„Braterskie więzi”


„- A czym się zajmujecie?

- Jesteśmy Eli i Charlie Sisters

-Aha. O rety.”

 Ciąg dalszy majowych niespodzianek czytelniczych. Tym razem pozytywne zaskoczenie w klimatach dzikiego zachodu. Kto mnie dobrze zna, uśmiecha się teraz pod nosem. Moja niechęć do westernów (może z wyjątkiem „Siedmiu wspaniałych” z Yulem Brynnerem i Braci Coen) jest powszechnie znana. A jednak, powieść Patricka deWitta okazuje się prawdziwą przyjemnością i ucztą czytelniczą. Porywa od pierwszych stron i nie dziwi fakt, że nominowano ją między innymi do Nagrody Bookera w 2011.
Gorączka złota, rok 1851. Oto mamy dwóch braci, notabene, Sisters! Charlie i Eli. Są brutalnymi płatnymi mordercami. Poznajemy ich kiedy wyruszają z Oregon City do Kalifornii, aby wykonać kolejne zlecenie dla Komandora. Tym razem wyrok pada na niejakiego Hermanna Kermita Warma. Po drodze spotykają róże osoby: czarownicę z koralikami, dentystę- samouka, Mayfield’a lokalnego watażkę próbującego upolować niedźwiedzicę, zagubionego chłopca, który dostaje ciągle po głowie, poszukiwacza złota parzącego kawę z ... piasku. Dziki Zachód deWitta obnaża brutalność okresu, kiedy ludzkie nadzieje konfrontowała brutalna rzeczywistość. Żądza pieniądza skąpana w krwi. Obaj bracia piją brandy, mordują, bawią się i rabują. Nie jest to ich pierwsza robota. Zresztą są profesjonalni - zlecenie to zlecenie. Brak skrupułów i zbędnych wyrzutów sumienia. Na pewno? Eli zaczyna powoli kwestionować zasadność ich działań.
Osobista historia braci jest dość ponura. Ich ojciec był damskim bokserem i pijakiem, znęcał się nad rodziną dopóki nie trafiły go skutecznie dwie kule ze strzelby Charliego. Matka wyklęła synów dowiedziawszy się czym się trudnią. Bracia, a jakże różni. Oryginalny duet. Piegowaty Eli, narrator, spokojniejszy, momentami rozczulający się, wrażliwy. Trochę romantyk. Sceptyk do bólu. Chciałby spotkać tą jedyną i zakochać się, bo tęskni za stabilizacją. Dba o swoje zęby i próbuje zrzucić zbędne kilogramy. To on potrafi, o ile tylko jest to możliwe, wyciszyć brata i skierować jego myślenie na inne tory, bardziej ludzkie. Charlie, jest surowy, wybuchowy jak ojciec, nie stroni od alkoholu, używek i kobiet lekkich obyczajów. Cyniczny introwertyk. Bezpośredni i okrutny. Chce dominować i przewodzić braterskiemu duetowi. Ta sama krew ale o innej konsystencji.
Świetny styl i wartka akcja, choć brak typowego starcia dobra i zła: nie ma podziału na szeryfów i szlachetnych jeźdźców znikąd.  Każdy bohater ma tutaj coś do ukrycia. Specyficzny i urzekający sposób narracji czyni tą pozycję wyjątkową. Krótkie rozdziały, jak kadry z filmu wciągają totalnie. Awanturniczo – łotrzykowski klimat, western w odcieniu noir. Elementy groteski i absurdu w tej historii prowadzą czytelnika na inny poziom, poza fabułę. Odpowiedź na pytanie „o czym w zasadzie jest ta powieść?”, nie jest taka jednoznaczna. Zaśmiewamy się czytając ją, i owszem, ale ... za chwilę pogrążamy się w zadumie - nad ludzkim losem, życiem w ogóle. Lektura skłania nas do rozmyślań o wolności i jej granicach, o wyborach i realizacji własnych planów, o złożoności ludzkich losów, o przyjaźni i próbie komunikacji z drugim człowiekiem. Jest tu o rodzinnych więzach i brzemieniu jakie one niosą, o samotności i potrzebie bliskości. Skrajne emocje, tak jak skrajnie różni są główni bohaterowie.
Patrick deWitt, “Bracia Sisters”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013

You May Also Like

2 komentarze

  1. Też czytałem "Braci Sisters". W tej książce niewiele jest tego przaśnego, schematycznego i czasami kiczowatego westernu, a za to spora dawka dobrej literatury

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedawno wysłuchałam audiobookowej wersji. Jestem zachwycona. Tego się nie spodziewałam

    OdpowiedzUsuń

Navigation-Menus (Do Not Edit Here!)