadek”, „duże zadki puszczające wiatry”. Stylowo! Na Murter dostaniecie się mosteczkiem, a potem płyńcie w rejs, weźcie kajaki, łodzie, kieliszki rakii.






Tłumów nie było ani w Zadarze, ani w Szybeniku. Pierwsze miasto tuliło za murami starą część, krętą, zacienioną z białymi ścianami kamiennych kościołów. Dawne rzymskie forum, z ruinami wtapiało się idealnie w krajobraz. Stąd już tylko krok do morskich organów. Buczących złowrogo. Fale obmywały schody, w które wbudowano trzydzieści pięć piszczałek. Śmiech turystów, lekki gwar i groźnie brzmiące dźwięki. A wieczorem pozdrowienia słońca – współdziałanie człowieka i natury.








Szybenika strzegły ruiny czterech twierdz: Michał, Jan, Śubićevac, Mikołaj. W środku starej części wzniesiona z kamienia katedra św. Jakuba, opleciona rzeźbionymi głowami. Żywej dyszy w ulicznym labiryncie. Miasto wzniesione przez Chorwatów, nie Rzymian, nie Greków. Jedzenie od siedemnastej, a mnie już burczy w brzuchu. Zjem tam najpyszniejsze danie całego pobytu. Gregada, rybna breja. Breja o smaku morza. Przepis z prostych składników okazuje się być smakowym orgazmem, każdy kęs idealny!

 





Tak, w tej podróży ominęliśmy kilka pocztówkowych miejsc. Taki czas. Nie płakałam. Spałam, jadłam i leniłam się jak nigdy. Dystans najważniejszy. Nic straconego, wszystko w swoim czasie.

 

foto: Agata Olejnik©

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz