„Kanada. Ulubiony kraj świata”
Książka
„Kanada. Ulubiony kraj świata” mogłaby być niczym stos
naleśników utopiony w sadzawce syropu klonowego. Jesz go oczami,
pożądasz, skrycie marzysz, by pochłaniać go codziennie na
śniadanie, a on cię bezczelnie zatyka i stępia cukrem. No to, tak
nie będzie... Ta cudowność i rajskość nie mogą być ciągle na
wysokim C, prawda? Ci „mili” ludzie, otwarci, sympatyczni i
luzaccy muszą przecież być lizani przez jakieś uprzedzenia i
ksenofobię. Muszą mieć tam swojego Błaszczaka i koronnego winnego
w multi-kulti? Ale podobno „wolność przesunęła się na
północ...” ? W mini ojczyźnie Ani z Zielonego Wzgórza, mogliby
na przykłada zamieszkać jacyś heroiniści? Rdzennych mieszkańców
można umieścić w rezerwatach, odebrać im bogate ziemie, a
Chińczyków izolować, a potem przepraszać i rozliczać te czasy. A
bezkresne puszcze i lasy? No cóż nie szczędzi się ich, żeby
wydobyć ropę. A komunistyczny Quebec, który z ostoi katolicyzmy,
stał się ulrtraliberalnym regionem? Wszystkie te „mankamenty”
mógłby spokojnie przyćmić Justin Trudeau, przystojny, elokwentny,
optymista emanujący wyrozumiałością i luzem. W utworzonym przez
niego rządzie są Syryjczycy, niepełnosprawni, kobiety (bo był
2015!). Ale przed Trudeau, był już Trudeau i matka-celebrytka i to
oni stworzyli współczesną Kanadę. Kraj niegdyś pachnący głównie żywicą, dziś przyciąga magią quasi hologramowego premiera.
Czy
kraj jaki chcemy widzieć dziś to utopia, a może działanie
fantastycznego PRu? Czy wystarczy założyć skarpety w kaczki na
World Economic Forum, aby podbić świat? Czy kontrast między tym
jak sobie wyobrażamy Kanadę, a jaką ona jest w relacji Katarzyny
Wężyk, miejscami zaskakuje? Tak, spodziewałam się 90% sielanki.
Autorka przejechała kraj ze wschodu na zachód, ale nie wydaje mi
się że przywiozła czysty reportaż. Mamy tu po trosze rysu
biograficznego, przewodnika turystycznego, opisu zmagań i rozliczeń
z niechlubną historią, mamy historie zwykłych ludzi. Wszystko to
sprawia, że czyta się bardzo dobrze, choć przyznaję, że robiłam
przerwy, kiedy nurkowaliśmy zbyt głęboko w temat, wolałabym
trochę skondensować tu i ówdzie. Kraj niegdyś pachnący głównie żywicą, dziś przyciąga magią quasi hologramowego premiera. Polecam!
Katarzyna
Wężyk, „Kanada. Ulubiony kraj świata”, Wydawnictwo Agora,
Warszawa 2017
1 komentarze
Mieszkam w Kanadzie już 5 lat i musiałam przeczytać te książkę. Mało jest w niej o samej Kanadzie,a więcej o polityce. Dla mnie książka dość słaba i jednostronna. Szkoda, spodziewałam się czegoś lepszego. Wszystkie te informacje można znaleźć w Google, a nawet mówią o tym w szkole 😊
OdpowiedzUsuń