„Lista moich zachcianek”
„To tylko w
książkach można zmienić życie. Wymazać wszystko jednym słowem. Uwolnić się od ciężaru
rzeczywistości. Zetrzeć wszystko, co podłe, i na końcu zdania wylądować nagle na końcu świata.” [29]
Jocelyne
Guerbette, mieszkanka małego miasteczka Arras, ma czterdzieści siedem lat. Jest matką i żoną. Osobą wrażliwą, pokorną i skromną. Właścicielka pasmanterii. Autorka
popularnego bloga dar2dloni.fr: o guzikach, tasiemkach i mulinie. Robi cudeńka
na drutach i szydełkuje. Kiedyś chciała zostać projektantką, ale … ułożyło się inaczej.
Twierdzi, że ma przeciętną urodę, czy na pewno? – to w sumie subiektywna
opinia, którą potwierdza jedynie mąż, swoją obojętnością na jej wdzięki. Ich
wspólnym życiem zawładnęła rutyna. Dzieci dorosły i wyniosły się z domu. Ta pustka,
brak słów i ciężar rzeczywistości. „Więc
kiedy dyskutujemy (…), to zazwyczaj ja mówię. On słucha mnie, popijając swoje
piwo bez procentów” [26]. Rodzinne tragedie,
które mogą scalać związki albo je rujnować. Taka życiowa loteria. Wszystko jest
subiektywne, ulotne i przemija. Jo wydaje się być szczęśliwa, choć mam
nieodparte wrażenie, że czasami inaczej jej nie wypada. Ma przecież to o czym
marzy każda kobieta (?) męża, dzieci, spokój, dom, poczucie bezpieczeństwa. A
czego chce po kilkudziesięciu latach? Co zostało z młodzieńczych pragnień,
które trzeba było boleśnie skonfrontować z tym co przyniósł los? Nasze życie z czasem wypełnia się ludźmi, rzeczami, sprawami, obowiązkami. Czujemy zaduch i zmęczenie. Korci nas, żeby uciec, albo być tam gdzie nas właśnie nie ma. Zacząć od nowa. Poczuć tą nieskrepowaną wolność i motyle w brzuchu. Każda decyzja
niesie za sobą konsekwencje – małżeństwo, rozstanie, skreślony numer na
kuponie, wygrana. Wartości i zasady, które
nosimy w sobie potrafią zblednąć w mgnieniu oka w zestawianiu z cyfrą 18,547,301.28
EURO. Świat nabiera nagle innych barw. Marzenia przestają być marzeniami, stają
się przerażająco realne. Ile jest w człowieku pragnień? Jak nie zwariować i nie dać się ponieść? Co takiego
jest w pieniądzu, że potrafi omamić człowieka i pchnąć do szaleństwa?
Styl
Delacourt’a jest niezwykły. Zdania rozpływają się płynnie, interpunkcja
momentami znika, dialogi wmieszane są w opowieść. Ta książka to zapis marzeń. Tych
całkowicie namacalnych: Porsche Cayenne, plazma i zegarek ze stoperem, ale
przede wszystkim tych duchowych. Emocje są tu szczere i prawdziwe. To właśnie jest
siła tej niepozornej książki.
Gregoire Delacourt „Lista moich zachcianek” Drzewo Babel, Warszawa 2013
Gregoire Delacourt „Lista moich zachcianek” Drzewo Babel, Warszawa 2013
1 komentarze
Pochłonęłam książkę w 2 wieczory. Czyta się z taką lekkością, że gdy dobrnęłam do ostatniej strony żałowałam, że to już koniec. Od połowy książki przeczuwałam, że jednak finał nie będzie optymistyczny. Ładna książka, skłaniająca do refleksji na ulotnością szczęścia. Dla mnie lekcja, że dopóki mamy marzenia dopóki czujemy, że życie ma dla Nas jeszcze coś do zaoferowania. Kiełpa.
OdpowiedzUsuń