Węgierska hydrozagadka i genitalia Katarzyny Kozyry
Wieczorami
oglądaliśmy zmaganie olimpijskie, oczywiście z węgierskiej
perspektywy. Pierwszy tydzień
w zasadzie pachniał chlorem - pływanie
(także synchroniczne), piłka wodna, a w przerwie skoki do wody i
...
kajaki. Według rankingu sporządzonego przez worldatlas.com,
na podstawie sumy wszystkich medali olimpijskich oraz tych zdobytych
w zawodach organizowanych przez Światową Federację Pływania,
Węgry są na szóstym miejscu na świecie. Zgromadziły dotąd 56
tytułów mistrzowskich, dla porównania pierwsze USA 426, czwarta
Australia 136, a dziesiąta Francja 27. Oto węgierski paradoks.
Wyobraźcie sobie, że kraj pozbawiony kompletnie dostępu do morza
jest, co by nie mówić, potęgą sportów wodnych i istną mekka dla
miłośników takich atrakcji jak pływanie (sic!),
windsurfing, kajakarstwo, żeglarstwo, czy zwykły relaks w ciepłych
wodach. To istny kraj wodą płynący: rzeki, jeziora i źródła
termalne.
O
jeziorach
i rzekach
napiszę później, więc
o co chodzi z tymi termami?
Cała kultura związana z gorącymi źródłami na Węgrzech sięga
czasów Rzymskich. Cesarz Oktawian August (a
może Tyberiusz?) włączył
prowincję
Panonii, czyli dzisiejsze zachodnie Węgry, do Imperium około 10
wieku p.n.e.. Okazuje się, że
żołnierze rzymscy oprócz podbojów bardzo lubili przesiadywać w
łazience – „salus per
aquam”. Trafili wprost
idealnie. Basen Karpacki okazał się być zbudowany z dość
cienkiej powłoki skalnej, dzięki czemu wody znajdowały się blisko
powierzchni- łatwiej wiercić i dobrać się do białego złota.
Podobno na obszarze Węgier jest ponad 1000 źródeł wody termalnej,
w tym 123 w samym Budapeszcie. Po Rzymianach gorące źródła
rozwijali Turcy, dorzucając swoją stylistykę i saunową gorączkę.
Zachwycił
mnie wybór spa, niczym karta z dobrym winem, wspaniale zróżnicowana
i nadgryziona zębem czasu.
Przepiękne termy w Budapeszcie. Inspirujący, neobarokowy i
neoklasyczny budynek term Széchenyiego, skrywa w sobie pierwsze
termy wybudowane po stronie Pesztu. Technicznie źródło jest
oddalone od budynku i naprawdę znajduje się kilka kroków dalej, na
Placu Bohaterów. Panie i panowie oddzielnie,
szlafroki w rożnych
kolorach dla rożnych
gości.
Totalna segregacja. Dodatkowo
można usłyszeć głos Madonny, a może raczej zobaczyć twarz
Evity, sama nie wiem, ale
zdjęcia do musicalu kręcono
właśnie tutaj.
Łaźnia Szechenyiego, foto Agata Olejnik |
Łaźnia Szechenyiego, foto Agata Olejnik |
Łaźnia Szechenyiego, foto Agata Olejnik |
Kolejne
cudo: termy Gellérta, dla
odmiany styl secesyjny i
także
damsko-męski rozdział,
ale Polak to zdolna bestia,
dokładniej Polka. Katarzyna
Kozyra filmowała tam,
ukrytą kamerą, najpierw
kobiety, a potem panów, w
tym drugim przypadku wskoczyła w męskie buty i doczepiła sobie
sztuczne genitalia. Taka
profanacja. Choć z oryginalnego budynku nic nie zostało, bo w jego
miejscu zbudowano Most Wolności,
to warto wiedzieć, że
pierwotnie
mieścił się tutaj szpitali i to w XIII wieku.
foto via une-deuxsenses.blogspot.com
|
Baseny
jaskiniowe w grotach Miscolc-Topolca robią wrażenie, choć ich
część została wydrążona przez człowieka. Są tu oczywiście
baseny zewnętrzne i wewnętrzne, rwące rzeki, brodziki i tłumy.
Super alternatywa na...deszczowy dzień. Ale my odpuściliśmy,
wkrótce dowiecie się dlaczego.
foto via magx.xom |
I
jeszcze na koniec najstarsze (2000 lat historii!), naturalnie
termiczne jezioro, czyli bajkowe Héviz. Wybór sadzawek bogaty, ale
leniwe unoszenie się na oponie, w cudnie ciepłej zupie, z super
zdrowym błotkiem, wśród przepięknych lilii i nenufarów, kto by
odmówił!? Balneoterapia na maksa.
foto via |
Termy
w Bogács są, przy tych wszystkich perełkach, tylko ubogą
krewną,
najskromniejsze, ale i
najnowocześniejsze.
Na cały ośrodek składały się 2 baseny z zimną wodą (80 cm i
160cm), jeden basen motylkowy z jacuzzi, trzy baseny z woda termalną
(jeden zadaszony) oraz dwa baseny dla dzieci (w tym brodzik, choć z
zasadzie wodny plac zabaw). Faktycznie raj. Lilka szalała i przez
pierwsze chwile nie wiedziała, czy lepiej trenować B-kraula, czy
może zjeżdżać z wielkiej kuli. Podzieliliśmy się więc z
Marcinem czasem i asekurowaliśmy dziecko na zmianę, od czasu do
czasu znikając na samotne basenowe wypływanie. Tylko drugi oraz
ostatni dzień pobytu w Bogács spędziliśmy w termach. Tylko tyle,
ale dla mnie osobiście, aż tyle. Te
góry wokoło burzyły moją
wodną koncentrację.
foto Agata Olejnik |
foto Agata Olejnik |
2 komentarze
nie wiedziałem do tej pory, że na Węgrzech jest aż tak dużo ciekawych atrakcji związanych z basenami, wodą
OdpowiedzUsuńTo tylko przykłady :)
Usuń