Letnie książki [4] ... Wrzesień 2020

 


Lato w tym roku miało dziwny posmak: truskawki szczypały bezcukrzem, poniedziałek niczym nie różnił się od sierpniowej laby, lipcowe opady nie burzyły żadnych planów wyjściowych. Rok, który chętnie każdy by zresetował, bo buja niczym huśtawka rozwieszona tuż przed ścianą.


Czytelniczo wywiało mnie w rejony skandynawskie [niekiedy zupełnie przypadkowo, choć obecnie statystycznie czytam więcej Szwedek i Szwedów]. W ręce wpadł mi
Krwawy kwiat. Trylogia oporu. Tom I napisany przez Louise Boije af Gennäs (MOVA). Historia Sary, która przyjeżdża do Sztokholmu złapać oddech i zacząć nowe życie. Po śmierci ojca szuka uspokojenia. Zahacza się w kawiarni, zmywa naczynia, obiera warzywa; mieszka osiemnaście stacji od centrum miasta, wynajmuje pokój w mieszkaniu o ścianach z papieru. Skończyła ekonomię w Uppsali, odbyła służbę w wojsku, teraz szuka spokoju. Historia toczy się dość sennie, aż do momentu, w którym pojawia się Bella. Elegancka, w markowych ciuchach, pachnąca i śliczna, gubi okulary Miu-Miu i włącza szósty bieg książki. Tu opowieść nabiera tempa, które mnie osobiście się nie spodobało, bo było tak słodko, tak idealnie jak w historii o Kopciuszku. Lukier. Można było przez chwilę zapomnieć, że nie czytam „Diabeł ubiera się u Prady”. Nie ma w tej książce mroczności skandynawskiej literatury, nie ma uporczywego napięcia, efektu podskórnego, czytelniczego lęku i strachu. Czekamy po prostu na rozwiązanie, no przecież Sara zasługuje, aby dostać odpowiedź na dręczące ją pytania i w końcu złapać szczęście za ogon. Idealne do czytania na plaży, kiedy dziesięciolatek skacze po Tobie i domaga się gry w Yahtzee.


Po książkę
Caroline Eriksson Podglądaczka (Marginesy) sięgam spragniona mroku, chcę efektu wow! Wciąż leżę na plaży. Poznaję Elenę, pisarkę w rozkroku małżeńskim i totalnym twórczym limbo. Kobieta nie może się wygrzebać z silnych emocji i tęsknoty. Jej siostra uparcie dąży do regularnych piątkowych kolacji, próbując w ten sposób wyciągnąć pomocną dłoń i organizować pozory normalności. Targana bezsennością Elena zaczyna obserwować sąsiadów z przeciwka, Sternów i zaprzyjaźnia się z ich czternastoletnim synem Leo. Rodzina nawet nie wydaje się być idealna, tak, żeby tropić ich sekrety, okrywać kolejne poziomy tajemnic. Być może to wyobraźnia pisarki podkręca drobne wydarzenia i nadaje im rangę „o krok od zbrodni”. W mojej głowie wyrysował się taki obrazek z Jamesem Stewardem siedzącym przy oknie, na wózku inwalidzkim, ze złamaną nogą i z lornetką. Takiej historii pragnęłam. Tymczasem to bardziej thriller psychologiczny, który udało mi się szybko rozgryźć. Historia znana, ale na plus muszę oddać ciekawe operowanie emocjami na granicy szaleństwa i rozpaczy, napędzane dodatkowo kilku perspektywiczną narrację. Być może było tu zbyt dużo melancholii.

 


Trzecia pozycja, postaram się zastosować chirurgiczne cięcie. Marie Adolfsson Doggerland. Podstęp (W.A.B), zabiera nas na ... nieistniejące wyspy między Wielką Brytanią, a Danią. Szkoda, pomyślałam, w moich skandynawskich peregrynacjach zawsze lubię odnajdywać nieznane nazwy miast i miejsc, a tu będę w zmyśleniu. Rozpoczęło się naprawdę dobrze, wreszcie mrocznie, ale mrok nie uratuje rozmemłania i pisarskich dłużyzn. Kolejno przepadają szanse na zbudowanie jakiejś wiarygodnej historii, o bohaterach pamiętam nic, ślizgałam się wszak na jakiś strzępkach osobowości i dość [momentami] infantylnych kreacjach bohaterów. Za dużo miejsc, ludzi. Końcówka nabrała ciekawego tempa, co może mnie skusić do sięgnięcia po kolejne tomy...

 


Na koniec król - Jo Nesbø w Królestwie (Dolnoślaskie). Moja uwielbienie dla tego pisarza nie zawsze pozwala mi zachować trzeźwości oceny, wybaczam mu potknięcia i spadki formy opowiadacza. Muszę przyznać, że się stęskniłam i choć bez ściemy napiszę, że chociaż rozszyfrowałam zagadkę, czyli zaskoczenia nie było, to Nesbø potrafi pisać świetnie, mięsiście. Wspaniale rysuje postacie i napięcie, zagłębia się w mroczność z odwagą i stopniuje napięcie. Czekamy aż coś gruchnie, tropimy małe wskazówki wysyłane przez autora. A jednak Nesbø genialnie unika stereotypowych rozwiązań i często łapie nas w sidła. Nigdy po prostu kryminał, zawsze dobra partia obyczajówki, może thrillera. Lubię też senne początki jego książek, tym razem na pustkowiu, ponad linią drzew. Przewodnikiem jest Roy Opgard, jeden z braci, który pozostał w rodzinnej miejscowości. Zawsze w cieniu młodszego brata Carla, który teraz powraca po latach z Kanady, bogaty, z piękną żoną i głodem sukcesu. Tajemnica Os, Kozi Zakręt, fascynacja Stanami Zjednoczonymi i ...śmierć.

 


foto: Agata Olejnik

 

 

 

You May Also Like

0 komentarze

Navigation-Menus (Do Not Edit Here!)