Smutny ambasador, Ananda Devi. Październik 2020

 


Tutaj, w tym innym świecie, widział ludzki kurz, a nie samych ludzi. Widział barwę ziemi, a nie historię, którą ona opowiada.”

Już po pierwszych stronach tej książki wiem, że znowu znajdę się na skraju światów; w rozpadlinie między aksamitnym wyobrażeniem, a cuchnącą szczynami prawdą. Tym razem jednak, w przeciwieństwie do Zielonego sari i Ewy ze swych zgliszcz, wyszperam w tych nowelach mnóstwo wyrazistego humoru, satyry oraz oszczędnej składni i wspaniałych epitetów. Jedenaście opowiadań, nieco komicznych/ironicznych, o ciekawym wewnętrznym splocie, w którym bohaterowie [jak cienie], przelotnie pojawiają się w następujących po sobie historiach.

Choć postacie się zmieniają, miejsce i czas wydają się być takie same. Indie, w centrum uwagi. Indie w zderzeniu kulturowym z Zachodem. Indie, którym [jak myśli wielu] należy matkować, wspomagać lub brutalnie wykorzystać. Indie, w niezmiennym przemocowym uścisku kolonializmu. Katalog wszystkich bohaterów wzbudza moje współczucie. Przeraźliwie smutny ambasador pewnego skandynawskiego państwa, porzucony przez żonę, uwięziony w kraju, który go uwiera, szuka usilnie swojego miejsca w państwie tak obcym. Pewna kobieta po sześćdziesiątce celebrująca swoje urodziny w czasie szalonej wyprawy wśród hinduskich korków i ziejących kurzem dróg, tuli małe dziecko, zgarnięte wprost ze skrzyżowania. Amerykańskie trojaczki z Oklahomy [czyniące dobro biznesmenki] zajęte niesieniem [przemocowej] pomocy i kaganka oświaty wśród lokalnej społeczności. Czteroręka-czteronoga dziewczynka Lakszmi oraz zesłany do krainy zimna człowiek [być może poznany wcześniej ambasador]. A pośród nich postać wędrującej, od jednego festiwalu literackiego do drugiego, pisarki. Choć wszystkie opowiadania zachwycają maestrią pióra, mnie najbardziej przypadło do gustu „Kari Disan”. To, prowadzona w rodzaju męskim, opowieść o kucharzu, który chcąc nie chcąc idzie w ślady ojca. Uwięziony w tradycji, zlewający się co rano  perfumami, aby zabić upiorny zapach flaków [tępy cień smrodu towarzyszący mu na każdym kroku], marzy o wyjeździe. Tymczasem utknął w garkuchni przy porcie, z każdego [dosłownie] fragmentu zabitego zwierzęcia tworzył curry - tak aromatyczne, tak smakowite, że [być może] powodowały strajki, być może podsycało apetyt. Prawdziwa uczta zmysłów [na przekór].

Mimo, że książki Anandy Devi można z łatwością umiejscowić w najbliższych jej sercu lokalizacjach, to historie zawsze wychodzą poza ramy wyznaczone przez mapy. Perspektywa transkulturowa, pozwalająca zawsze eksplorować miejsca inne.  Devi opowiada o samotności, nieszczęściu, szoku kulturowym, a nawet o ekologii i rewolucji technologicznej, wplatając te tematy w świat ludzi zmarginalizowanych, smutnych bohaterów, prostytutek, ojcobójców, żebraków. Robi to we wspaniałym stylu: poetyckiej zwięzłości i delikatności.


Ananda Devi, Smutny ambasador, tłumaczenie: Krzysztof Jarosz, Wydawnictwo w podwórku, Gdańsk-Katowice 2020

You May Also Like

2 komentarze

  1. Miałam ten tytuł w planach, ale jakoś mi było nie po drodze. Teraz zapisuję, bo chyba powinnam dać mu szansę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała książka! Jedna z ostatnich przeczytanych w 2020 roku. Na pewno wrócę do Devi!

    OdpowiedzUsuń

Navigation-Menus (Do Not Edit Here!)