Książkowy spowalniacz czasu, czyli o czytaniu na głos
Zaczęło
się bardzo niewinnie. Zamknięci w trójkę w jednym pokoju, nie
mieliśmy wyjścia. Czytanie Lilce wieczorem, to nasz mały rytuał,
a raz złamany spotyka się z głośnym sprzeciwem malucha. Przygód
„Pożyczalskich” słuchaliśmy więc wszyscy. Kiedy Lilka
zasypiała, ja przerzucałam się na coś dla dorosłych, a wtedy
odzywał się Marcin, „Nie przerywaj, czytaj dalej”.
Tak pękła powieść Mary Norton, „Wszystko, co lśni”, a
ostatnio głośne czytanie przeniosło się do auta i w drodze do
przedszkola intonuję przygody detektywa Łodygi. I jakie wnioski?
copypaste.am |
Naukowiec
wypaliłby od razu, że czytanie uruchamia w mózgu wizualne drogi
nerwowe, które tworzą pamięć, a głośne czytania dodatkowo
stymuluje konektory odpowiedzialne za dźwięki i pozwala budować
głębszą sieć skojarzeń. I na dodatek szansa zapamiętania wzrasta o 50% jeśli wypowiadamy słowa głośno.
Ja
mam bardziej namacalne przemyślenia. Normalnie (czytaj: po cichu, dla
siebie) czytam dość szybko. Trzy, cztery książki w tygodniu to
nic wielkiego, ale czytanie głośno mnie wycisza, czas się
zatrzymuje. Rozdziały ciągną się godzinami. Robimy pauzy,
rozmawiamy. Wybrzmiewające słowa, mają siłę inną niż te
tłoczące się tylko w naszych myślach. „Przeczytaj to
jeszcze raz.” Moduluję głos, słowa dobitniej wciskają się
w mózg i podkręcają wyobraźnię, dialogi wibrują przerzucane
rożną intonacją. Przymiotniki, czasowniki, przysłówki zaczynają
figlować, bo właściwie wypowiadając je na głos, zdajemy sobie
sprawę, że w ogóle istnieją, że nie są tylko masą znaków,
stłoczoną w tekst. Tak, czytając głośno stajemy się bardziej
uważni. Obrazy ze słów malują się przed oczami, a nasza
perspektywa dostaje zastrzyk od słuchających. Jesteśmy razem
fizycznie i psychicznie, skupieni na tym samym. To bardzo prosty i
chyba lekko zapomniany czas na spędzanie czasu razem. Na dzielenie
czegoś i wspólne przeżywanie. Idealnie na jesienne i zimowe dni!
foto. Patrick Hadley |
p.s.
Ja mam we wspólnym, głośnym czytaniu jeszcze jeden cel. Zapraszam
Marcina do świata który kocham, a w którym on gości ... powiedzmy rzadko. Nie
buntuje się i jesteśmy tam razem.
1 komentarze
Wspaniały pomysł. Nie od dziś wiadomo, że czytając na głos, czyta się o wiele wolniej, ale... z tego co przeczytałam wyżej, chyba warto. Gdybym tylko miała kompana, który mógłby mi czytać lub któremu ja mogłabym czytać, na pewno bym spróbowała, ale na razie wygląda na to, że będę musiała z tym poczekać.
OdpowiedzUsuńSkrzynka Pełna Książek