Portret kobiety hiszpańskim pędzlem ...
Bardzo się
ucieszyłam, że wrocławskie wydawnictwo „Biuro Literackie” przygotowało zbiór
opowiadań „Portret kobiety w
opowiadaniach dziesięciu hiszpańskich autorek”. Opracowaniem antologii i
tłumaczeniem zajęła się Małgorzata Kolankowska, iberystka i doktorantka
Uniwersytetu Wrocławskiego. Książka będzie prezentowana podczas Portu Literackiego
2014, w dniach 24-26 kwietnia. Odbędzie się też spotkanie z udziałem
Mariny Mayoral i Carmen Riery, które poprowadzi Dariusz Bugalski z radiowej Trójki. Na naszym rynku zdecydowanie
brakuje współczesnej literatury hiszpańskiej, tym bardziej tej tworzonej przez
kobiety, dlatego jest to dla mnie osobiście ciekawe „wydarzenie literackie”.
Smaczku temu
zbiorowi dodaje fakt, że pięć, spośród dziesięciu autorek, nigdy wcześniej nie
było tłumaczonych na język polski. Po drugie, zestaw pisarek jest bardzo przyciągający
i zróżnicowany: poczytna i znana u nas dobrze Marina Mayoral, a obok niej prekursorki
literatury kobiecej na Półwyspie - Esther Tusquets czy Carmen Riera, feministki
Rosa Montero, Cristina Peri Rossi, Soledad Puértolas czy Almudena
Grandes oraz „świeża krew”
reprezentowana przez Bertę Marsé i Yanetę Acosta. Po trzecie
literatura kobieca w Hiszpanii zawsze pozostawała w cieniu tej tworzonej przez
mężczyzn. Taka tradycja i to nie tylko na Półwyspie Iberyjskim. Nie przesadzę, jeśli
stwierdzę, że pisarki musiały rozpychać się łokciami od czasów Teresy z Àvili i
María de Zayas, aby choć w małym stopniu zwrócić uwagę na problemy kobiet, a
może przede wszystkim ich emocje, doznania i prawa. Dopiero wiek dwudziesty
przyniósł powiew wolności, niestety powiew tak krótki, że ledwo odczuwalny. W
czasach frankistowskiej dyktatury rola kobiety została całkowicie zredukowana
do poziomu matki- karmicielki, opiekunki ogniska domowego. Co tam miłość, co
tam uczucia w ogóle, posłuszeństwo wobec męża było nadrzędne. Obowiązywało
prawo „permiso martial”, które
zniesiono dopiero w 1975 roku. Był to wymóg pisemnej zgody na każdym polu
życia: pracy, nauki, otwarcia konta bankowego, wyjazdu z domu, posiadania czegokolwiek.
Patriarchat i ubezwłasnowolnienie. Nic dziwnego, że po śmierci Franko
społeczeństwo, a kobiety przede wszystkim, przeszły do fazy „transformacji”. To
okres bardzo bolesny. Okres poszukiwań, buntu i eksperymentu, a także
samotności. Kobiety szukały i uczyły się niezależności, stąd takie fenomeny jak
niña topolino, czyli antyteza kury domowej lub chica rara- wyzwolona seksualnie
buntowniczka, nierozumiana i wyobcowana.
W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych pojawiła się, już silnie
ukierunkowana literatura feministyczna. To nie były nieśmiałe próby, ale
wyraźny sprzeciw i początek przemian. Rewolucja. Kobiety pisarki zaczęły nawet
otrzymywać znaczące nagrody literackie, jak Premio,
czy Planeta.
I oto wpada mi w ręce
twórczość dziesięciu pisarek, osiemnaście opowiadań podzielonych na cztery
części. Od pierwszych miłości, dojrzewania, macierzyństwa, po relacje
damsko-męskie i starość. Całkiem jak w życiu. Ten zbiór jest zatem kompilacją
potrzeb i doznań jakie towarzyszą kobietom od zawsze. Jest również wspaniałym
obrazem przemian społecznych i mentalnych zachodzących przez lata. Tematyka
jest bardzo szeroka. Sensualne, delikatnie erotyczne obrazki Mariany Mayoral,
przynoszą mapę pragnień, pasji i marzeń. Jest obrazoburczo. Opowiadane w
pierwszej osobie dają bliską, wręcz namacalna perspektywę. Osadzone gdzieś w
małych galicyjskich wioskach, jak Brétena. Odrzucenie propagowanego przez lata pojmowania
ciała i własnej seksualności jako więzienia, jako wstydliwego tematu. U Berty
Marsé będzie o hipokryzji, ignorancji, o strachu, o tym, że są tematy
niewygodne, o których nie chcemy mówić, zgłębiać ani nawet poruszać. Bo jak
rozmawiać o wykorzystywaniu seksualnym dzieci? O miłości do księdza i to przez
pryzmat mitu o Don Juanie i Antinei? Opresyjnie, ale narracja piękna,
delikatna, bardzo obrazowa. A może o macierzyństwie w intymnym dzienniku Carmen
Riery? Albo o toksycznej, chorej miłości matki do córki? Jak bardzo historia i
przeszłość ciążą na nas. Jak długo, mimo wyraźnego buntu, będziemy budować
siebie na nowo. Kim jest kobieta bez mężczyzny? Kim jest w relacjach z rodziną,
dziećmi? „Dotarłszy do XXI wieku my,
kobiety, posiadłyśmy zdolność do postrzegania siebie jako przedmioty, będą jednocześnie
podmiotami. Przestałyśmy być anonimowe, udało nam się wydobyć naszą tożsamość.”
Widać, że okres wojny domowej i dyktatury pozostawiła trwały ślad. Tak
jakby drzwi do przeszłości były ciągle otwarte. Dziennik, spowiedź, monolog,
skarga, relacja, opowiadanie. A to wszystko maczane w mieszance czarnego humoru
i ironii, które tną rzeczywistość jak skalpel. Bez wybielania, bez litowania
się nad sobą. Typowe dla tej literatury. Śmiać się czy płakać? Postanowiłam się
delektować. Jedno opowiadanie każdego dnia. Wieczór z kubkiem herbaty.
Ciekawość mnie rozpierała. Weszłam na teren, za którym bardzo tęsknię, bo mało
ostatnio czytam literatury hiszpańskiej. Zostaję tu na dłużej... .
Portret kobiety w opowiadaniach dziesięciu hiszpańskich
autorek, Biuro Literackie,
Wrocław 2014
0 komentarze