Hotel Dziwny. Przez zimę do wiosny, Florian i Katherine Ferrier


Zamknięty zimą hotel kojarzy mi się jednoznacznie i upiornie, natychmiast staję się Wendy Torrance. Do tego dorzucam sobie mary innych pór roku, np. te z El Paso McCarthy’ego albo z okrutny umysł Normana Batesa i już jestem spięta jak naczepa żuka. Tymczasem okazuje się, że zimowy hotel może pachnieć przytulnie i karmić ciasteczkami. Oto w małej dolince, świata bliżej niedookreślonego, stoi taki właśnie przybytek, gdzie grupa osobliwych stworów śpi, oplatulona w koce i kocyki. Kaki, fioletowa antylalka. Marietta rezolutna dziewczynka. Pan Leclair, książkowy maniak oraz Pan Snarf hotelowy duch i księgi gości w jednym. Wszyscy oni zapewne nadal hibernowaliby w najlepsze, gdyby nie zbudził ich natarczywy dzwonek. To pierwsi goście żądni wypoczynkowych rozkoszy i pokarmu. Barometr wskazuje wiosnę, a widok za oknem krzyczy z zimna. Pojawia się kluczowe dla rozwoju akcji pytanie: gdzie jest Pan Wiosna? Bliżej niż można sądzić, ale do tego potrzebne będzie spotkanie z Gburowatymi, wielkim prądem mroźnego powietrza i rajd saniami.
Dziecko zaczytane, a dorosłemu kołaczą w głowie skojarzenia. Klimatycznie Muminki, wypełzłe z nich obłości, a nawet Włóczykij spotka tu swego dalekiego kuzyna. Przyszła mi na myśl także historia Hildy, niebieskowłosej dziewczynki, odrobinę wycofanej, w świecie wodnych duchów, lisopsów, czy drewniaków. Mnie książka zachwyciła, oprócz oryginalnej kreski, detalem: rustykalnym hotelem z zakamarkami, grzybopodobnym kapeluszem gnoma z drzewnym porożem, pokojem wypełnionym zegarami z kukułkami. To duża radość odnaleźć historię, w której bohaterowie nie mają wiele wspólnego z otaczającą nas rzeczywistością: chodzą dumni z grzybem na głowie lub z twarzą rodem z testów Rorschacha. Czekamy na kolejne tomy.

Florian i Katherine Ferrier „Hotel Dziwny. Przez zimę do wiosny”, Wydawnictwo Krótkie Gatki, Warszawa 2017

You May Also Like

0 komentarze

Navigation-Menus (Do Not Edit Here!)